Reklama

Piłkarz ofensywny tylko umownie: Mihai Radut

redakcja

Autor:redakcja

13 lutego 2018, 18:57 • 3 min czytania 46 komentarzy

Czy Lech gra poniżej oczekiwań? Tak, odpadł już z dwóch frontów, w lidze ogląda plecy nie dość, że Legii, to jeszcze Jagiellonii, nie potrafi wygrać na wyjeździe od drugiego rozbioru. Szukamy przyczyn takiego stanu rzeczy i jedną może być na przykład obecność ofensywnych zawodników w składzie, którzy ofensywni są tylko z nazwy. Przykład: Mihai Radut.

Piłkarz ofensywny tylko umownie: Mihai Radut

W bieżącym sezonie ekstraklasy Rumun zagrał w 16 meczach ligowych, przebywał na boisku 873 minuty – nie jakoś specjalnie długo, ale też nie na tyle krótko, by nie móc dać drużynie konkretów. A tych w statystykach Raduta brakuje i to zdecydowanie. Ma ledwie jedną asystę, jedno kluczowe podanie i zero bramek. To wynik dramatycznie słaby, gorszy na przykład od Situma, który grał niewiele więcej (952 minuty), a ma dwie bramki i dwie asysty. Przeciętność Raduta widać na przykład w naszych notach, zapracował na średnią 4,60, gorszy z pomocników jest tylko Barkroth.

Jeśli komuś takie liczby – a właściwie ich brak – nie wystarczą, jedziemy dalej. Radut jak strzela, to panu Bogu w okno, na 14 prób tylko cztery umiał zmieścić w obrębie tego przeklętego prostokąta. InStat klasyfikuje go jako lewoskrzydłowego (choć pamiętajmy, że grał również na środku pomocy) i jest według statystyk 23. piłkarzem w lidze na tej pozycji. Za Mihalikiem i Gyurcso.

Serio, nie widzimy dziś specjalnie powodów, dla których Radut miałby zaczynać mecze w pierwszym składzie, a przecież tak się działo w dwóch ostatnich przypadkach. Widząc go w zestawieniu na Arkę, optymiści mogli pomyśleć, że piłkarz znakomicie przepracował okres przygotowawczy i teraz będzie już kozakiem. Niestety, tak się raczej nie stanie. Grał słabo, zaliczył aż 10 strat, dostał od nas dwójkę i uznaliśmy go za największy minus spotkania. Ale skoro brakowało mu nawet zaangażowania…

Reklama

Jeśli szukać momentu, w którym Radut miał swój lepszy czas i zapowiadał się na przyzwoitego piłkarza, to był to maj zeszłego roku. W finale Pucharu Polski rozruszał Lecha, zaliczył asystę, z Bruk-Betem strzelił gola i miał ostatnie podanie. Można było pomyśleć – okej, przyszedł zimą, długo nie domagał, ale zaczyna się rozkręcać i po przepracowanym zgrupowaniu będzie ważną postacią Kolejorza. Cóż, nie zanosi się na to, Radut wygląda na typowego piłkarza z ekstraklasy, który gra tylko dlatego, że ma inny paszport niż polski, a nazwisko bardziej egzotyczne niż “Kowalski”.

Goli brak, asyst brak, kluczowych podań brak, przeciętny drybling, słaby strzał. Wybaczcie, ale Radut wyróżnia się tylko fryzurą, bo przefarbował się na blond.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Komentarze

46 komentarzy

Loading...