Vive Kielce może pochwalić się prawdopodobnie najoryginalniejszym bramkarskim duetem w Europie. W jego skład wchodzą urodzony w 1978 roku Sławomir Szmal i Miłosz Wałach, który… nie skończył jeszcze szesnastu lat. „Kasa” debiutował w reprezentacji Polski ponad trzy lata przed przyjściem na świat jego kolegi z zespołu! Jakim cudem tak młody chłopak znalazł się w jednej z najlepszych handballowych drużyn?
Zanim odpowiemy na to pytanie, chcemy podkreślić jedno – w seniorskiej piłce ręcznej naprawdę rzadko ogląda się w akcji bramkarzy w przedziale 18-20 lat. W tej dyscyplinie obowiązuje bowiem prosta zasada: im starszy golkiper, tym lepszy. Wielu zawodników występujących na tej pozycji wygrywa mecze doświadczeniem, czyli m.in. umiejętnością odpowiedniego ustawiania się między słupkami. Dlatego też w handballu nie brakuje znakomitych bramkarzy około czterdziestki, o czym niedawno pisaliśmy tutaj. Po co o tym wspominamy? Żeby podkreślić, jak niezwykłą rzeczą jest fakt, że w meczowej kadrze Vive znajduje się piętnastolatek.
Dlaczego w Kielcach postawili na takiego dzieciaka? Główny powód: bo kontuzji doznał Filip Ivić i trzeba było go kimś zastąpić. Ale nawet gdyby Chorwat był zdrowy, Miłosz i tak zadebiutowałby w tym sezonie w seniorskim zespole.
– Już latem planowaliśmy, że dostanie swoją szansę w Superlidze, chociaż nie spodziewaliśmy się, że dojdzie do tego aż tak szybko – zdradza Weszło Radosław Wasiak, dyrektor sportowy klubu.
Swój wielki dzień Miłosz miał 12 września, kiedy to pojawił się na parkiecie w 54. minucie spotkania z Zagłębiem Lubin. Nastolatek wpuścił łącznie trzy bramki i odbił rzut ze skrzydła Arkadiusza Moryty, a po spotkaniu był chwalony przez Szmala. Ciepło wypowiada się o nim także były bramkarz Paweł Rydz, który szkoli Wałacha w juniorskiej kadrze:
– Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy, pomyślałem, że przeniosłem się w czasie i znowu widzę młodego Sławka, serio. Miłosza z „Kasą” łączy m.in. to, że obaj są tytanami pracy. Mam nadzieję, że w najbliższych latach wytrwa w tym ostrym reżimie treningowym. Jeśli tak będzie, polski handball może mieć z niego olbrzymią pociechę.
Rydz jest w reprezentacji asystentem Piotra Obrusiewicza. Kiedy rozmawiamy z nim o Miłoszu, w głosie selekcjonera błyskawicznie pojawia się entuzjazm.
– Niesamowite, że taki dzieciak był w kadrze meczowej na spotkanie Ligi Mistrzów przeciwko wielkiemu Veszprem! Wielu szczypiornistów całe życie marzy, żeby wziąć udział w podobnym wydarzeniu i nie udaje im się spełnić tych pragnień, a Miłosz już w tak młodym wieku liznął poważnego handballa. Super, ale myślę, że to dopiero początek jego przygody. Rokuje dobrze – fajnie się ustawia, jest wysoki, nie boi się piłki. Ale oczywiście ma braki nad którymi musi popracować by wskoczyć na wyższy poziom.
– Miłosz nie ma jeszcze takiej dynamiki ruchu, jakbym sobie tego życzył. Musi nad tym popracować, mam też nadzieję, że wytrzyma psychicznie to, że znalazł się w szatni pełnej uznanych nazwisk – uzupełnia Rydz.
Pytaliśmy naszych rozmówców o to, czy Wałachowi nie grozi sodówka. Wszyscy jak jeden mąż odpowiadali, że nie, ponieważ to spokojny, grzeczny chłopak. Jeden z pracowników klubu, 10 lat starszy od Miłosza, zaproponował mu przejście na „ty”. Bramkarz Vive nie zgodził się, z uśmiechem na ustach odpowiedział, że nie wypada mówić mu w ten sposób do kogoś, z kim dzieli go taka różnica wieku.
– To mądry i skromny nastolatek, nie ma co się obawiać, że mu odbije. Gdyby nawet zaczął latać wysoko w chmurach, w co nie wierzę, to doświadczeni koledzy z klubu szybko sprowadziliby go na ziemię – ocenia Wasiak.
Jaka przyszłość czeka Wałacha w Kielcach? Ivić wróci do gry najpewniej jeszcze w tym miesiącu, więc Miłosz na razie będzie grał raczej w drugiej drużynie Vive, występującej w II lidze. Sporadycznie, w meczach z mniej wymagającymi przeciwnikami, może też otrzymywać swoje szanse w Superlidze.
Obrusiewicz: Optymalnie byłoby, gdyby na co dzień trenował z seniorami, a w weekendy grał całe mecze w zespole rezerw. Jest w takim wieku, że regularne występy między słupkami są bardzo potrzebne, nie zastąpią ich najlepsze zajęcia.
Rydz: Ale też ćwiczenia z takim gościem jak Szmal na pewno pozwolą mu zrobić duże postępy. Trening techniki indywidualnej to bardzo ciężka praca, dobrze, żeby Wałach wykonywał ją pod okiem takiego fachowca. Ja też zrobię co w mojej mocy, by się rozwinął. Myślę, że za jakieś pięć lat Polska będzie miała kilku znakomitych bramkarzy z rocznika 2001, bo musi pan wiedzieć, że nie tylko Miłosz ma spory talent.
Czy we wspomnianym przez Rydza 2022 roku Wałach nadal będzie zawodnikiem Vive? Na dziś ciężko powiedzieć, pewne jest jedno: kiedy drugi zespół kieleckiego klubu zrobi się dla Miłosza za mały, chłopak powinien pomyśleć o wypożyczeniu. O regularną grę w świętokrzyskim zespole będzie mu bowiem w najbliższych sezonach trudno: latem 2018 karierę zakończy co prawda Szmal, ale do drużyny przyjdzie bardzo zdolny, siedem lat starszy od Wałacha Vladimir Cupara, poza tym być może już wtedy klub ściągnie jednego z najlepszych bramkarzy świata, Andreasa Wolffa (na razie ma umową ważną od 1.7.2019). Z takimi rywalami ciężko będzie wygrać walkę o miejsce w składzie, no chyba że Polak okaże się absolutnie kosmicznym talentem. W innym przypadku może pójść śladami Adama Morawskiego, który jako 19-latek odszedł z Wisły Płock do Pogoni Szczecin, otrzaskał się w seniorskim handballu, a następnie wrócił do naftowego klubu już jako zawodnik gotowy do gry. Zarówno w Wiśle, jak i w kadrze…
KG