Reklama

Gdzie wiosną popłynie Arka?

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2018, 11:48 • 6 min czytania 9 komentarzy

Niewiele klubów ma za sobą tak spokojną zimę jak Arka. Gdynianie nie wskoczyli na transferową karuzelę, z szatni wypchnęli kilka zbędnych ogniw. I trudno to poczytywać za błąd, ale jednak jest to polityka o tyle zaskakująca, że nowy właściciel, Dominik Midak, zapowiadał w planach małą rewolucję.

Gdzie wiosną popłynie Arka?

Przypomnijmy, jesienią mówił tak (wywiad dla Piłki Nożnej):

– Po zakończeniu rundy, w grudniu, spotkam się z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim. Porozmawiamy o stylu gry zespołu. Zależy mi na tym, żeby Arka w przyszłości prezentowała futbol bardziej atrakcyjny. Dziś gramy piłkę opartą o walkę, i to jest OK, natomiast jeśli chcemy pójść dalej, rozwijać się, przede wszystkim budować zawodników, musimy być bardziej kreatywni na boisku. (…) I proszę nie odbierać moich słów jako niezadowolenia z pracy trenera Ojrzyńskiego. Jest dokładnie odwrotnie. Chciałbym natomiast przedyskutować ze szkoleniowcem kroki, które powinniśmy podjąć, aby zmienić grę Arki. Poznać zdanie trenera, zasięgnąć opinii.

„Czyli można zakładać, że zimą dojdzie do zmian w drużynie i że znajdą się na nie pieniądze? Ładny futbol kosztuje więcej.

– Na pewno potrzebujemy większej jakości w zespole. Pewne kroki podejmiemy. Mamy na oku kilku zawodników, z którymi prowadzimy rozmowy. Jeden gra na Zachodzie, jeden na Wschodzie. I z końcem grudnia kończą się im kontrakty. Już potrafią dobrze grać w piłkę, ale mogą jeszcze lepiej, a przy tym są młodzi. Chciałbym, żeby metamorfozę z zawodnika dobrego na bardzo dobrego przeszli w Arce.

Reklama

Jest pan gotowy pokryć koszty transferu zawodnika z własnej kieszeni?

– Po pierwsze, Arka dzięki temu, że jest mądrze zarządzana, ma środki na rozwój, a więc też na ewentualne gotówkowe transfery. Po drugie, oprócz Arki prowadzę jeszcze inne biznesy, jeśli zaczną przynosić duże pieniądze, nie będę widział problemu w tym, żeby dołożyć trochę grosza do klubowej kasy. Czyli na przykład sfinansować transfer zawodnika, podczas gdy klub pokrywałby tylko koszty kontraktu.”

Jak więc dokonano zimowej rewolucji w składzie, by od teraz Arka grała nie tylko skutecznie, ale i pięknie? Przyszedł Esqueda. Reklamowanie go, że to reprezentant Meksyku, przypomina robienie z Tomasza Nowaka następcy Kazimierza Deyny. Szymon Urbaniak, ekspert od Ligi MX, rozwiewał wątpliwości:

Nawet w Chiapas, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że za moment przestaną istnieć i nie szastali kasą. Przez ostatnie trzy lata strzelił ze trzy ligowe gole. Na pewno coś tam dołożył w Copa MX, która do momentu rozpoczęcia fazy pucharowej jest poligonem doświadczalnym, trochę jak partidos moleros na tle oficjalnych gier. Co może niepokoić to fakt, że latem w drafcie nie znalazł klubu nawet na zapleczu, w przeciwieństwie do całego mnóstwa przedstawicieli „starej” gwardii. Możliwe jednak, że nie chciał grać w drugiej lidze, bo już rok wcześniej odrzucił możliwość takiego wypożyczenia.

Paleta jest w Meksyku kimś na wzór Rasiaka – mimo że w skali kraju osiągnął o wiele mniej niż Grzegorz – stąd duże zainteresowanie i żartobliwe komentarze w mediach społecznościowych Arki. Taki status uzyskał jednak głównie wyskokami w mediach, jak choćby deptaniem loga Tigres w programie telewizyjnym. Proszę się nie dziwić, jeżeli wypłyną zupełnie inne wypowiedzi meksykańskich dziennikarzy. Niektórzy mają to do siebie, że nawet w koszmarnej grze Giovaniego dla najgorszej drużyny MLS z różnych powodów nie widzą niczego złego. Obcokrajowcowi z taką kartoteką kazaliby nie wracać do Liga MX.

Kiedyś to był gracz powyżej poziomu Ekstraklasy, dziś nie jest gwarancją absolutnie niczego. Jeżeli on będzie u nas gwiazdą, to przepaść między obiema ligami jest jeszcze większa niż podejrzewałem. Z drugiej strony, Ekstraklasa widziała już wszystko.

Reklama

Dodajmy, że na jego grę już teraz trudno liczyć, bo według Ojrzyńskiego chłop ma spore zaległości w przygotowaniu kondycyjnym. Poza tym doszedł jeszcze Bohdanow z Ukrainy, awizowany dzisiaj do pierwszego składu.

Andrij Bohdanow, który został piłkarzem Arki Gdynia, to przy Gersonie bardzo słaby turysta, bo poza krótkimi i raczej nieudanymi wyjazdami do Grecji i Mołdawii, ciągle kopał na Ukrainie. W tamtejszej lidze debiutował w barwach Arsenału Kijów, później było wypożyczenie poziom niżej do klubu PFK Oleksandria, a następnie nabijał sobie kolejne występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Arsenał, Dynamo Kijów, Metalist Charków, Wołyń Łuck, Olimpik Donieck – łącznie wyszło tego 156 ligowych gier z 14 golami i 13 asystami.

Jak na środkowego pomocnika, którego raczej nie nazywalibyśmy ofensywnym (jak już to „środkowym”), nie wygląda tak źle. A Bohdanow, który w 2012 roku za blisko 2 miliony euro trafił do Dynama Kijów, ma za sobą także dwa epizody w Lidze Mistrzów w barwach tego klubu i debiut w drużynie narodowej. W 2013 roku dostał 5 minut w meczu z Norwegią, wszedł za Jewhena Konoplankę.

Z tym, że Dynamo czy Liga Mistrzów to melodia przeszłości, ostatnio jednak raczej kopanie się po czole w Mołdawii i tak uznanych markach jak Olimpik Donieck. Może i się sprawdzi, ale na ten moment to jedyny nowy gracz zdolny do gry. Piłkarskiego Harlem Globetrotters raczej nie będzie.

Kadra nie jest więc szczególnie szeroka, a jeszcze trzeba pamiętać, że drużyna zmagała się z licznymi urazami. Ani minuty w sparingach nie zagrali Danch, Pilarz i Siemaszko. Po kontuzjach wracają Steinbors, Sobieraj i Sambea, urazu doznał Marcus da Silva. Korzystali na tym juniorzy, dzięki czemu sporo minut zaliczyli Janek Łoś czy Bartek Nowicki.

Ale jeśli mamy być szczerzy, to tutaj mogą czaić się przewrotne plusy całej sytuacji. Jesienią zobaczyliśmy waleczną Arkę, która przypominała nam kielecką Bandę Świrów. Zespół charakterny, jakby szyty na miarę wymagań Ojrzyńskiego. Czy naprawdę konieczne było – jak sugerował pan Midak – robienie z tej drużyny zespołu efekciarskiego? Czy tego oczekuje się w Gdyni? Czy takie są na ten moment możliwości klubu, patrząc na fiasko negocjacji z Jodłowcem czy trwające rozmowy kontraktowe z kluczowymi piłkarzami?

Bardziej prawdopodobne, że to, co teraz prezentuje Arka, kręci się wokół dostępnego maksimum, biorąc pod uwagę materiał ludzki. Jeśli nadal będziemy oglądać jesienną Arkę, a nie jakąś jej pokraczną wersję, to powinno być dobrze. Zespół Ojrzyńskiego nie został więc rozbity przez częsty problem polskich klubów: sto tysięcy wzajemnie wykluczających się wizji na minutę.

A problemy kadrowe? Ojrzyński nie jest zły jeśli chodzi o wprowadzanie młodych. To Ekstraklasa, a nie rozgrywki parafialne, ale nie dajmy się zwariować – w Gdyni wiedzą jak szkolić i jeśli najlepsi młodzi mają otrzymać szansę kosztem stranieri podejrzanej wartości, to też nie ma co bić na alarm.

Duże podsumowanie sytuacji Lecha TUTAJ w tekście CZY LECH JEST SILNIEJSZY NIŻ JESIENIĄ?

Weryfikacja zacznie się w niedzielę. Lech wyjedzie do Gdyni, a że boisko Arki to dziś kartoflisko, trzeba będzie szukać wygranej mniej wyrafinowanymi metodami. Jeżeli zachowane zostaną trendy z jesieni, najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem jest remis. Na dłuższą metę to byłoby za mało, poznańska lokomotywa musi zacząć częściej rozjeżdżać rywali na ich terenie.

Naprawdę Lech ma dziś wszelkie dane ku temu, żeby wrócić na ligowy szczyt. Jeżeli tego nie zrobi, Bjelica nie będzie mógł szukać okrężnych wymówek. Kibiców w Poznaniu styl aż tak bardzo interesować nie będzie (rok temu wiosnę zaczęto kapitalnie, a sezon skończono z niczym), byleby na koniec zajęto pierwsze miejsce. Przesadą byłoby stwierdzenie, że dajemy Lechowi większe szanse na mistrzostwo niż Legii, ale na ten moment nie widzimy powodu, by uważać, że te szanse są mniejsze.

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...