I za to właśnie uwielbiamy ekstraklasę – już wysmażyliśmy soczysty akapit o tym, że Deniss Rakels powinien poszukać sobie planu B na życie, bo strzelanie wychodzi mu w ostatnich kilkunastu miesiącach jeszcze gorzej niż siostrom Godlewskim czyste śpiewanie, ale musieliśmy wywalić go do kosza. 90. minuta meczu Cracovii ze Śląskiem. Obie ekipy już wymownie zerkają w stronę sędziego Raczkowskiego, by dał sygnał, że można się rozejść. Mariusz Pawelec wypatruje gwiżdżącego arbitra tak intensywnie, że nie zauważa piłki w polu karnym. Rakels staje przed jeszcze jedną szansą. Rakels zostaje bohaterem Cracovii.
Wybaczcie, że zaczynamy tak od dupy strony, ale strasznie mieszane odczucia mamy po tym spotkaniu. Z jednej strony od samego początku wydawało nam się, że Cracovia gra lepiej w piłkę, stwarza więcej sytuacji, czyli ma wszystko, by zacząć piłkarską wiosnę nawet tak dobrze, jak skończyła jesień. Tym bardziej, że rywal generalnie wypadał blado. Z drugiej – to Śląsk wyszedł na prowadzenie w 31. minucie za sprawą Roberta Picha. To Śląsk miał świetną szansę, by prowadzenie jeszcze podwyższyć, ale Piech walnął prosto w Peskovicia. I w końcu to Śląsk w 70. minucie, już przy stanie 1-1, był centymetry od powrotu na prowadzenie.
Choć nawet nie jesteśmy pewni, czy pisząc “centymetry” nie kłamiemy.
Goal-line nie mamy, ale myślę, że pełna zgoda, że całym obwodem linii nie przekroczyła #CRAŚLĄpic.twitter.com/YORYqBsys1
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 10 February 2018
A Cracovia w pierwszej połowie miała głównie Rakelsa, który spartaczył dwie bardzo dobre sytuacje, a gdy już uderzył celnie, to udanie zainterweniował Słowik. Ale skutecznością nie grzeszył nie tylko Łotysz. Bramki mogli strzelić nawet obrońcy – szczególnie spodobała nam się akcja, w której fałszem próbował uderzać Siplak. Z czasem trudno było znaleźć piłkarza “Pasów” który jeszcze próbował – łącznie podopieczni Probierza strzelali 17 razy w tym aż 9 celnie.
I padły z tego dwa gole. Miroslav Covilo narzekał na grę w kasku i to, że trudniej uderza się z takim sprzętem na głowie i dziś udowodnił, że to nie było tylko szukanie łatwej wymówki dla braku skuteczności w poprzedniej rundzie. To był stary, dobry Air Covilo bez kasku, gdy w 54. minucie w pole karne dośrodkowywał Siplak. O tym, kto załatwił sprawę w samej końcówce, już wspominaliśmy.
No i cóż – kolejna rewolucja personalna w Cracovii, jeszcze potrzebujemy trochę czasu, by lepiej poznać nowych, a także tych, którzy jesienią nie grali zbyt wiele, ale pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Śląsk? Spotkało się kilkunastu gości z ligową przeszłością, pokopało, ale tak jak zazwyczaj – radochy z oglądania mieliśmy niewiele.
[event_results 413588]
Fot. 400mm.pl