W niedzielę Legia Warszawa i Górnik Zabrze zmierzą się w hicie 16. kolejki ekstraklasy. I będzie to przy okazji starcie skrajnie różnych podejść do piłki nożnej. Jedynym, co po pierwszej części sezonu zasadniczego łączy oba zespoły, jest fakt, że oba uzbierały więcej punktów niż cała pozostała konkurencja. A reszta to mniej lub bardziej zasadnicze różnice, które sprawiają zarazem, że niedzielny klasyk – dziś już nie tylko z nazwy – zapowiada się nadzwyczaj ciekawie.
Owszem, w samej ligowej tabeli widać wspomniane podobieństwo punktowe, ale też widać od razu pierwsze różnice. Przede wszystkim Górnik to drużyna z najlepszym atakiem (33 strzelone gole), a Legia z najlepszą defensywą (tylko 14 straconych goli). Inna sprawa, że obydwu ekipom daleko do równowagi, bo tylko cztery drużyny w lidze straciły więcej goli niż zabrzanie (22) oraz tylko sześć drużyn w lidze strzeliło mniej goli niż Legia (19). Innymi słowy, górników na pozycję lidera zaprowadziła koncentracja na ofensywie, natomiast legioniści wskoczyli na drugie miejsce dzięki podwójnemu zabezpieczeniu tyłów.
Różnicę w stylu gry obydwu ekip świetnie oddaje też sumaryczny raport InStat po 15. kolejkach ekstraklasy. Legia to zespół, który uwielbia utrzymywać się przy piłce (2. miejsce w lidze) oraz wymienia najwięcej podań spośród wszystkich drużyn w stawce. Podopieczni Romeo Jozaka lubią usypiać przeciwnika monotonnym wymienianiem piłki w środkowej strefie i zaskakiwać ich pojedynczymi przyspieszeniami. A kiedy już dopną swego i umieszczą piłkę w siatce, zamykają dostęp do własnej bramki i próbują zabić mecz. Z pewnością nie jest to docelowy styl gry mistrzów Polski, którzy po zmianie szkoleniowca oraz przeróżnych kłopotach sportowych i pozasportowych wciąż próbują minimalizować straty, czyli po prostu punktować tak dobrze, jak to tylko możliwe. W tym kontekście jedynie punkt straty do lidera z Zabrza i możliwość wyprzedzenia go już po meczu w niedzielę to naprawdę bardzo dobry wynik.
Na tle Legii Romeo Jozaka Górnik jawi się jako drużyna ultra ofensywna. Marcin Brosz wielokrotnie podkreślał, że punktem odniesienia dla jego zespołu jest Atletico Diego Simeone. I w lokalnej skali z pewnością udało mu się skopiować ten styl, bo zabrzanie to zespół niezwykle konkretny. W odróżnieniu od Legii wymieniają najmniej podań i najkrócej utrzymują się przy piłce w całej stawce. Co więcej, lubują się w wysokim pressingu, co widać m.in. po liczbie przejęć piłki (64 w każdym meczu, najlepszy wynik w ekstraklasie). A także do perfekcji opanowali stałe fragmenty gry (już 16 goli strzelonych w ten sposób, oczywiście najlepszy wynik w ekstraklasie). Poniżej cztery zestawienia z raportu InStat, gdzie Legii i Górnika trzeba szukać na dwóch końcach poszczególnych tabelek:
Legia i Górnik to także zespoły zupełnie inaczej skonstruowane, na co z pewnością wielki wpływ miała ogromna różnica budżetów obydwu klubów. To, co Marcinowi Broszowi błyskawicznie się udało, to stworzenie drużyny przy użyciu piłkarzy o względnie krótkim stażu w pierwszej drużynie. To nie są zawodnicy latami przygotowywani do gry w Górniku, tylko mieszanka ludzi nowych, którzy błyskawicznie stworzyli dobrze funkcjonujący organizm. Jak wyliczyli analitycy ze szwajcarskiego centrum badawczego CIES (przygotowali opracowanie dla całej Europy), w listopadzie średni staż podstawowego zawodnika Górnika w pierwszej drużynie wyniósł zaledwie 1,2 roku. To czwarty od końca wynik w ekstraklasie (za Koroną, Cracovią i Bruk-Betem). Z kolei zespołem stworzonym przez zawodników o najdłuższym stażu jest oczywiście Legia. W Warszawie każdy z zawodników średnio o 80 procent dłużej przebywa w pierwszej drużynie, niż ma to miejsce w Zabrzu.
Pod tym względem stabilniej jest w Warszawie, ale – jeżeli spojrzymy na sprawy z nieco innej strony – wnioski wyjdą dokładnie odwrotne. Jeżeli bowiem weźmiemy pod uwagę, ile procent możliwego czasu gry rozegrało jedenastu najczęściej występujących graczy obu drużyn, wyjdzie na to, że Górnik niemal stale gra jednym składem (89,8 procent możliwego czasu gry), a w Legii – tuż obok Cracovii – mamy najwięcej rotacji (67,9 procent możliwego czasu gry). Na te cyferki można spojrzeć dwojako. Raz, że obecny Górnik to z pewnością drużyna bardziej zgrana i lepiej rozumiejąca się na boisku, bo niemal w tym samym zestawieniu gra od początku sezonu. Ale też zabrzanie poddawani są nieporównywalnie większym obciążeniom. A dodajmy do tego, że obecnie to w pierwszej jedenastce Górnika jest więcej różnego rodzaju reprezentantów, więc to ich w większym stopniu może teraz dotknąć wirus FIFA (Kądzior, Kurzawa, Żurkowski, Loska, Wieteska, ewentualnie Ambrosiewicz kontra Pazdan, Jędrzejczyk, Mączyński, Hamalainen, ewentualnie Sadiku). Jeżeli więc w niedzielę któremuś zespołowi może brakować pary, to wcale nie jest powiedziane, że będzie to Legia.
O Górnika o tyle jednak można być spokojnym, że reprezentuje młodość. Pod względem wieku zawodników, którzy grali w pierwszej części sezonu zasadniczego, zabrzanie są zdecydowanie na czele – średnio każdy z nich jest o przeszło rok młodszy niż piłkarz z drugiej pod tym względem Cracovii (ma 24,3 roku). Na przeciwnym biegunie ponownie mamy Legię, która co prawda nie jest najstarszym zespołem w stawce (ustępuje Śląskowi i Sandecji), ale też średnia wieku powyżej 29 lat nie bardzo pozwala używać wobec tej drużyny terminu “perspektywiczna”.
I rzeczywiście niedzielne starcie można nazwać rywalizacją młodości z doświadczeniem. Zarówno w wymiarze całych drużyn, jak i poszczególnych piłkarzy, którzy będę toczyć korespondencyjne pojedynki na swoich pozycjach. Cztery najciekawsze pary tworzą Malarz (37 lat) z Loską (21 lat), Pazdan (30 lat) z Wieteską (20 lat), Mączyński (30 lat) z Żurkowskim (20 lat) oraz – tu para odwrócona – Niezgoda (22 lata) z Angulo (33 lata).
Przed meczem ponownie zaglądamy więc do raportu InStat, z którego wynika, że w każdym z wymienionych przypadków młody wciąż ma co podpatrywać u doświadczonego. Losce na przykład daleko do skuteczności na linii Malarza (70% vs 78%). Wieteska mógłby uczyć się od Pazdana spokoju przy wyprowadzaniu piłki (skuteczność podań 73% vs 89%) czy gry w odbiorze (skuteczność 61% vs 81%) i właściwie szkoda, że tej parze dotychczas nie było dane grać razem. Podobnie Mączyński wciąż nieznacznie góruje nad Żurkowskim w większości zmierzonych parametrów, tak jak i Angulo nad Niezgodą. Starcie tej ostatniej pary będzie o tyle ciekawe, że obaj prezentują podobny styl gry – bazują na sprycie, szybkości, a ich siłą z pewnością nie są pojedynki, których starają się unikać. Pełne statystyczne porównanie czterech wspomnianych par znajdziecie poniżej (po kliknięciu grafika się powiększy).
Mecz Legii z Górnikiem będzie więc ciekawy z powodu tak wielu różnic pomiędzy obiema drużynami, ale też – taką mamy nadzieję – przede wszystkim z powodu poziomu widowiska, jakie stworzą piłkarze lidera i wicelidera. Natomiast sposób budowy obu drużyn i ich ścieżka na szczyt tabeli pokazują, że w ekstraklasie z pewnością nie ma jednej drogi do osiągnięcia sukcesu. Przeciwnie, jest ich całe mnóstwo i de facto wszystko jest u nas możliwe.
MICHAŁ SADOMSKI
Fot. FotoPyK