Reklama

Ciągle cieszy się tenisem niczym nastolatek. Federer jest już w półfinale AO

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

24 stycznia 2018, 15:58 • 4 min czytania 3 komentarze

Gdy rok temu Roger Federer wygrywał Australian Open, wydawało się, że tworzy się wspaniała historia, być może ostatnia w jego karierze, która powoli miała dobiegać końca. A potem dołożył turnieje w Indian Wells czy Miami, koronując to wszystko Wimbledonem. Dziś wszyscy mogą tylko zapytać: koniec? Jaki koniec?

Ciągle cieszy się tenisem niczym nastolatek. Federer jest już w półfinale AO

Jak na razie, wygląda to jeszcze lepiej, niż przed dwunastoma miesiącami – Federer przeszedł do półfinału bez straty seta, w większości spotkań dominuje, gra spokojnie i jest w stanie w decydującym momencie pozbawić rywala szans.

Wyobraźcie sobie starego mistrza karate czy innego taekwondo, który przez dwie godziny skupia się na odpieraniu ataków rywala. Nie tylko tak, by nie pozwolić się zranić, ale nawet tak, by się nie zmęczyć. Potem, gdy nadchodzi odpowiednia chwila, jednym ciosem powala przeciwnika na deski, ziemię czy cokolwiek, na czym stoją. Czy trzeba dodawać, że tego typu mistrzem jest Federer?

A uczniami? W tej chwili cała generacja graczy, którzy chcieliby wskoczyć na najwyższy poziom. Sascha Zverev, Dominic Thiem, Grigor Dimitrow. Co najlepsze – Federer z większością z nich nie musi mierzyć się sam. Ktoś powie: dochodzi tak daleko, bo ma łatwą drabinkę. Jasne, moment, w którym odpadają gracze o takich nazwiskach (a oprócz nich Nadal czy Djoković) na pewno sprawę ułatwia, ale osiągnięcia Szwajcara i tak trzeba doceniać. Mówi Dawid Olejniczak, były zawodnik, a obecnie komentator tenisa:

– W zeszłym sezonie Kevin Anderson był w finale US Open. Nikt mu tego przecież za darmo nie dał. Jestem daleki od takiego deprecjonowania wyniku. Szczególnie takich tenisistów jak Federer.

Reklama

Niesamowite w Szwajcarze jest to, że dziś, w meczu z Tomasem Berdychem, wyglądał… słabo jak na siebie. Serio. Psuł piłki, którymi zwykle kończyłby wymiany, wyrzucał wiele forehandów poza kort. Ale wygrał. W trzech setach. To mniej więcej tak, jak Adam Małysz w swoich najlepszych latach – mógł skakać słabo jak na swoje możliwości, ale dla przeciwników i tak latał zdecydowanie za daleko. Problem w tym, że Małysz karierę na skoczni zakończył w wieku 33 lat. Szwajcar w tym roku będzie obchodzić 37. urodziny, ale o rozstaniu z kortem zdecydowanie nie myśli.

Dawid Olejniczak:

U niego przede wszystkim widać taką radość z gry, jakby miał 18 lat i dopiero zaczynał wchodzić w zawodowy tenis. To jest coś, co należy podkreślać, bo to wręcz niemożliwe. Inna sprawa – jest po prostu zdrowy. Przy kontuzjach czołowych tenisistów świata, to kolejna rzecz, która świadczy o jego geniuszu, artyzmie, bo to coś niesamowitego, że facet przez tyle lat gry na najwyższym poziomie, przy takiej intensywności rozgrywanych meczów, miał jedną poważną kontuzją, tą w 2016 roku.

I faktycznie, tę radość widać przez cały turniej. Co jakiś czas objawia się Federer uśmiechnięty, Federer potrafiący wykpić samego siebie, Federer, który po prostu dobrze się bawi. Dziś raz się zdenerwował – gdy przegrywał w pierwszym secie, a system challenge na stadionie nie zadziałał. Kara dla Tomasa Berdycha, który w ten sposób zdobył punkt, przyszła szybko. Czech wygrał bitwę, ale przegrał wojnę. Szwajcar wyszedł ze straty przełamania i zgarnął seta. A potem kolejne dwa.

Wałęsałem się, trochę szczęśliwy, trochę zdenerwowany i sfrustrowany, może na sędziego, choć w praktyce myślałem, że ta decyzja i tak była dobra – mówił po meczu Roger.

Wróćmy do zadowolenia z gry, bo to coś, co zauważa nie tylko Olejniczak. Ben Rothenberg, dziennikarz New York Times, na Twitterze stwierdził: „To niesamowite, jak bardzo Roger Federer uwielbia każdy aspekt swojej pracy, nawet ten, który inni uważają za nudny. Ta umiejętność musi mieć niesamowity wkład w jego długowieczność”. I tak wygląda w jego wykonaniu cały turniej. Nie wierzycie? Odpalcie skróty meczów z pierwszych rund.

Reklama

Teraz na drodze Federera stanie fenomenalny Hyeon Chung, który gra świetnie od pierwszej rundy, ale wydaje się, że ze Szwajcarem w takiej dyspozycji ma mizerne szanse. Tu zgadzają się wszyscy eksperci i kibice. Ci ostatni to w ogóle fenomen. Jeśli w sporcie dominuje tendencja do dopingowania „underdogów” – sportowców, którzy w teorii mają mniejsze szanse na zwycięstwo – to nie dotyczy ona Federera. Gdzie by nie pojechał, doping dla niego będzie najgłośniejszy. Szczególnie, gdy gra tak, jak na tym turnieju. Może to też część sekretu jego tenisowej długowieczności? 

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Australian Open

Komentarze

3 komentarze

Loading...