Przyznajemy – trochę zaniedbaliśmy NBA. Raporty z najlepszej ligi świata ukazują się u nas dość rzadko, a przecież to być może ostatnich kilkanaście miesięcy, gdy jedną z istotnych postaci na parkietach w USA jest polski center, Marcin Gortat. Postanowiliśmy wspólnie z LV BET i ich fachowcami od koszykówki pokusić się o cotygodniowy raport, który będzie stanowił zarówno krótkie podsumowanie minionego tygodnia, jak i zapowiedź nadchodzących wydarzeń. Żeby nie zgrywać większych ekspertów niż Andrej Urlep, stawiamy na sprawdzony format ligowych zapowiedzi: wybierzemy więc subiektywne wydarzenie minionego tygodnia, koszykarza, którego warto w nadchodzących dniach wziąć pod lupę, patriotyczny meldunek dotyczący najświeższych poczynań naszego rodaka, drużynę, która wydaje nam się szczególnie warta uwagi oraz mecz, na który ostrzymy sobie zęby. Bez przedłużania, jedziemy.
WYDARZENIE TYGODNIA: W CLEVELAND, OHIO, W DZIEŃ TARGOWY…
Wydarzeniem tygodnia bezsprzecznie wybieramy deadline day, który przebiegał w zupełnie inny sposób, niż spodziewała się większość fanów koszykówki. Chodzi oczywiście o wietrzenie magazynów w Cleveland, gdzie recepty na kryzys Cavaliers szukali w przebudowie połowy składu. Jasne, w powietrzu po kolejnych porażkach unosił się nieprzyjemny zapach zwiastujący szereg zmian, ale chyba nikt nie spodziewał się, że w bandzie LeBrona Jamesa dojdzie do takiej rewolucji, w dodatku na samym finiszu okna transferowego. Oddano sześciu koszykarzy, wysyłając ich w różnych kierunkach, dorzucono też do tego wybór w drafcie. Frye i Thomas polecieli do Los Angeles, Shumpert przeszedł do Sacramento Kings, Derrick Rose i Jae Crowder trafili do Jazz a Dwyane Wade powrócił na Florydę, by znów pisać swą historię w Miami. W zamian Cavs pozyskali Jordana Clarksona i Larry’ego Nance’a Juniora, Rodneya Hooda oraz George’a Hilla.
Przyczyny? Proste, Cavs, którzy w trzech ostatnich sezonach wygrywali na Wschodzie i trzy razy z rzędu dochodzili do finałów NBA (a sezon zasadniczy każdorazowo kończyli na drugim bądź pierwszym miejscu), teraz po niezłym początku ligi spadli na trzecią lokatę w konferencji ze sporą stratą i do Celtics, i do Toronto Raptors. Biorąc pod uwagę ambicję LeBrona Jamesa oraz problemy choćby Celtics – wystarczy wspomnieć o dramatycznej kontuzji Gordona Haywarda – ich rezultaty trzeba określić jako bardzo rozczarowujące. Nie zawodził właściwie jedynie James.
Skutki? Te oczywiście trudno przewidzieć, ale debiut nowych, zrekonstruowanych jeszcze bardziej widowiskowo niż polski rząd, Cavs wypadł wyjątkowo okazale. Hill, Hood i reszta nowych graczy wyszła od razu na jednego z najwyższych koni w lidze – Boston Celtics w ich własnej hali. Bukmacherzy nie mieli wątpliwości – kurs na gospodarzy oscylował wokół 1,50 i to, co stało się w TD Garden należy określić jako spore zaskoczenie. Przez cały mecz dominowali goście, którzy wygrali drugą kwartę trzynastoma punktami, a tuż po przerwie właściwie podwoili przewagę. Skończyło się na zwycięstwie 22 punktami, 121 do 99. Zmiana jakościowa? Chyba przede wszystkim pod kątem poszerzenia grona punktujących, aż siedmiu koszykarzy Cavs przekroczyło barierę 10 punktów, każdy z nich dołożył też przynajmniej po 3 zbiórki. Jasne, z tak gigantyczną przewagą grało się łatwiej, ale trudno nie odnieść wrażenia, że król tym razem miał w poddanych nieco więcej wsparcia, niż choćby w przegranym niedawno meczu z Orlando Magic, gdy James zdobył w pojedynkę więcej punktów niż dwóch kolejnych najlepszych strzelców Cleveland w tym starciu.
Warto też dodać, że wydarzeniem tygodnia w innych okolicznościach byłoby zapewne wciągnięcie koszulki Paula Pierce’a pod dach hali TD Garden. Piękne ukoronowanie świetnej kariery i doskonała okazja, by przypomnieć ten wzruszający filmik.
KOSZYKARZ POD LUPĄ: JOEL EMBIID
Może i delikatną przesadą jest pisanie, że Philadelphia 76ers to regularny, niemalże „odwieczny” chłopiec do bicia dla całej konferencji wschodniej, jednakże… wyniki ostatnich kilku sezonów nie kłamią. Ostatni sezon – przedostatnie miejsce w konferencji. 2015/16 – ostatnie. 2014/15 – ostatnie. Stąd też ich obecne miejsce, ósme, które na ten moment daje im pierwszy od 2012 roku występ w playoffach trzeba traktować i jako sukces, i jako pewne zaskoczenie. Z drugiej strony – eksperci wskazywali, że po wyleczeniu kontuzji Simmonsa 76ers będą zdecydowanie mocniejsi niż w poprzednich sezonach. Tym bardziej, że cały czas rośnie lider i bodaj najlepszy zawodnik zespołu z Filadelfii. Joel Embiid, rocznik 1994, wybrany przez 76ers w drafcie w 2014 roku, ale praktycznie do ubiegłego sezonu zmagający się z kontuzjami. Gdy Joel jednak się wyleczył, od razu stał się jednym z najlepszych rookie w lidze, obecnie zaś dojrzewa w takim tempie, że zacznie od pierwszej minuty w zespole Stephena Curry’ego w Meczu Gwiazd.
Center z „nowej szkoły” w ostatnim tygodniu po prostu eksplodował – przeciw Clippersom 29 punktów i 16 zbiórek, do tego 3 bloki. Przeciw Pelicans – 24 punkty, 16 zbiórek, 50% skuteczności za trzy (2/4). Przeciw Wizards – 27 punktów, 12 zbiórek, 3 bloki. Życiowa forma, akurat przed swoim pierwszym występem w All-Star Game. Przed nim i przed całym zespołem z Filadelfii jeszcze dwa mecze przed weekendem, obie we własnej hali. Najpierw Knicks, potem Heat. Coś nam podpowiada, że Embiid znów będzie grał główną rolę i tak pozostanie do końca sezonu. Zresztą, dużo mówią już nagłówki artykułów dotyczących Kameruńczyka. Kiedyś – kiedy wreszcie będzie gotowy do gry? Dziś? Kiedy zostanie najlepszym centrem ligi. Nawet nie: „czy zostanie”, ale właśnie: kiedy.
ZWYCIĘSTWO JAZZ W MECZU ZE SPURS? KURS 1,56 W LV BET!
PATRIOTYCZNY MELDUNEK: PODIUM UCIEKA
Marcin Gortat i jego Washington Wizards mają za sobą kilka ciężkich dni. Zresztą w głównej mierze przez wspomnianego Embiida, bohatera środowego starcia „Czarodziejów” z 76ers. Zacytujmy naszych kumpli z NBA Labs z portalu Łączy Nas Pasja.
Efekt jest taki, że Wizards zamiast wykorzystać zadyszkę Cavs i osłabienia Celtics (jak chociażby Raptors) drżą o miejsce w czwórce, bo po piętach depcze im Milwaukee Bucks. W tym tygodniu przed nimi jedynie wyjazd do Nowego Jorku. Zwycięstwo nad Knicks jest właściwie obowiązkiem.
DRUŻYNA TYGODNIA: TORONTO RAPTORS
Nie ma dyskusji. Rewelacja tego sezonu. Raptors właśnie awansowali na pierwsze miejsce w konferencji wschodniej, od porażki z Jazz wygrali 7 z 8 spotkań, po drodze zaś 20 punktami ograli bezpośredniego rywala, Boston Celtics. DeMar DeRozan, Kyle Lowry i spółka z każdym meczem się rozkręcają, w czym zasługa także tych, którzy dotychczas przebywali w cieniu dominującego duetu. Bohaterem meczu z Knicksami można bez problemu ogłosić Jonasa Valanciunasa z 18 punktami i 10 zbiórkami, przeciw Memphis najwięcej punktów rzucił Delon Wright, w konstruowaniu akcji Lowry’ego coraz częściej wyręcza Fred VanVleet, który w 4 ostatnich meczach notował średnio 6,5 asysty. Przed nimi teraz trudny dwumecz – Heat u siebie i wyjazd do Chicago 25 godzin później. Jeśli dorzucą kolejne dwa zwycięstwa, trzeba będzie na nowo rozrysować hierarchię na Wschodzie, gdzie przebudowani Cavs czy nierówni Wizards będą mogli pozazdrościć regularności ekipie z Kanady.
MECZ TYGODNIA: TEAM STEPH – TEAM LEBRON / OKLAHOMA CITY THUNDER – CLEVELAND CAVALIERS
All-Star Weekend! W nowej formule opartej trochę na podwórkowym naprzemiennym wybieraniu zawodników, drużyny LeBrona Jamesa i Stephena Curry’ego zmierzą się na koniec weekendu gwiazd. Po ubiegłorocznym starciu, nieźle przyjętym przez laików i mocno skrytykowanym przez fachowców, koszykarze będą musieli zwrócić nieco większą uwagę na grę defensywną niż tylko wykonywanie kolejnych wsadów i efektownych trójek – choćby dlatego, że wyznaczono dodatkowe premie dla zwycięzców. Nie żeby komukolwiek w NBA nie zgadzały się liczby w portfelach, ale któż by pogardził kolejnym czekiem z przynajmniej 5 zerami.
Nam w sumie się podobała ta radosna koszykówka zaproponowana przez najmocniejszych ligi w 2017 roku, ale biorąc pod uwagę mocną krytykę wesołych wygibasów ze strony branżowych portali w USA – sądzimy, że tym razem nie będzie aż tak wyluzowanej atmosfery jak wówczas. Co nie znaczy, że nie zarwiemy dla niego nocki.
Gdybyśmy mieli wskazać inny mecz – chyba byłoby to starcie Cavs po rewolucji z Oklahomą City Thunder, która przegrała trzy z ostatnich pięciu spotkań i wyleciała z TOP 4 ligi.
***
TYLKO DO 15 LUTEGO, BONUS BEZ DEPOZYTU W WYSOKOŚCI 30 PLN U NASZYCH KUMPLI Z LV BET!
LV BET ZAKŁADY BUKMACHERSKIE POSIADA ZEZWOLENIE URZĄDZANIA ZAKŁADÓW WZAJEMNYCH WYDANE PRZEZ MINISTRA FINANSÓW. UDZIAŁ W NIELEGALNYCH GRACH HAZARDOWYCH MOŻE STANOWIĆ NARUSZENIE PRZEPISÓW. HAZARD ZWIĄZANY JEST Z RYZYKIEM.
Fot. FotoPyK