Po zdobyciu olimpijskiego złota zdemolował telewizyjne studio. Brał udział w w jednej z największych bukmacherskich afer w historii handballa, w efekcie której na świątecznym spotkaniu drużyny Montpellier uderzył w twarz prezesa swojego klubu. Te historie pokazują, że Nikola Karabatić nie jest grzecznym chłopcem. Większości kibiców i ekspertów jego charakterek jednak nie przeszkadza, bo mający bałkańskie korzenie Francuz dużo częściej niż wywołuje skandale zadziwia na parkiecie. Zdaniem wielu to najlepszy piłkarz ręczny świata ostatniej dekady.
Cztery to ważna liczba w życiu Nikoli. Właśnie tyle razy zdobywał z „Trójkolorowymi” mistrzostwo świata. Ale trzy kojarzy mu się jeszcze lepiej, z prostego powodu: to liczba wywalczonych przez Karabaticia mistrzostw Europy, triumfów w Lidze Mistrzów i nagród dla najlepszego zawodnika świata. Niewykluczone jednak, że Francuz największy sentyment czuje do dwójki, która oznacza liczbę olimpijskich złotych medali, jakie ma w swojej kolekcji. Jak widzicie, ten gość wygrał już w handballu absolutnie wszystko.
– Dla mnie to najlepszy zawodnik ostatnich dziesięciu lat – mówi nam Wojciech Nowiński, czyli ekspert telewizyjny i trener, który przez lata pracował we Francji. – Fenomen Nikoli tkwi w tym, że jest bardzo dobry w każdym elemencie piłki ręcznej, co praktycznie się nie zdarza. W poszczególnych turniejach znajduje się w czołówce strzelców, asystentów, zawodników z najwyższą liczbą bloków i przechwytów. Niesamowite, trudno doszukać się drugiego piłkarza ręcznego, który byłby równie wszechstronny.
Artur Siódmiak przez lata był szefem obrony polskiej reprezentacji. W tym czasie nie raz i nie dwa grał przeciwko Karabaticiowi. Kiedy pytamy go o największe atuty Nikoli, odpowiada bez chwili zastanowienia: – Niesamowicie trudno zatrzymać go w grze jeden na jeden. Często musieliśmy podwajać Nikolę, co sprawiało, że na końcu łańcuszka obronnego, przeważnie na skrzydle, jeden z rywali był niekryty i miał dobrą okazję do zdobycia bramki. W Karabaticiu imponuje mi też to, że potrafi rzucić na faulu. Czasem już myślałem, że go mam i że sędzia przerwie akcję, a tu bach, z niczego trafiał do siatki. Fenomen.
Siódmiakowi, który jak pewnie pamiętacie grał bardzo twardo, imponuje jeszcze jedna cecha Francuza: – Gdy w trakcie meczu dostał raz czy drugi w twarz, nie obrażał się. Wiedział, że to element piłki ręcznej, po spotkaniu przybijał więc ze mną piątkę zamiast strzelać focha. Szanuję ludzi, którzy mają taki dystans do swojej roboty.
Karabatić nie raz pokazał też, że ma dystans do siebie. Po swoim pierwszym treningu w Barcelonie, ku zdziwieniu wszystkich zawodników, Nikola wziął na plecy worek z brudnymi rzeczami i ruszył w kierunku pralni. – Nie musisz tego robić, mamy od tego ludzi – powiedział kapitan Dumy Katalonii Victor Tomas. – W porządku, jestem nowy, więc mogę się tym zająć, nie ma sprawy – zripostował Hiszpanowi.
Poza parkietem Nikola słynie jednak bardziej z negatywnych niż pozytywnych zachowań.
W 2012 roku francuscy piłkarze ręczni zdobyli w Londynie mistrzostwo olimpijskie. W ojczyźnie witano ich jak królów i nie ma się co dziwić albowiem handball to po piłce nożnej najpopularniejszy nad Sekwaną sport. Karabatić chyba faktycznie poczuł się jak monarcha, któremu wolno wszystko, bo podczas wizyty w L’Equipe.tv dla zabawy zdemolował studio. Dziennikarze byli w szoku, ich wydawca wystawił związkowi rachunek na 10 tys. euro. Szefowie francuskiej federacji zapłacili go bez szemrania, w końcu Nikoli wolno więcej niż innym, ale jak się okazuje nie zawsze.
W tym samym roku doszło bowiem do innego skandalu, w efekcie którego Karabatić obrywa po uszach właściwie do dziś (kilka dni temu przez tę historię został zawieszony na sześć ligowych spotkań). O co chodzi? Kiedy piłkarze ręczni Montpellier mieli już pewne mistrzostwo Francji, mierzyli się u siebie z Cesson Rennes, czyli drużyną walczącą o utrzymanie. Różnica klas pomiędzy oboma zespołami była tak duża, że kibice nie zastanawiali się, czy zespół Karabaticia wygra, a raczej iloma bramkami pociśnie rywali. Cóż, nic takiego się nie wydarzyło – świeżo upieczeni czempioni niespodziewanie przegrali z rozpaczliwie potrzebującym punktów przeciwnikiem 28:31.
Jakiś czas potem rozpętała się poważna afera – oskarżono 16 zawodników Montpellier o postawienie łącznie 100 tys. euro na to, że ich zespół przegra mecz (zamiast szczypiornistów zakłady wykonały ich żony i dziewczyny). Cała ta historia kosztowała Nikolę więcej niż dwa miesiące więzienia w zawieszeniu i 10 tys. euro grzywny – dla niektórych stał się bowiem już na zawsze symbolem gościa, któremu pod żadnym pozorem nie wolno ufać. Przez wielkie zamieszanie umowę zerwała z nim też, o ironio, firma bukmacherska, z którą współpracował.
W wyniku skandalu atmosfera w klubie stała się tak gęsta, że podczas gwiazdkowego spotkania zawodników, trenerów i działaczy Montpellier Karabatić… trzasnął w twarz nielubianego prezesa klubu. Cios wyprowadzony w kierunku szefa przesądził o odejściu z zespołu, ale Francuz nie wyszedł na tym źle. Został przecież zawodnikiem wspomnianej Barcelony, z którą wywalczył m.in. Puchar Europy. Mógł w niej grać do dziś, bo katalończycy oferowali Nikoli miliony monet, ale sam zawodnik wolał wrócić do ojczyzny, dlatego w 2015 przyjął propozycję PSG.
– Ciekawe, że Hiszpanie chcieli mi dać wyższą pensję, ale czułem, że już czas wracać do domu – mówił szczerze Karabatić, który stał się wtedy bohaterem najdroższego handballowego transferu w historii. Generalnie to w piłce ręcznej rzadko zdarza się, żeby wykupować czyiś kontrakt, w zdecydowanej większości przypadków zawodnicy odchodzą z klubów po wygaśnięciu umów. Tutaj było inaczej – szejkowie z Paryża musieli zapłacić Barcy dwa mln euro za Nikolę. Wiadomo, że przyrównując ten hajs do piłki nożnej można się tylko zaśmiać, ale uwierzcie – szczypiorniaku te pieniądze robią duże wrażenie.
W ten oto sposób Karabatić wrócił do współpracy z Noką Serdarusiciem, doświadczonym trenerem, którego nazywa swoim drugim ojcem. Poprzednio panowie spotkali się w THW Kiel, gdzie Nikola – a jakże by inaczej – też wywołał małe burze.
Kiedy Serdarusić odszedł z klubu, Francuz publicznie uznał, że też się z niego zawija – po kilku miesiącach opuścił Niemcy dla Montpellier. To było dosyć szokujące posunięcie, ponieważ zostawił jedną z trzech najlepszych wówczas drużyn Europy dla zespołu, któremu daleko było do miana potentata.
Nikola był też podejrzewany o to, że jest gejem. Podczas pobyty w Niemczech Francuz zaprzyjaźnił się z Videm Kavticnikiem, wówczas również grającym w THW. Mieszkanie po jednym z tych dwóch zawodników przejął Momir Ilić. Serb znalazł ponoć w szufladzie biurka zdjęcia, na których Karabatić i Słoweniec pozują razem rozebrani od pasa w górę. Nie robili co prawda na nich nic zdrożnego, ale to wystarczyło do powstania plotek. Szczególnie, że wcześniej obaj panowie dali taki show:
Media w Niemczech i Francji żyły tą sprawą przez jakiś czas, ale potem zajęły się czym innym – romansem Nikoli i znanej skoczkini wzwyż Blanki Vlasić. Relacja nie przetrwała, a Karabatić od lat jest zakochany w Geraldine Pillet, czyli kobiecie, która… postawiła kasę na porażkę Montpellier w 2012.
Najlepszy zdaniem wielu piłkarz ręczny świata 11 kwietnia skończył już 33 lata. Dla rozgrywającego w handballu to dosyć zaawansowany wiek. Jak długo Francuz będzie w stanie pograć na najwyższym poziomie?
– Pamiętajmy, że przez całą karierę omijały go poważniejsze kontuzje, dlatego można stwierdzić, że ma mocny organizm. Moim zdaniem celem Nikoli jest to, żeby przywieźć trzeci złoty medal olimpijski, z Tokio. Niewykluczone, że jeśli tego dokona, skończy karierę – mówi Wojciech Nowiński.
Igrzyska w Japonii odbędą się za niespełna trzy lata. Ciekawe, czy do tego czasu niepokorny Karabatić znów wywoła jakiś skandal?
KAMIL GAPIŃSKI