Bednarek wyróżniający się w swoim zachodnim klubie, wybierany piłkarzem rundy? Owszem, to wszystko prawda, tylko nie chodzi o Janka, a Filipa, starszego brata.
Filip Bednarek wyjechał z Polski dziesięć lat temu, opuszczając jeszcze akademię… Amiki Wronki. Miał wtedy piętnaście lat. W Holandii zbierał szlify w Twente, gdzie nawet w 2012 zadebiutował z Helsinborgs w Lidze Europy. Nigdy nie dostał jednak prawdziwej, dłuższej okazji sprawdzenia się, jeżdżąc w Eredivisie maksymalnie na ławkę. Po przenosinach do Utrechtu zagrał tylko kilka meczów pod koniec sezonu, więc znowu daleko od oczekiwań, dlatego wykonał naturalny ruch – krok do tyłu do Jupiler League, na drugi poziom rozgrywkowy, tuż pod Eredivisie.
Zeszły sezon był przełomem, bo pierwszy raz w karierze starszy z braci Bednarków zaczął regularnie grać w seniorach. Teraz dopiero jednak zbiera owoce: Został wybrany najlepszym piłkarzem De Graafschap za pierwszą część sezonu, a przez wielu uważany jest najlepszym bramkarzem ligi. Czysta statystyka też by na to wskazywała: De Graafschap traci najmniej bramek w lidze. Bednarek odnalazł się tutaj znakomicie, potwierdzając swój talent, a może nawet to, że niesłusznie nikt wcześniej nie dał mu poważnej szansy.
Co tu kryć, jeśli dalej będzie tak bronił, jest skazany na to, by najpóźniej w przyszłym sezonie trafić do Eredivisie. Zresztą, nie zdziwimy się, jeśli zrobi to już teraz, wiosną. Tak czy siak rysują się przed nim ciekawe perspektywy, a konkretnie wejście na naprawdę poważny poziom.
Miejmy nadzieję, że da też parę rad młodszemu bratu, a ten niech czerpie z jego doświadczeń. Mimo wszystko nie chcielibyśmy, aby Janek czekał do 25 urodzin na wznowienie kariery.