Styczeń 2015 roku. Robert Mazan zostaje najdroższym piłkarzem w historii Podbeskidzia. Maj 2015 roku. Robert Mazan wchodzi na minutę z Bełchatowem, puentując wiosnę, podczas której ciągle siedział na ławie. Styczeń 2018 roku. Robert Mazan trafia do Celty Vigo.
Historia Mazana jest szczególna, bo to zawodnik, który nie tyle został przeoczony przez trenerów, co który władował się w piekiełko konfliktu działaczy. Ten konflikt ma twarz Wojciecha Boreckiego. Aby nadać pełne tło, przypomnijmy co pisaliśmy tuż po rekordowym transferze Górali:
Pieniądze na transfer Mazána nie zostały wypracowane przez klub, a pochodzą od zewnętrznego sponsora. Jak mogłoby być inaczej, skoro Podbeskidzie to przedsiębiorstwo, które – jak lubimy przypominać – przed zeszłymi świętami potrafiło sprzedać zaledwie jedną koszulkę meczową.
Sprowadzenie młodego Słowaka wydaje się jednak logiczne. Mazáň jest bowiem postrzegany na Słowacji jako sporej rangi talent i, co nie najgorzej wróży, ma wysoki indeks wygenerowany przez platformę scoutingową InStat. Na początku miesiąca umieściliśmy go wśród najciekawszych piłkarzy młodego pokolenia zza naszej południowej granicy. Wtedy napisaliśmy o nim:
20-latek z Senicy, przeszedł wszystkie szczeble młodzieżowych reprezentacji, ostatnio jeden z ważniejszych członków kadry U-21. Ondrej Duda mówi o nim: podobny do naszego Tomka Brzyskiego, choć trzeba zauważyć, że Mazáň rzadko notuje asysty, częściej koncentrując się na obronie. Dwa lata temu próbował sił na zapleczu Eredivisie, ale AGOVV Apeldoorn nie był zainteresowany dalszym wypożyczeniem. Były trener kadry U-21, Ivan Galad (niedawno zaczął pracę w Ruzomberoku) wyrokuje jednak, że Mazáň ma wszystko, by już teraz trafić do silniejszej ligi.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a Mazáň będzie się systematycznie rozwijał, największa inwestycja w historii bielskiego klubu może się szybko zwrócić.
Trochę światła na losy Mazana swego czasu rzucił Gracjan Horoszkiewicz.
Polityka. Murapol chciał wykupić klub na trzy lata, zainwestować, ale chciał też mieć decyzyjność. Inaczej na to patrzyli w klubie i urzędzie miasta. Doszło do tego, że zawodnicy Murapolu mieli pod górkę, bo ich sukces zwiększałby wpływy Murapolu w tej grze. Robert Mazan, Słowak, kosztujący Murapol 200 tysięcy euro – zagrał raptem jeden mecz. Nie byłem z właściwej stajni.
Murapol posiadał 35% udziałów i miał zakusy na to, by rządzić, wprowadzając nowe standardy, również finansowe. Z tego tytułu szybko zaczęły się wojenki z prezesem Boreckim. Gdy Murapol się wycofał, tego samego dnia oświadczenie wydali kibice: Z zażenowaniem patrzymy jak nasz Klub jest niszczony jest przez panujące w nim układy. Codziennie zmuszani jesteśmy do tolerowania niekompetencji osób działających w Klubie. Każda odmienna wizja funkcjonowania Podbeskidzia jest piętnowana i blokowana odgórnie.
Dziś wszyscy rozumiemy kibiców Górali. Mazan po wyjeździe z Polski wygrał ligę z Żiliną, świetnie pokazał się na młodzieżowym Euro, zadebiutował w pierwszej reprezentacji. Murapol przywiózł faceta, który właśnie puka do bram La Liga, ale dla starej gwardii najważniejsze była troska o własne stołki. No cóż, nie skorzysta Podbeskidzie, może skorzysta Widzew, gdzie aktualnie inwestuje firma z Bielska-Białej.
Fot. FotoPyK