Bayern wygrywa kolejny mecz w Bundeslidze, czyli dzień jak co dzień. Nie zaprezentował fajerwerków, ale był brutalnie efektywny – co miał, to wykorzystał. A szczególnie w pierwszej połowie, kiedy rozstrzygnął wynik na swoją korzyść, paradoksalnie nie miał za wiele. Jego gra momentami przypominała będącą w bardzo złym stanie murawę w Moguncji. Po raz kolejny przekonaliśmy się jednak, że to drużyna, która potrafi wygrywać mimo przeciwności losu.
Naprawdę, nie przesadzamy z tą murawą, potwierdzają to statystyki. Celność podań Bawarczyków? 81 procent w pierwszej połowie. Jak na nich, bardzo słabo. Wzięło się to pewnie też z tego, że Jupp Heynckes nie desygnował do gry najsilniejszego składu. Na ławce zaczął przede wszystkim Robert Lewandowski. Oprócz niego jeszcze Kimmich, Robben i Coman. Znalazło to odzwierciedlenie w obrazie gry i statystykach – pierwszy celny strzał Ribery’ego miał miejsce dopiero w 33. minucie, ale za to od razu zakończył się bramką. Trochę z niczego. Gdyby porównać Bayern do gry komputerowej można byłoby powiedzieć, że ciągle się ładował, a komputer mielił i mielił. W końcu jednak poszło. Francuz po podaniu od Tolisso oddał bowiem bardzo precyzyjny strzał – choć, trzeba przyznać, uderzył nieczysto – po którym bramkarz nie miał żadnych szans.
Wcześniej Mainz trzymało się skutecznie – był strzał nad bramką Tolisso, odważne wejście w pole karne Bernata, ale z reguły kończyło się tylko na strachu. Gospodarze zbytnio się nie wychylali. Skupiali się przede wszystkim na skrobaniu rywali po achillesach. Kilka razy dostało się Jamesowi, a Ribery w pewnym momencie zaczął wygrażać im palcem. W pierwszej połowie stworzyli sobie tylko jedną sytuację, kiedy po stracie Jamesa i błyskawicznej kontrze sytuację miał Maxim, lecz uderzył obok bramki.
Kiedy wydawało się, że wynik do przerwy nie ulegnie zmianie, mistrzowie Niemiec wybudzili się ze snu. Najpierw zastępujący Lewego Wagner zaliczył chyba pierwsze udane zagranie (wcześniej dużo strat, zupełnie odcięty od gry) i obsłużył otwierającym podaniem Muellera. Ten znalazł się oko w oko z bramkarzem, ale był naciskany i ostatecznie nic z tej akcji nie wycisnął. Mainz się obroniło, ale radość nie trwała zbyt długo. Dosłownie kilka sekund później Tolisso obsłużył wymierzonym dośrodkowaniem Jamesa, który przyjął piłkę na klatkę piersiową i skutecznie uderzył z powietrza. Potwierdził, że ten rok zaczął się dla niego świetnie. Oj, Adam Nawałka nie może patrzeć na to z optymizmem.
Druga połowa wyglądała zdecydowanie lepiej. Obie drużyny podwyższyły tempo i stworzyły sobie kilka ciekawych sytuacji. Przede wszystkim gola mogli zdobyć gospodarze, ale – nie ma co bać się tego słowa – fenomenalną interwencją po mocnym strzale z bliskiej odległości popisał się Sven Ulreich. Mimowolnie przypomniało nam się to, o czym mówił ostatnio Uli Hoeness. Że to człowiek roku – ma najbardziej niewdzięczną pracę, a wykonuje ją rewelacyjnie. Pomógł Bayernowi zachować czyste konto, czego nie udało się dokonać w trzech ostatnich spotkaniach, kiedy rywale aż pięciokrotnie znajdywali drogę do bramki.
Butlę z tlenem swojej drużynie mógł podać Quaison, ale minimalnie chybił celu. O ile Bayern w pierwszej połowie był efektywny, ale mało efektowny, o tyle Mainz w drugiej wprost przeciwnie – efektowne (sporo stworzonych okazji), ale kompletnie nieefektywne.
Swoje szanse mieli też przyjezdni, ale za każdym razem okazywali się nieskuteczni. Symbolem Mueller, który nie potrafił wykorzystać kolejnej sytuacji oko w oko z bramkarzem.
Dodajmy jeszcze, że bezbarwny Wagner opuścił boisko po godzinie gry, a na murawie pojawił się Lewandowski. O jego występie, mimo że trwał aż pół godziny, nic ciekawego nie możemy napisać – nie wyróżnił się bowiem niczym. Walczył, starał się szarpać, tego mu nie odmówimy, ale nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie. Miał tak naprawdę jedną, ale został zablokowany po tym, jak za długo zbierał się do uderzenia.
Bayern wygrywa kolejny mecz i pewnie kroczy po mistrzostwo. Niby trochę się męczył, szczególnie na początku, niby zdarzały się momenty, w których Mainz łapało rytm, ale koniec końców wszystko ułożyło się zgodnie z planem.
Mainz – Bayern 0:2
1:0 33′ Ribery,
2:0 44′ James.
Pozostałe wyniki:
Freiburg – Leverkusen 0:0
Herta – Hoffenheim 1:1
0:1 38′ Kramarić
1:1 58′ Kalou
Schalke – Werder 1:2
1:0 24′ Konoplanka
1:1 79′ Kruse
1:2 90′ Junuzović
Wolfsburg – Stuttgart 1:1
1:0 24′ Origi
1:1 60′ Gomez