Dzisiaj w Niecieczy miejscowy Bruk-Bet podejmie Wisłę Kraków. Ci pierwsi ewidentnie odżyli pod wodzą Macieja Bartoszka, bo nie przegrali pięciu ostatnich meczów, a mimo to wciąż nie mają żadnej punktowej przewagi nad strefą spadkową. Ci drudzy, po dwóch zwycięstwach z rzędu, postarają się ustrzelić dziś tryplet. Jeśli im się uda, powrócą na podium, a ich strata do lidera wyniesie zaledwie dwa oczka. Innymi słowy, to mecz o rozbudzenie marzeń w całej wiślackiej części Krakowa.
Te znacznie mniej prestiżowe derby Małopolski mogą być przy okazji wielkim powrotem do ekstraklasy Marcina Wasilewskiego. Środkowy defensor, który kilka dni temu podpisał kontrakt z Białą Gwiazdą, znalazł się w kadrze meczowej i być może po latach ponownie obejrzymy go na naszych boiskach. Po raz ostatni kopał u nas w sezonie 2006/07, kiedy to po kapitalnej jesieni w Lechu przeniósł się do Anderlechtu. 11 lat temu Wasyl strzelił 5 goli w 14 ligowych meczach, przez co jego pożegnanie z ekstraklasą było naprawdę godne. Do siatki trafił m.in. w starciu z Wisłą, z którą obecnie jest związany, a tamten mecz został zapamiętany także z powodu pękającej gumki od jego spodenek. To były czasy…
W ogóle dzisiaj w Niecieczy skrzyżują się drogi kilku doświadczonych piłkarzy, którzy mieszali w lidze także w sezonie, w którym nowy obrońca Wisły żegnał się z ekstraklasą. I będzie ich na tyle dużo, że właściwie będzie mógł pomyśleć, iż przez przeszło dekadę niewiele się u nas zmieniło. Pierwszy stary znajomy to oczywiście Arkadiusz Głowacki, czyli człowiek, z którym Wasyl może stworzyć zabójczy duet rodem z Niezniszczalnych. 11 lat temu Głowa był oczywiście uznanym ligowcem, chociaż – w odróżnieniu od Wasilewskiego – nie zaliczał akurat najlepszego okresu. W Wiśle rozgrywał drugi sezon z rzędu, który nie zakończył się zdobyciem tytułu (a to była wtedy rzadkość), nękały go kontuzje, a także między innymi zawalił pamiętny debiut Leo Beenhakkera w meczu o punkty – z Finlandią zrobił karnego i wyleciał z boiska z czerwoną kartką, a końcowy rezultat brzmiał 1:3.
Kiedy Wasilewski żegnał się z ekstraklasą, jej podbój w barwach rewelacyjnego GKS-u Bełchatów akurat rozpoczynał Rafał Boguski. I zaliczył wtedy kapitalny sezon, zakończony tytułem wicemistrzowskim. Z kolei w Wiśle debiutował nieopierzony, 18-letni Patryk Małecki, któremu wróżono wielką przyszłość. Uznaną marką rzecz jasna był już wtedy Paweł Brożek, którego jednak dzisiaj nie zobaczymy, bo wciąż jeszcze nie doszedł do siebie po kontuzji.
Po drugiej stronie barykady stanie dziś dwóch innych piłkarzy, których Wasyl ma prawo pamiętać z dawnych czasów. Pierwszy to Jan Mucha, o którego niełatwej historii mogliście ostatnio przeczytać w dużym wywiadzie na Weszło (KLIK). W sezonie 2006/07 Słowak notował ligowy debiut w barwach Legii, gdzie wciąż był zmiennikiem Łukasza Fabiańskiego, ale otrzymywał już swoje pierwsze szanse. I był to swoisty wstęp do trzech sezonów, w których Mucha cieszył się opinią najlepszego bramkarza w ekstraklasie. Wreszcie w Niecieczy zagra też Szymon Pawłowski, który co prawda zasilił Zagłębie w momencie, kiedy Wasilewski odchodził z Lecha, ale zadebiutował w lidze w sezonie 2006/07, a nawet świętował wtedy z lubinianami zdobyty w szalonych okolicznościach tytuł mistrza Polski.
Dużo, naprawdę dużo znajomych twarzy napotka Wasilewski zarówno w samej Wiśle, jak i w szeregach rywali, z którymi być może uda mu się zadebiutować. Można powiedzieć, stara gwardia nie rdzewieje, ale też, że młodzi nie są zbyt skorzy do wysyłania doświadczonych na wcześniejszą emeryturę. Przynajmniej nie w Wiśle, i nie w Bruk-Becie, bo obie drużyny należą do czołówki pod względem średniej wieku w lidze. Ale też narzekać nie zamierzamy, a już na pewno nie na tych starych. Z kolei sama szansa na obejrzenie w akcji duetu Głowacki-Wasilewski sprawia, że z przyjemnością wrzucimy sobie dzisiejszy mecz.
Fot. FotoPyK