Spotkanie pomiędzy Villarrealem a Barceloną należy podzielić na dwie części. Przed idiotycznym zagraniem Raby i po jego zejściu z boiska, gdyż arbiter pokazał mu słuszną czerwoną kartkę. Grając w komplecie ,,Żółta Łódź Podwodna” wyglądała naprawdę solidnie w obronie i bardzo możliwe, że skończyłoby się remisem. Jednak odpalenie jednej kostki układanki posypało całą budowlę. Cóż, za głupotę płaci się wysoką cenę.
Mówi się, że Barcelona ma tragiczną sytuację na pozycji stopera. Oczywiście tak jest, bo kontuzje Mascherano i Umtitiego spowodowały, iż musi grać Vermaelen. Wydaje się jednak, że dużo większy problem jest w ofensywie. Przez wiele tygodni tuszowany przez Leo Messiego, który strzelał jak natchniony, lecz ostatnio Argentyńczyk (ostatnie 10 spotkań przed meczem z Villarreal – 3 bramki) trochę się zaciął. Z tego też powodu jak na dłoni widać, że kataloński klub nie ma alternatywy na skrzydle. No bo trudno takową nazwać Deulofeu, który miałby problem z grą w ligowym średniaku. Pewnie dlatego zresztą nad jego kupnem zastanawia się Milan, a nie Juventus. Jest jeszcze Denis Suarez, który – po raz kolejny już – udowodnił, że umiejętności na grę w Barcelonie brakuje więcej niż trochę. Co prawda Paco Alcacer wykręca nawet niezłe liczby, ale gdy gra na skrzydle dużo traci. Przesuwanie tam Luisa Suareza również nie jet najlepszym pomysłem. Problem zapewne rozwiąże się sam, gdy do gry wróci Dembele, ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać. Rzecz jasna jest jeszcze Iniesta, który nie zagrał dzisiaj z powodu drobnego urazu, jednak Hiszpan ma już swoje lata i nie wydaje się, aby dobrym pomysłem było wystawianie go co 3/4 dni na pełne 90 minut.
Tak więc, już po raz kolejny w tym sezonie, za ofensywę Barcelony odpowiadał jedynie Leo Messi, który gra ostatnio w kratkę. Podobnie było dzisiaj, bo Argentyńczyk zaliczył groźne uderzenie z rzutu wolnego, a także trzy razy strzelił obok słupka. W rozegraniu Messi również miał lepsze i gorsze momenty, bo dograł fenomenalną piłkę do Alby, ale ten źle przyjął i skończyło się na strachu fanów Villarreal. Niemal identycznie było przy dograniu do Luisa Suareza, bo poszła znakomita piłka, ale Urugwajczyk spudłował z okolic szóstego metra. Należy jednak zaznaczyć, że Messi już w pierwszej połowie dwukrotnie chybił przy dograniach do ,,El Pistolero”. A po jednym zagraniu ,,La Pulgi” trudno nawet było odczytać adresata. Choć tutaj i tak skończyło się happy endem dla Katalończyków – Victor Ruiz postanowił podać do Busquetsa, pomocnik „Barcy” natychmiastowo oddał piłkę Messiemu, a ten z zimną krwią strzelił obok Asenjo.
Z drugiej strony byli gospodarze, którzy doskonale wiedzieli, że pójście na wymianę ciosów nie ma sensu, bo takie rywalizacje zwykle wygrywa Barcelona. Grali więc do bólu wyrachowaną i prostą piłkę w obronie. Jeśli było zagrożenie pod bramką, to Victor Ruiz i Alvarao Gonzalez wybijali piłkę po autach albo jak najdalej od swojej bramki. W połączeniu z przyzwoitą grą Jaume Costy i Mario Gaspara całość wyglądała naprawdę nieźle. Jeśli chodzi o ofensywę było dość skromnie, ale gdy była okazja przycisnąć – robili to z jajem. Najbliżej strzelenia bramki był Roberto Soriano. Najpierw świetnie uderzył z powietrza i był to strzał, którego nie obroniłoby wielu bramkarzy, ale ,Barca ma Marc-Andre ter Stegena, a on w tym sezonie czyni cuda… Chwilę później po groźnym dośrodkowaniu, Soriano był minimalnie spóźniony i jedynie musnął piłkę czubkiem buta. Oczywiście niemiecki bramkarz nie miał problemu z obroną tego strzału. Całkiem nieźle z dystansu strzelał również Trigueros, ale znowu lepszy był ter Stegen. Kolejne ataki do groźnych już nie należały, bo Bakambu z ostrego kąta przylutował w boczną siatkę, a Rodrigo Hernandez, gdy był w dobrej sytuacji do oddania strzału, nie trafił czysto w piłkę.
Pech Barcelony w tym sezonie jest niebywały, bo w pierwszych minutach meczu w poprzeczkę trafił Pique, który główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Następnie, gdy Blaugrana grała już w przewadze jednego zawodnika, po dograniu Alby w słupek trafił Luis Suarez. Było to 20. i 21. obicie aluminium w tym sezonie… Kluczowym momentem tego meczu była jednak głupota Raby, przez którego gospodarze ten mecz przegrali. Po jego zejściu Barca poczuła krew. Zaczęło się od wyżej wspomnianego słupka, a następnie skończyło się już bramką. Kilka szybkich podań między Paco Alcacerem, Leo Messim i Luisem Suarezem przyniosło trafienie Urugwajczyka. Od tego momentu Barcelona już się tylko bawiła, a gospodarze zaczęli popełniać głupie błędy – jeden z nich wykorzystał Leo Messi.
Po raz kolejny już Barcelona Valverde spokojnie czekała na swoją szansę, po czym bezlitośnie wykonała egzekucję. Być może Blaugrana nie gra piłki efektownej, ale za to niebywale skuteczną. Pewnie kibice trochę kręcą nosem i nostalgicznie wspominają czasy Guardioli, ale jeśli latem w gablotach pojawią się puchary – a na to się zapowiada – to nikt nie będzie narzekał.
Villarreal – Barcelona 0:2 (0:0)
0:1 Luis Suarez 72′
0:2 Leo Messi 83′