Fedor Cernych odejdzie do Dynama Moskwa – informował jeszcze dziś rano na Twitterze Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego”. Nie minęły 24 godziny, ba – nie doczekaliśmy się jeszcze oficjalnego potwierdzenia transferu Litwina, a klub z Podlasia już zaprezentował zawodnika, który ma zająć jego miejsce. Słoweńca Dejana Lazarevicia.
Swego czasu Lazarević uchodził w swoim kraju za talent czystej wody. Zawodnika o potencjale tak dużym, że jeszcze nim zdążył zadebiutować w Domżalach, na jego ściągnięcie zdecydowała się Genoa. Patrząc jednak na liczbę klubów w CV 27-latka, można stwierdzić, że w Genui legendą nie został. Ani w żadnym kolejnym klubie.
Nie czarujmy się – gdyby Lazarević rozbłysnął pełnym blaskiem w którejkolwiek z lig, w których występował, do Polski byłoby mu bardzo daleko. Próbował bowiem we Włoszech, a gdy tam nie potrafił wywalczyć sobie pewnego placu w którymś z zespołów Serie A (sufitem okazało się 5 goli i 8 asyst w Modenie w Serie B), dwa razy był wypożyczany do Turcji. Ze zmiennym szczęściem.
W Antalyi grał regularnie i dorzucał do tego niezłe liczby, ale wtedy przypałętała się jedna i druga kontuzja, które wykluczyły go praktycznie z całej drugiej części sezonu. Przed urazem zagrał dwa razy po 90 minut i kończył mecze z asystą, gdy się wykurował – cztery razy zagrał na zero z przodu i złapał kolejną kontuzję.
To ta lepsza z tureckich przygód. Kolejna również zaczęła się od urazu, po którym raz grał, raz nie grał. Wszystkie spotkania łączyło jednak to, że Lazarević kompletnie nie popierał aspiracji gry w podstawowej jedenastce liczbami. Kardemir Karabukspor nie mógł się zdecydować na permanentną umowę ze Słoweńcem, skoro skrzydłowy okazał się być 12. zawodnikiem klasyfikacji kanadyjskiej. Nie, nie ligi. Drużyny. Więcej asyst od niego zaliczył choćby stoper Elvis Kokalović, którego kojarzyć będą kibice Lecha. Jako jeden z większych niewypałów transferowych ostatnich kilkunastu miesięcy.
Od lata, gdy Chievo rozwiązało kończący się w 2018 roku kontrakt, nie potrafił więc znaleźć zatrudnienia. Choć pisało się w okolicach listopada choćby o zainteresowaniu Kaiserslautern. Teraz przejmuje go Jagiellonia, dla której znalezienie zawodnika o charakterystyce podobnej do Fedora Cernycha musiało być – wobec odejścia Litwina – priorytetem zimowego okienka transferowego. I za szybkość działania trzeba Jagę pochwalić. Na ocenę skuteczności trzeba jednak będzie zaczekać.
Jeśli bowiem Lazarević przypomni sobie, jak dobrą opinią cieszył się jeszcze jako zawodnik niepełnoletni, a także jeśli zbliży się w golach i asystach do najlepszego sezonu w Modenie – nikt narzekać nie będzie. Jeśli jednak nie będzie się potrafił wzbić przynajmniej na poziom sprzed pierwszej kontuzji odniesionej w Antalyi, cóż – pożegnanie może być niezwykle szybkie.