Umówmy się – losowanie grup MŚ siatkarzy to nie jest wydarzenie, na które wyciągamy z piwniczki butelkę najlepszego wina. Wielkie emocje rezerwujemy na jutro, kiedy to poznamy rywali piłkarzy Adama Nawałki na mundialu w Rosji. Mimo to nie mogliśmy przejsć obojętnie wobec dzisiejszej ceremonii we Florencji. To piękne miasto kojarzyło nam się dotychczas głównie z Galerią Uffizi i niesamowitą grą Rafała Wolskiego Gabrielem Batistutą. Teraz będziemy je łączyć z czymś jeszcze – nienajlepszym losowaniem Polaków…
Zanim napiszemy na kogo trafili biało-czerwoni, chcieliśmy trochę powspominać. Mundial w 2014, który kilku z nas oglądało na żywo z trybun, kojarzy się z kilkoma naprawdę fajnymi chwilami:
a) mecz otwarcia na Stadionie Narodowym, w którym nasi błyskawicznie zlali 3:0 Serbię.
b) losowanie trzeciej fazy grupowej w Atlas Arenie, a konkretnie w małym pokoiku tej hali, do którego wbiło ze sto osób. Kiedy okazało się, że nasi zagrają z Rosją i Brazylią, większość dziennikarzy załamała ręce. Spokój zachował natomiast kapitan naszego okrętu, czyli Stephane Antiga.
c) Francuz wiedział co czyni – o tym, że jego zespół jest mocny, przekonały się obie wspomniane drużyny. Najpierw pacnęliśmy 3:2 Canarinhos, potem w takim samym stosunku ograliśmy Rosję.
d) wielki finał w Spodku. Brazylijskie koty zdemolowały nas w I secie do 18 i kiedy większość kibiców zastanawiała się, czym nawali się na smutno, Polacy zrobili większy fajerwerkowy show niż Mario Balotelli za najlepszych lat. 25:22, 25:23, 25:22 i pozamiatane, chociaż to może złe słowo, bo na hali pojawiło się konfetti, którego uprzątnięcie trwało pewnie z tydzień.
Serce podpowiada nam, że cudownie byłoby powtórzyć taki sukces w 2018, rozum mówi, iż to niemożliwe. W naszym zespole nie ma już wielu gwiazd z tamtego turnieju, takich jak Mariusz Wlazły, Michał Winiarski czy Paweł Zagumny. Więcej – my nie wiemy jeszcze, kto… poprowadzi Polaków na mundialu.
Ktokolwiek nie zostanie naznaczony wybrany przez PZPS, czeka go niełatwe zadanie już w rundzie grupowej, w której zmierzymy się z Bułgarią, Iranem, Kubą, Finlandią i Portoryko. OK, udało się uniknąć największych siatkarskich potęg, ale generalnie tylko ten ostatni rywal jest outsiderem, którego powinniśmy złoić bez problemów. Skandynawów niby pokonaliśmy ostatnio na mistrzostwach Europy 3:0, ale wcale wszystko nam wtedy nie wychodziło na tip-top. Idźmy dalej: Kuba to drużyna, która odradza się po naprawdę kiepskich latach, Iran jest nieobliczalny, z kolei z Bułgarami zawsze grało nam się ciężko.
W MŚ biorą udział 24 zespoły podzielone na 4 grupy. Do II rundy awansują po cztery najlepsze reprezentacje. W normalnej dyscyplinie sportu od tej fazy gralibyśmy systemem pucharowym, ale wiadomo, że siatkarskie władze lubią komplikować zawodnikom życie na maksa sobie pokombinować. Dlatego też w kolejnej fazie 16 drużyn utworzy cztery grupy, dalej wyjdzie z nich sześć ekip, które… ponownie zostaną podzielone na dwie grupy po trzy drużyny. Z nich do strefy medalowej przejdą cztery reprezentacje. Na razie nie wiadomo, czy w półfinale wystarczy wygrać mecz, żeby powalczyć o złoto, czy też np. trzeba będzie jeszcze pokonać rywala w „Jakiej to melodii” lub w psich zaprzęgach…
fot. 400mm.pl