Karolina Woźniacka właśnie opuściła listę najlepszych zawodniczek, które nigdy nie wygrały wielkoszlemowego turnieju. Po fascynującym finale Australian Open Dunka pokonała Simonę Halep 7:6, 3:6, 6:4. Melbourne ma nową królową, która potrzebowała… 44 prób, by w końcu wygrać jedną z czterech największych tenisowych imprez.
Słoneczna Australia wcale nie musiała się ostatnio kojarzyć pannie Woźniackiej zbyt dobrze. W czterech poprzednich edycjach imprezy Karolina nie była bowiem w stanie przejść trzeciej rundy! Teraz sprawy mają się zupełnie inaczej. Rozegrała turniej życia, który spuentowała znakomitym spotkaniem z Rumunką. O jego poziomie najlepiej świadczą twitterowe wpisy ludzi z tenisowego środowiska:
I’m so incredibly proud to be a part of women’s tennis in this day and age. What a tournament for both @CaroWozniacki and @Simona_Halep 👏🏻👏🏻👏🏻 @WTA @AustralianOpen
— Johanna Konta (@JoKonta91) 27 stycznia 2018
What an #ausopen final 👏🏽 two absolutely incredible athletes and fighters. Im so emosh right now for both of them 😢
— Heather Watson (@HeatherWatson92) 27 stycznia 2018
Dodajmy, że to widowisko trwało dwie godziny i 49 minut. Obie zawodniczki przełamywały się pięciokrotnie. Halep popełniła w trakcie finału 48 niewymuszonych błędów, Woźniacka – aż o 20 mniej. Po finale Karolina nie ukrywała sporych emocji:
– To dla mnie niezwykle chwila. Dziękuję kibicom, którzy mocno wspierali mnie przez ostatnie dwa tygodnie. Chciałam też pogratulować Simonie. Wiem, że ten dzień jest dla niej trudny. Przepraszam, że musiałam wygrać, ale myślę, że w przyszłości będzie miała okazję, żeby mi się zrewanżować. Dziękuję też mojemu narzeczonemu. Rano przed meczem byłam kłębkiem nerwów, a mu udało mu się uspokoić.
Przypomnijmy – partnerem Woźniackiej jest koszykarz NBA David Lee. Wcześniej spotykała się m.in. z golfistą Rorym McIlroy’em, który rzucił ją, mimo że para miała już ustaloną datę ślubu. Działo się to w 2014 roku, a Karolina mocno przeżyła to wydarzenie. Natomiast pod koniec 2016 coraz głośniej wspominała o tym, że może zakończyć karierę. Nie zrobiła tego, co niezwykle cieszy tenisowych kibiców, bo Dunka to nie tylko jedna z najlepszych, ale i najsympatyczniejszych zawodniczek świata.
W tym miejscu warto jeszcze dodać, że finał w Melbourne był trzecim wielkoszlemowym w jej karierze. Dwa poprzednie miały miejsce w 2009 i 2014 roku, podczas US Open. W tym pierwszym turnieju Woźniacka uległa Kim Clijsters, w drugim – samej Serenie Williams. Swoją drogą Amerykanka zapowiedziała niedawno, że po przerwie macierzyńskiej wraca na korty, wystąpi na turnieju w Indian Wells. Już zacieramy ręce myśląc o tym, jak wspaniałe mogą być jej tegoroczne starcia z będąca w życiowej formie Karoliną…