Nie od dzisiaj wiadomo, że latynosi potrafią hucznie świętować sukcesy. Owe sceny mogliśmy nie raz zobaczyć w popularnym serialu „Narcos”, gdzie widać wszystko dokładnie, jak na dłoni. Jednak wiadomo – nie tylko w kraju Escobara ludzie imprezują. Brazylijczycy, Argentyńczycy, Chilijczycy – to kolejne nacje, które lubią udać się na balety, wcale nie od święta. Copacabana aż huczy od wszelakiego rodzaju imprez, a podobnej sytuacji możemy doświadczyć w Buenos Aires. Czasami i piłkarze poszczególnych drużyn zostają ofiarami tego szału i wpadają w wir, z którego ciężko ich wyciągnąć. Tak, jak Claudio Pizarro z kilkoma kolegami z reprezentacji dziesięć lat temu. Dokładnie 7 grudnia 2007 roku zostali ukarani za zabawę na jednym z bankietów.
Sądząc po skutkach imprezy – można wnioskować, że Claudio Pizarro, Jefferson Farfan, Santiago Acasiete i Andres Mendoza wygrali albo mistrzostwo świata, albo trafili szóstkę w totka. No cóż – nic z tych rzeczy. Faktycznie, może i remis z wielką Brazylią jest czymś wyjątkowym, natomiast nie wydaje nam się, że po takim rezultacie koniecznie trzeba iść do klubu, schlać się jak świnie, skorzystać z usług wielu pań do towarzystwa i kompletnie oddać się urokom studenckiego życia. Oczywiście ludzie rozpoznali, kto w hotelu narozrabiał, a selekcjoner Jose del Solar dowiedział się o tym pierwszy. Kary posypały się jednak dopiero w grudniu.
Nie oszczędzano całej czwórki, a najbardziej dostało się Claudio Pizarro. Z początku jego kara była naprawdę sroga – 18 miesięcy bez powołania na kadrę i 80 tysięcy dolarów. Szczególnie brak kadry byłby dla Pizarro bolesny, bo pieniądze to nie problem dla piłkarza grającego na co dzień w londyńskiej Chelsea. Półtora roku to jednak w futbolu cała wieczność, a i po tym czasie nikt by Pizarro z otwartymi rękami na zgrupowaniu nie witał. Kilka dni później oczywiście ta kara została zredukowana do dziesięciu tysięcy i trzech miesięcy bez reprezentacji, ale… rozłąka Pizarro z kadrą trwała znacznie dłużej, niż wspomniane dwanaście tygodni. Claudio ponownie w trykocie reprezentacji zagrał dopiero w 2011 roku. Proste wyliczenia mówią nam, że to aż cztery lata.
Co do eliminacji do mundialu 2010 roku – tych bez Pizarro – Peru nie udało się ich przejść. Co więcej, skończyło bez swojego gwiazdora na ostatnim miejscu w strefie CONMEBOL.