Reklama

Padłeś? To możesz paść jeszcze niżej. Górnik Łęczna będzie bronić się przed spadkiem, już bez Kafarskiego

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2017, 15:27 • 3 min czytania 8 komentarzy

Czasem trzeba zrobić krok do przodu, aby potem zrobić dwa do tyłu. Gdybyśmy potrafili przewidywać przyszłość, tak napisalibyśmy o awansie Górnika Łęczna do ekstraklasy. Bo jak męczyli oni bułę na najwyższym szczeblu – wszyscy wiemy. A teraz to samo robią poziom niżej. Dół tabeli i brak jakichkolwiek nadziei na lepsze jutro. Co się robi w takich sytuacjach? Zwalnia trenera, proste. Odpowiedzialność spadła na Tomasza Kafarskiego, który pożegnał się z posadą. 

Padłeś? To możesz paść jeszcze niżej. Górnik Łęczna będzie bronić się przed spadkiem, już bez Kafarskiego

W klubie nie było pieniędzy, wielu piłkarzy odeszło, a teraz z przymusu trzeba dawać szanse młodym. Ci sobie nie poradzili czy może nieumiejętnie wprowadził ich do zespołu trener. Tak czy tak prezentowali się fatalnie, nawet Boninho nie jest w stanie pociągnąć tych zuchów. Oczywiście Górnik może wygrać zaraz dwa czy trzy mecze i to wystarczy, by znaleźć się w górnej połowie tabeli. Takie są realia pierwszej ligi. Ale na razie nawet one weryfikują byłą drużynę Smudy jako walczącą o spadek. Kolejny.

Jednak już bez Tomasza Kafarskiego, którego zwolniono, ale z drugiej strony dzięki temu może być spokojny, że nie będzie miał spadku z 1. ligi w CV, a co najwyżej na sumieniu. Veljko Nikitović, czyli obecny prezes klubu, podjął decyzję po frajerskiej przegranej z GKS-em Katowice. Bo prowadzić do 85. minuty, żeby ostatecznie przegrać 1:3, to rezultat, który może podnieść ciśnienie i skłonić do poważnej decyzji. Poważnej, ale nie raptownej, bo w głowie Nikitovicia musiała ona kiełkować od jakiegoś czasu. A to dlatego, że 23 września Górnik wygrał po raz ostatni, czyli dość dawno. Patrząc na rozkład (mecze z Odrą Opole i Zagłębiem Sosnowiec), sporym zaskoczeniem będzie, jak zmieni się to do końca roku.

Jakkolwiek nie zabrzmiał wstęp, Kafarskiego wcale nie mamy zamiaru bronić. Górnik jest w tabeli na przedostatnim miejscu, Ruch traci do niego trzy punkty. Ale pamiętajmy, że „Niebiescy” byli ukarani odebraniem pięciu punktów i mają jeden mecz zaległy. Czyli to Kafarski i Górnik są w tym sezonie najgorsi. A w pierwszym meczu Pucharu Polski z czwartoligowym Ruchem Zdzieszowice też dostali w ryj. W lidze tylko trzy drużyny straciły więcej goli od nich, za to jeśli idzie o zdobyte bramki, to tylko Olimpia Grudziądz – czyli były klub Kafarskiego – ma ich mniej.

Liczby są przytłaczające, a tym, którzy uważają, że kłamstwa dzielą się na małe, duże i statystyki, musimy uświadomić, że Górnik to ostatni zespół jaki chcielibyśmy oglądać, bo wrażenia wizualne są jeszcze gorsze. A temu kto jeszcze raz rzuci hasłem „ale by weszła Łęczna taka z Podbeskidziem” za karę będziemy puszczać ten szlagier z bieżącego sezonu. Uwierzcie, że był to najgorszy produkt meczopodobny jaki widzieliśmy od dłuższego czasu. Oglądając mecze ekstraklasy i pierwszej ligi często nie widzimy między nimi różnicy w jakości piłkarskiej, a przykład Górnika pokazuje, że niezależnie od tego, gdzie grasz, jeśli jesteś słaby, to będziesz na dnie.

Reklama

Mamy w ektraklasie przykłady ekip, które nie zdołały się w niej utrzymać, ale w rok „wyciągnęły wnioski” i teraz radzą sobie lepiej niż dobrze. Zagłębie Lubin spadło, Górnik Zabrze spadł, a gdzie są teraz? Padłeś? Powstań. Z tragarzami przechodził akurat Sławomir Nazaruk i to on ma pomóc podnieść się klubowi, który obecnie jest na dnie tabeli pierwszej ligi. Za rok drugiej?

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...