Reklama

Okno się zamyka, gości nie przyjmuje… Pierwsze podsumowania transferowej zimy

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2018, 14:24 • 7 min czytania 2 komentarze

Okno transferowe jeszcze trwa, ale uchylone jest już – przynajmniej dla zachodnich klubów – coraz skromniej i jeśli ktoś chce się wzmacniać, musi się mocno spieszyć. Jutro będziemy na bieżąco informować was o strzelaninie transferowej w Deadline Day, więc dziś podsumujmy sobie to, co widzieliśmy do tej pory.

Okno się zamyka, gości nie przyjmuje… Pierwsze podsumowania transferowej zimy

1. Trzeba przyznać, że szczególnie ciekawe okno zaserwowali nam zimą Anglicy. Wymiana na linii Arsenal-Manchester United, gdzie w jedną stronę poszedł Mychitarian, w drugą zaś Alexis, to jest przecież prawdziwy hit, który śledziliśmy z zapartym tchem. Tu coś powiedział Wenger, tam Mourinho, widziano Ormianina w Londynie, ktoś cyknął Chilijczykowi fotę na kilkanaście chwil przed prezentacją w koszulce Czerwonych Diabłów. Oj, działo się, ale jeśli interesy robią tak duże kluby, handlując tak dobrymi zawodnikami, trudno, by było inaczej. Opisaliśmy to zresztą wyjątkowo obszernie W TYM MIEJSCU. Poniżej istotny fragment, ukazujący w pełni złożoność tej transakcji. Tym bardziej, że według plotek na początku za Sancheza do Londynu miał powędrować Martial.

Mourinho raz jeszcze miał okazję dopiec Wengerowi. Choć Martial zdecydowanie nie jest jego typem zawodnika i nie zmienia tego jego świetna forma w ostatnim czasie (3 gole i 2 asysty w 4 meczach w tym roku), Portugalczyk nie chciał słyszeć o takiej wymianie. Mimo że brał gracza na jego pozycję, zaoferował zawodnika o kompletnie innej charakterystyce. W jego hierarchii zepchniętego w dodatku nawet poza ławkę rezerwowych. Henrikha Mkhitaryana. Wcisnął mu gościa wstawionego do lodówki za jednego z niewielu graczy w Premier League zdolnych do zrobienia tak kolosalnej różnicy dzięki indywidualnym umiejętnościom

To, co wygląda na ostateczne upokorzenie Francuza może się jednak okazać… małym zwycięstwem.

Patrząc nawet z perspektywy czysto ekonomicznej – czym jest dziś 25 milionów funtów, a więc kwota oferowana przez United za Alexisa? Jakie daje ona pole manewru na rynku transferowym? Jakie możliwości zastąpienia autora 30 goli i 19 asyst w minionych rozgrywkach? Latem 2017 za podobne pieniądze można było jako wzmocnienie siły rażenia sprowadzić na przykład Matiasa Vecino. Ewentualnie Kelechiego Iheanacho. Czy to zawodnicy pokroju Mkhitaryana? Wątpliwe. Może i ostatnio Ormianin stracił w oczach Jose Mourinho resztki uznania. Może i zawiódł go w najważniejszych meczach. Ale to wciąż piłkarz piekielnie kreatywny. Widzący na boisku więcej niż inni, potrafiący jednocześnie wolne przestrzenie wykorzystać do maksimum. W całej lidze angielskiej tylko ośmiu zawodników w tym sezonie może się pochwalić wyższym współczynnikiem xA90, czyli średnią prognozowanych asyst/90 rozegranych minut. W United lepszy pod tym względem był tylko… tak tak, Anthony Martial.

Reklama

A to przecież wierzchołek tej angielskiej góry lodowej. Znów na zakupy poszedł Pep Guardiola, który pobił rekord transferowy City, wydając 57 milionów funtów na Laporte’a. Jeśli ta potężna machina miała gdzieś lukę, to właśnie w środku obrony – o ile do Otamendiego nie ma co się przyczepiać, to jednak Stones jest bardziej melodią przyszłości, dziś nieco fałszującą. W odwodzie pozostawali Mangala i Kompany, ale ten pierwszy to też nie ten poziom, a znając zdrowie drugiego… No, Laporte się z pewnością przyda. Tak jak Van Dijk w Liverpoolu, kosztujący przecież jeszcze więcej – 75 baniek w brytyjskiej walucie. Jeśli Guardiola miał delikatny problem w środku obrony, to Klopp od dawna miał pożar. Matip, Lovren, Klavan. Bez urazy, ale bardziej cenimy trio Wiśniewski, Łągwa i trzecia pani do rotacji.

Do tego dochodzi wyciągnięcie Barkleya przez Chelsea, koniec przygody Walcotta z Arsenalem, wypożyczenie Deulofeu przez Watford, z polskich akcentów mamy oczywiście Jacha w Crystal Palace. Anglicy się nie nudzili, lecz to może nie być koniec, o czym później.

2. A jak do transferów podchodzili najwięksi, czyli patrząc po ostatnich finałach Ligi Mistrzów – Real, Barcelona, Bayern, Juventus, Atletico? Dwojako. Z tego grona wybija się naturalnie Barcelona, która rozbiła bank i wzięła w końcu Coutinho, do tego poprawiła Miną, który ma nie okazać się miną jak choćby Henrique czy Douglas. Mówił nam o nim Bartłomiej Rabij: – Pamiętam go dość dobrze z Independiente Santa Fe. Jego znakiem rozpoznawczym jest niesamowity wyskok do piłki. Można powiedzieć, że wyskakuje niemal jak Jordan, bo mówimy też o wysokim piłkarzu. Oczywiście nie są to skoki bez sensu, gdyż dają bramki. Co ciekawe jest przy tym bardzo sprawny, a to rzadkość, gdy mówimy o zawodniku mierzącym 194 cm. Trudno go minąć w pojedynkach jeden na jednego, ponieważ zawsze wie gdzie wsadzić te długie nogi. W tym aspekcie wydaje mi się nawet lepszy od Pique. Potrafi się również dobrze zastawić i przykleić do przeciwnika. Gdy napastnik jest odwrócony tyłem do bramki i próbuje zgarnąć piłkę, to zwykle nie ma z Miną żadnych szans.

Barca szalała, Atletico też sypnęło groszem – hitowy powrót Costy – ale reszta mocarzy była bardzo spokojna. Real nie wziął przecież nikogo i kibice mogą się jedynie pocieszać, że wzmocnieniem będzie zdrowy Bale. Juventus również siedział cicho, natomiast Bayern ściągnął Lewandowskiemu dublera, czyli Wagnera z Hoffenheim, zaklepał też zdolnego Goretzkę na następny sezon. Sami widzicie, że tutaj gonitwy z wózkiem między półkami nie było.

3. Podobnie jak u Chińczyków, którzy mieli w pewnym momencie plan rozkupienia chyba całej piłkarskiej Europy, ale musieli wyluzować. Na przeszkodzie stanął oczywiście 100-procentowy podatek od każdego transferu, kosztującego więcej niż pięć milionów funtów. A za mniej niż pięć baniek można szukać gwiazd z takim samym skutkiem, jak wielkich wygranych w Las Vegas ze stówą polskich złotych w kieszeni. Rynek chiński jest więc spokojny i tylko co jakiś czas wystrzeli bardziej interesującym transferem. Najciekawszym w tym oknie jest oczywiście Bakambu, bo Beijing Sinobo Guoan musiało wyłożyć za snajpera Villarrealu 40 milionów i drugie tyle podatku. W zamian ma dobrego strzelca – 31 bramek przez dwa i pół sezonu w La Liga – ale czy wartego aż 80 milionów, śmiemy wątpić. Drugie ciekawe nazwisko, które zawitało do Chin, to Javier Mascherano, jednak tu już mamy klasyczny przykład wyjazdu na przyjemną piłkarską emeryturę.

4. Niespecjalnie ciekawe okno przeżywają kibice Serie A, Bundesligi i Ligue 1, bo tak jak pisaliśmy – wielcy są spokojni – ale i kluby z drugiego oraz trzeciego szeregu też nie sypią pieniędzmi jak Di Caprio w Wilku z Wall Street. Borussia wydała dużo, 21 i pół bańki na Manuela Akanjiego z Bazylei, ale przecież to nazwisko na razie nikogo nie elektryzuje. Roma, Napoli – cisza. Inter? Ciekawa transakcja Rafinhi, ale jeszcze bezgotówkowa. We Francji Monaco bierze 16-letnie Pellegriego za 21 milionów, Lyon za 11 Terriera z Lille. Tyle: uzupełnienia, transfery z myślą o przyszłości. Zima.

Reklama

5. A jak wygląda ona na razie u nas? Tradycyjnie straciliśmy kilka pozytywnych twarzy – dwóch zdolnych Polaków, Jach i Świerczok wyruszyli na podbój zagranicy, z kolei bardzo solidny Cernych wybrał się do Moskwy. Cóż, do tego chyba jesteśmy już wszyscy przyzwyczajeni. Nie utrzymamy najlepszych i najzdolniejszych specjalnie długo. Jednak nie ma co narzekać, bo transfery do klubów nie wyglądają wcale najgorzej. Dozbroiła się Legia (Antolić, Vesović, Remy, Eduardo), nie chce odstawać Lech, który wzmocnił się odejściem Bille Nielsena i przyjściem Chobłenki, Tomasika oraz Rogne. Jaga wyciągnęła Wójcickiego, do Lechii wrócił choćby Borysiuk i przyszedł ciekawy gość, Mladenović, interesująco wzmacnia się Piast, bo wypożyczenia Jodłowca i Czerwińskiego to jak na warunki tego klubu duże ruchy. Do tego Bochniewicz w Zabrzu, Malarczyk w Koronie. Działo się i będziemy potrzebować chwili przy pierwszej wiosennej kolejce, by sobie te wszystkie nowe twarze (albo stare w nowych koszulkach) ogarnąć. Nie ma nudy.

*

A co przed nami?

Dla zachodnich klubów okienko trwa właściwie jeszcze tylko godziny, ale czuć bombę, która może eksplodować w każdej chwili. Aubameyang w Arsenalu, Giroud w Chelsea, Batshuayi w BVB – te transfery wydają się ze sobą mocno połączone i jeśli jeden dojdzie do skutku, reszta, w efekcie domina, również. I byłyby to hity z gatunku Top 10 okienka, szczególnie transfer Gabończyka. Zobaczcie, jak mocną paką dysponowałby w ofensywie Wenger – Aubameyang, Oezil, Mychitarian, Lacazette. Byłoby kim grać.

Polskie kluby pohandlują – mamy nadzieję – miesiąc dłużej (w sumie oficjalnie mogą kupować od lutego) i jak to często bywa, tenże luty może być jeszcze ciekawszy, kiedy bogaci zwiną biznes, my, biedni, mając w portfelu parę złotych, ruszymy na zakupy już bez potężnej konkurencji.

Czyli pozostaje życzyć jutro kapitalnego Deadline Day, a w kolejnych dniach hitów ze strony rodzimych klubów!

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...