Reklama

Znów to zrobił! Hamalainen daje Legii zwycięstwo w hicie!

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2017, 21:11 • 3 min czytania 255 komentarzy

Kasper Hamalainen. Czy transfer Fina na Łazienkowską trzeba ocenić jednoznacznie pozytywnie? Pewnie nie, piłkarz w czasie swojego pobytu w Warszawie za często przyjmował pozycję siedzącą, nie zawsze dawał tyle, ile od niego oczekiwano. Ale z drugiej strony nie można mu odmówić jednej umiejętności. Zdobywania ważnych bramek. Pamiętamy Lecha w Poznaniu, pamiętamy Lecha w Warszawie i teraz najwyraźniej zapamiętamy starcie z Górnikiem Zabrze. Znów to Fin okazał się bohaterem Legii i dał jej wygraną 1:0.

Znów to zrobił! Hamalainen daje Legii zwycięstwo w hicie!

84. minuta – Hamalainen nawija Suareza, potem strzela, ale Loska odbija, piłkarz Legii więc poprawia i tym razem już ładuje pod ladę, nie dając szans bramkarzowi gości. Naturalnie zaraz po tym nastąpił szał radości na murawie i trybunach, ale mamy wrażenie, że za tym szczęściem stało też poczucie ulgi. Legia naprawdę grała dziś całkiem nieźle, jednak choć nawet często przeskakiwała mur w postaci obrony Górnika, to zaraz za nim wyrastał inny, którego gospodarze skruszyć długo nie potrafili. Tym murem był Tomasz Loska. Bronił dziś naprawdę dobrze, żeby wspomnieć tylko:

– kapitalną interwencję, kiedy wyjął uderzenie Guilherme z kilku metrów,
– umiejętne skrócenie kąta przy próbie Sadiku,
– wygranie sam na sam z Hamalainenem,
– strzał Kucharczyka z dystansu,
– wygranie sam na sam z Kucharczykiem (choć tu trzeba dodać, że piłkarz Legii uderzył beznadziejnie).

Sprzyjało mu też szczęście w postaci technologii. Sędzia uznał, że Loska faulował rywala, ale jak pokazały powtórki, o przewinieniu nie mogło być mowy – bramkarz wszedł ostro, jednak wybił piłkę i nie złamał przepisów. To był drugi przypadek, kiedy VAR się wykazał i udowodnił swoją przydatność. Wcześniej Wolsztyński strzelił bramkę, dobijając strzał Angulo, lecz parę sekund wcześniej, na minimalnym spalonym był właśnie Hiszpan i radość zabrzan okazała się przedwczesna.

Wspominamy o tej sytuacji teraz, bo też warto podkreślić, że zabrzanie – choć momentami zbyt dużo zostawiali na barkach Loski – też nie grali źle. Mieli swój plan na ten mecz, oddali piłkę gospodarzom i co jakiś czas umiejętnie ich kontrowali. Brakowało jednak skuteczności: gdy Malarz odbił strzał Żurkowskiego, dobitka Kurzawy została zablokowana. W innej sytuacji, gdy futbolówka minęła już Malarza, toczyła się jednak za wolno i Astiz spokojnie zdążył ją wywalić byle dalej. Nie był więc Górnik do końca konkretny w akcjach ofensywnych i miał też inny problem, mianowicie nie radził sobie z przymusowymi przerwami. Dwie zafundowali im bowiem kibice, zadymiając stadion tak mocno, że efekt był widoczny z Płocka. Zawodnicy musieli schodzić do szatni, tracili rytm i goście mieli problem, by go zaraz odzyskać, w pierwszych minutach po wznowieniu wyraźniej odstawali od Legii.

Reklama

Cóż, trzeba sobie radzić w różnych warunkach i też mieliśmy wrażenie, że wyjazd do Warszawy będzie dla Górnika sporym testem. Wiadomo, Legia – mimo serii zwycięstw – wciąż nie jest w topowej formie, ale w ekstraklasowych warunkach mecz w stolicy zawsze dużo mówi o drużynie. Ekipa Brosza nie odstawała specjalnie od rywala, ale zabrakło jej doświadczenia, może też umiejętności i wraca do domu z pustymi rękami. A Warszawa ma wreszcie upragnionego lidera.

[event_results 382091]

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

255 komentarzy

Loading...