Leo Messi uwielbia grać przeciwko Espanyolowi. Wystąpił przeciwko niemu już 30 razy, strzelił mu 21 goli, ale aż 18 na Camp Nou. Jak poradzić sobie z nieskutecznością Argentyńczyka na Cornella-El Prat? Ernesto Valverde znalazł na to sposób, choć dość osobliwy – posadził go na ławce. To ciekawe, bo na przedmeczowej konferencji prasowej El Txingurri stwierdził, iż „myśli wyłącznie o tym, by wystawić możliwie najlepszy skład”.
A potem posłał do boju między innymi także Digne’a, Semedo oraz Paco Alcacera. Długo mówiło się też, że wystawi Yerry’ego Minę w miejsce Gerarda Pique, ale ostatecznie zdecydował się na Katalończyka. – Lubię mecze, w których kibice rywala na mnie gwiżdżą. To mnie motywuje – mówił swego czasu. Na porcję pomyj wystawił się nazywając rywali „Espanyol de Cornella”, bo właśnie w tej przyległej do Barcelony miejscowości znajduje się obiekt Los Pericos. Przekładając na nasze – to tak jakby mówić „Legia Pruszków”, gdyby właśnie tam warszawianie wybudowali swój nowy obiekt.
O motywację stopera Blaugrany nie było co się martwić, o koncentrację – już bardziej, ponieważ był to typowy dla niej mecz. Ogromna dominacja Dumy Katalonii i tylko sporadyczne wycieczki podopiecznych Quique Floresa pod bramkę ich rywali jak ta z 37. minuty. Wtedy właśnie przysnął Pique, a goniąc Leo Baptistao musiał chwycić go za rękę, by ten nie doszedł do piłki. Miał sporo szczęścia, bo arbiter nie uznał spóźnionej interwencji Gerarda za faul.
Barcelona była natomiast cierpliwa, ale z tej cierpliwości niewiele wynikało. Oddała co prawda parę strzałów, tylko że nie w kierunku Diego Lopeza, a fanów Los Pericos. W pierwszej połowie właściwie jedynie Coutinho zagroził Espanyolowi strzałem zza pola karnego, lecz trafił w poprzeczkę.
Piłkarze Barcelony aż 23 razy trafiali w tym sezonie La Liga w obramowanie bramki, najwięcej pośród wszystkich klubów występujących w TOP5 ligach Europy. [OPTA]
— Dawid Demnicki (@D_Demnicki) 4 lutego 2018
– Nasz pierwszy mecz z Barceloną w ćwierćfinale Copa del Rey uważam za kompletny. Zagraliśmy bardzo zwarcie w obronie, a interwencje Diego Lopeza dodawały nam skrzydeł. To spotkanie może służyć nam za przykład jak powinno się grać przeciwko nim – mówił Marc Navarro, prawy obrońca Espanyolu. Quique Sanchez Flores ewidentnie wyciągnął wnioski z tamtej rywalizacji, tak samo jak ze spotkania Dumy Katalonii z Deportivo Alaves. Skrajnie defensywne nastawienie rywali podopiecznych Valverde coraz bardziej męczy oraz deprymuje tę drużynę, więc wydaje się to być właściwą drogą do zatrzymania obecnych liderów Primera Division.
Z tego powodu Barca miała ogromne kłopoty z kreatywnością. „Jak trwoga, to do boga” można powiedzieć, bo w drugiej połowie na rozgrzewkę ruszył Leo Messi, a na murawie pojawił się mniej więcej po godzinie gry. Nawet on jednak miał ogromne problemy ze sforsowaniem muru obronnego Espanyolu. Jeśli kogoś podejrzewalibyśmy o pokazanie boskich mocy, to chyba byłby Posejdon. Wody na murawie było tyle, że gdyby Papużki chwyciły za łopaty, to byłyby w stanie szybko wybudować pokaźnej wielkości fosę. W skali od 1 do Korona Kielce ocenilibyśmy ją zdecydowanie bliżej tej drugiej opcji.
Nie dało się tutaj grać po ziemi, tak jak najbardziej lubi Barcelona. Najlepszym sposobem na dotarcie w pole karne przeciwnika była droga powietrzna, ale to nie Espanyol skorzystał z niej jako pierwszy. W 66. minucie prawą flanką pomknął Sergio Garcia, wykorzystał błąd Lucasa Digne’a w ustawieniu i dograł idealnie na głowę Gerarda Moreno. Pique próbował jeszcze wybijać piłkę w dość ekwilibrystyczny sposób (przewrotką?), lecz nie dofrunął do niej. Prawie 20 minut później stoper Blaugrany już znacznie skuteczniej wyskoczył do piłki i umieścił ją się w bramce Diego Lopeza. Z łatwością zgubił krycie Naldo, wykorzystując dośrodkowanie Messiego.
6 z 39 goli Pique strzelil Espanyolowi, najwiecej sposrod wszystkich druzyn, ktorym trafial do siatki.
Czy moze byc wiecej ironii w tej statystyce znajac niechec Pique do Espanyolu? https://t.co/xUMRNsMmA6
— Robert Wojtczak (@robwojtczak) 4 lutego 2018
I po tym meczu praktycznie nic się nie zmieni w narracji wokół niego. Pique był i będzie główną postacią w tej historii, bo po tym jak zdobył wyrównującą bramkę, cieszył się przykładając palec do ust, uciszając trybuny pełne fanów Papużek. Kilka chwil potem został ostro sfaulowany przez Moreno. Przepychanki, dyskusja, albo nawet awantura trwała przez kilka minut, więc eksperci od czytania z ruchu warg będą mieli tutaj sporo materiału do intepretacji. Dziennikarze również, bo arbiter Manzano w końcówce spotkania podjął jedną kontrowersyjną decyzję – choć murawa została zalana, Sergio Garcii nie przeszkodziło to w wejściu sankami w Samuela Umtitiego.
Coś nam się wydaje, że pod względem piłkarskim tylko Valverde i Flores zwrócą większą uwagę na ten mecz.
Espanyol – Barcelona 1:1 (0:0)
Moreno 66′ – Pique 83′