Reklama

„To zbyt mało popularny sport. Zaproszenie na galę kosztuje 300 zł”

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2018, 22:42 • 5 min czytania 59 komentarzy

Dość często poruszamy na naszych łamach temat AMP Futbolu i zazwyczaj z naszej kadry czy też drużyn klubowych niesiemy pozytywne informacje. Bo to ludzie bez nóg lub rąk, ale z bardzo szerokimi uśmiechami na twarzy. Codziennie walczą o normalne funkcjonowanie, szczęście i medale dla Polski, mimo że los nie był dla nich w życiu łagodny. A teraz jednemu, Kubie Kożuchowi, jeszcze bardziej dowalono. Miasto Stołeczne Warszawa uznała, że nie ma dla niego wstępu na Galę Sportowca Warszawy 2017, mimo że jest nominowany, bo uprawia zbyt mało popularny sport.

„To zbyt mało popularny sport. Zaproszenie na galę kosztuje 300 zł”

Tak się składa, że jestem sąsiadem Kuby. Kiedy graliśmy z kolegami na orliku, on przychodził, dołączał do nas i często okazywał się jednym z najlepszych na boisku. Po paru latach, na piątkowej gali mógł okazać się najlepszym sportowcem w Warszawie. W piątek odbędzie się XVIII Plebiscyt na Najlepszych Sportowców Warszawy 2017 roku. Razem z nim nominowali zostali między innymi Anita Włodarczyk, Zofia Noceti-Klepacka, Kajetan Kajetanowicz, Jakub Przygoński, Oktawia Nowacka. Łącznie 35 osób. Może myślimy życzeniowo, ale dowiadując się o tym, że Kuba znalazł się w takim gronie, wydawało się nam, że ma szanse na wygraną. Przecież ten chłopak w 2017 roku zdobył z reprezentacją Polski brązowy medal mistrzostw Europy! W meczu o trzecie miejsce strzelił gola i zaliczył dwie asysty, dzięki czemu Polska wygrała 3:1. Z kolei w ampfutbolowej ekstraklasie został Królem Strzelców, Piłkarzem Sezonu i Młodym Zawodnikiem Sezonu.

Jeśli według wyborców chłopak nie miał szans na wygraną w kategorii „Sportowiec Roku”, to naturalnie wydawał się szykowany do nagrody „Niepełnosprawny Sportowiec Roku”, bo taka kategoria też znajduje się w plebiscycie.

Ale w sumie to jest najmniej ważne. Wygrałby, nie wygrałby… Samo wzięcie udziału w imprezie miało być dla niego wielką nagrodą. Kuba nie mógł się doczekać gali. Mama specjalnie kupiła mu garnitur, poszli do fryzjera, szykowali się na piękny wieczór. Piękny, bo Kuba biorąc udział w takim wydarzeniu czułby satysfakcję, a jego mama dumę z silnego syna.

Mama Kuby zadzwoniła do prezesa AMP Futbol Polska Mateusza Widłaka zapytać, gdzie i o której mają przyjechać na galę. Mateusz z tym pytaniem zadzwonił do biura sportu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, ale przez słuchawkę usłyszał, że dla kogoś takiego jak Jakub Kożuch zaproszenia nie mają. Kuba się załamał. Sprawę chciała naprawić jego mama, więc tym razem to ona zadzwoniła do Urzędu. Odpowiedź?

Reklama

„Nie zaprosiliśmy go, bo ten sport jest mało znany. Ale jak pani chce, to zaproszenie kosztuje 300 zł.”

Takie słowa skierowane do matki chłopaka, warszawiaka, który stracił w pożarze nogę i tatę, a teraz walczy na boisku z orzełkiem na piersi?! Dla miasta Warszawa najważniejsze jest, czy hajs się zgadza? 300 zł od niepełnosprawnego sportowca za wejście na galę, na którą jest nominowany? Zamiast takim ludziom dawać, chcą zabierać. To żałosne sprowadzenie swojej działalności do funkcji bankomatu.

Nie ma sensu uderzać w cały Urząd Miasta Stołecznego Warszawy. Nie wiemy, kto, ale zakładamy, że decyzję podjęła jedna osoba. Drogi (choć w tym przypadku raczej tani) człowieku, który stwierdził, że dla Kuby nie ma miejsca na gali – odpowiedz sobie na jedno pytanie. Jakim trzeba być moralnym karłem, żeby tak się zachować? Mamy nadzieję, że ten ktoś weźmie sprawę na klatę i przeprosi. Bo jakiekolwiek tłumaczenia Urzędu będą tu mieleniem wielkich słów w swoich małych gębach.

aktualizacja: Głos w sprawie zabrała Renata Kaznowska, zastępca prezydent Warszawy.

Reklama

Na koniec wkleimy tylko bardzo trafny cytat z Anny Dymnej: „Tajemnica polega na tym, by czuć, że jest się komuś potrzebnym. Wtedy człowiek, choćby nie wiem co, zawsze znajdzie siły, żeby sobie poradzić ze wszystkim. Najgorzej, kiedy ktoś się budzi rano i nikogo nie obchodzi, że się obudził”. Kuba, na tę galę iść nie musisz, ale wiedz, że nas obchodzisz i dla nas jesteś herosem.

Samuel Szczygielski

fot. FotoPyK

***

Tutaj historia Kuby, opisywana w naszym reportażu.

„Ludzie wybiegli na ulicę, obserwowali mnie na parapecie i płakali. Ja patrzyłem przez okno, jak żywcem pali się mój tata.“

– Miałem trzy latka, ale z tego dnia pamiętam dosłownie wszystko. Był 1. stycznia, dzień po sylwestrze. Mama wyszła do pracy, tata spał. Ja złapałem zapalniczkę, chciałem się nią pobawić i podpaliłem firankę. Jest też wersja, że mógł to być wybuch gazu, ale wydaje mi się, że ogień powstał przez to, że ja podpaliłem mieszkanie. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, zanim obudziłem tatę, paliło się już wszystko. Tata zamknął okno, ale drzwi frontowe były już zagrodzone ogniem, nie było szans uciec. Wziął jakiś drut, złapał mnie, otworzył okno i posadził na parapecie z drugiej strony, przywiązując tym drutem za nogę do jakiejś rynny. Wtedy zamknął okno. I tak uratował mi życie. Ludzie wybiegli przed kamienicę, obserwowali to z ulicy, płakali i w panice krzyczeli. A ja patrzyłem przez okno, jak w domu żywcem pali się mój tata. Zginął na moich oczach. I wiesz co? Ja nie płakałem, nie krzyczałem, miałem trzy latka i z bólem serca, ale patrzyłem na to w spokoju. To było na Pradze, ulica Środkowa, niestety mieszkaliśmy na czwartym piętrze, więc ojciec nie mógł zrobić nic innego. Uratował mnie, tym samym dobrze wiedział, że właśnie kończy się jego życie… Po jakimś czasie przyjechała straż pożarna, zdjęli mnie i zawieźli do szpitala, leżałem w Konstancinie. Przez rok byłem roślinką, spałem. Dużą część ciała miałem poparzoną, a przez to, że byłem przywiązany tym drutem, do nogi nie dochodziła krew. Moja mama była tym wszystkim załamana, ale musiała podjąć ważną decyzję, czy lekarze mają amputować mi nogę czy spróbują mnie, można powiedzieć – odnowić, ale nie wiadomo, ile lat by to trwało, poza tym nie byłbym sprawny. Teraz mam 17 lat, gram w reprezentacji Polski i powiem ci, że nie mam mentora, autorytetu. Strzelam gole dla niego. Dla taty. To moja największa motywacja. Nie potrzebuję patrzeć i wzorować się na kimś, kto dobrze gra w piłkę, to nie jest ważne! Nie mam bohaterów, myślę o tacie. Czasem, kiedy patrzę do góry po zdobyciu bramki, widzę na chmurach jego twarz.

Najnowsze

Komentarze

59 komentarzy

Loading...