Tego ustawa nie przewidziała. We wtorkowym meczu portugalskiej ekstraklasy Desportivo Aves – Boavista uznano gospodarzom gola z (prawodopodobnie) wyraźnego spalonego, bo… kluczowa powtórka video została zasłonięta.
Z VAR-em były już różne problemy i kontrowersje. W Ekstraklasie również, ale patrząc chociażby na Niemców i tak możemy stwierdzić, że u nas technologiczna rewolucja przebiega w miarę spokojnie. Generalnie we wszystkich krajach stosujących to rozwiązanie dotychczas chodziło o błędy ludzkie, złą interpretację i tak dalej. W Portugalii problemem okazało się coś zupełnie innego.
69. minuta meczu Aves z Boavistą. Gospodarze mają rzut rożny. Dośrodkowanie, głową przedłuża je Alexandre Guedes, a Vitor Gomes z najbliższej odległości dopełnia formalności. Gol jakich wiele, nic szczególnego. Rzecz w tym, że Gomes niemal na pewno był na ofsajdzie i sędziowie powinni zareagować. Mogli podeprzeć się technologią i taki mieli zamiar, ale… najważniejsza powtórka z bocznej perspektywy w zasadzie nic nie pokazała. Dlaczego? Jeden z kibiców gości machał gigantyczną flagą dokładnie przed kamerą i zasłonił jej boisko w decydujących momentach. Ale jaja!
absolute scenes in Portugal tonight, Boavista concede a blatantly offside goal but the ref can’t use VAR to prove it because someone was blocking the camera with a giant flag pic.twitter.com/pJQkwef6iu
— alex (@illiquidswords) 7 lutego 2018
Bramka została uznana. Tyle dobrze że sama w sobie nie wypaczyła wyniku, bo Aves strzeliło wtedy na 3:0 i takim wynikiem spotkanie się zakończyło. Ludzie czuwający nad VAR-em mogą dopisać nową rzecz, której trzeba unikać w przyszłości. Sami pewnie w życiu by nie pomyśleli, że coś takiego może się zdarzyć…