Jakże smutna byłaby nasza piłka, gdyby nie reprezentacja Adama Nawałki. Lecący na łeb, na szyję poziom ekstraklasy, najlepsze polskie kluby wyrzucone z pucharów jeszcze latem, poprzednia młodzieżówka skompromitowana na Euro 2017, nowa rzutem na taśmę ratująca remis z Wyspami Owczymi. Wreszcie drużyna U-20 zbierająca 1:6 z Włochami i U-19 zbierająca 1:7 z Anglią. W tej całej beznadziei pierwsza reprezentacja jawi się jako ostatni logiczny argument, dlaczego w ogóle warto interesować się polskim futbolem.
Dlatego też dzisiejszy wieczór po prostu trzeba potraktować wyjątkowo, i to nawet nie z powodu, że żegnamy się z kadrą do marca. Ta drużyna zdążyła nas bowiem przyzwyczaić do pewnego poziomu, poniżej którego schodzi maksymalnie raz w roku. Zgadza się także jakość rywala, którego szerzej przedstawimy w oddzielnym tekście. Co prawda po obydwu stronach zabraknie kilku czołowych zawodników, ale to raczej nie powinno stanowić większego problemu. Raz, że u nas walka będzie szła nie tylko o wynik, ale przede wszystkim o zaistnienie w drużynie narodowej. I dwa, że to był taki rok dla kadry, że zwyczajnie nie wypada go słabo zakończyć.
Jasne, podopiecznym Adama Nawałki zdarzyło się potknąć w Kopenhadze, ale w większości przypadków cieszyli nas swoją grą. Patrząc przekrojowo, był to rok bardzo udany, bo przecież zwieńczony awansem na mundial z pierwszego miejsca i wyśrubowaniem wyniku punktowego w rankingu FIFA, dzięki któremu będziemy losowani na turnieju z pierwszego koszyka. Rok, w którym udało się wygrać 5 z 6 meczów eliminacyjnych oraz – co, mamy nadzieję, dzisiaj się potwierdzi – wdrożyć nowe rozwiązanie taktyczne. A być może dzisiaj poznamy też odpowiedź, czy był to udany rok także pod względem wynalezienia kilku nowych piłkarzy dla tej reprezentacji.
Dla kilku zawodników stawka dzisiejszego meczu z Meksykiem jest ogromna. Z jednej strony słychać o znaczących osłabieniach obu drużyn, z drugiej ci co zostali powinni bić się na śmierć i życie – zarówno z przeciwnikiem, jak i korespondencyjnie o bilet do Rosji. Tak się bowiem składa, że do obsadzenia zostały ledwie jakieś 3-4 miejsca, a chętnych jest nieporównywalnie więcej. Dość napisać, że mimo kilku urazów (Piszczek, Kamiński) selekcjoner zaprosił na obecne zgrupowanie 29 piłkarzy. Na mundial pojedzie tylko 23, więc dziś sama obecność w kadrze to dla wielu jedynie pierwszy kroczek. Dalszy etap walki o spełnienie marzeń – a właściwie jej ważniejsza część – będzie mieć miejsce już na boisku Gdańsku.
Kto dzisiaj będzie wypruwać sobie żyły? Od pierwszych minut szansę powinni otrzymać Stępiński, Makuszewski, Kurzawa i ponownie Jach. Ten ostatni, jeżeli zaliczy podobny występ do tego z Urugwajem, może być największym wygranym całego zgrupowania. Dwa dobre występy przed kilkumiesięczną przerwą zimową to ogromny kapitał i prawdziwe pole position w wyścigu o przepustkę do Rosji. Pozostałym zaledwie poprawny występ może już nie wystarczyć, bo tu trzeba będzie błyszczeć. I tyczy się to także piłkarzy, którzy będą wchodzić z ławki, z Wszołkiem, Frankowskim i Kądziorem na czele.
Najprawdopodobniej dublerzy – podobnie jak i pierwszy garnitur – sprawdzą dziś ustawienie 1-3-4-3. W bramce zagra Szczęsny, na środku obrony powinniśmy obejrzeć Jędrzejczyka, Cionka i Jacha, na wahadłach Kędziorę (nie mylić z Kądziorem) i Kurzawę, w środku pola Mączyńskiego z Linettym, a z przodu Zielińskiego, Makuszewskiego i Stępińskiego. Pewnych wyjazdu do Rosji może być jedynie 5-6 z nich, reszta musi się dziś pokazać z jak najlepszej strony. I logiczne wydaje się, że ktoś dzisiaj także przegra swoją szansę.
Wiadomo, z Meksykiem nie zagra kilka gwiazd z Lewandowskim na czele, nie obejrzymy też tak wzruszających obrazków, jak pożegnanie Artura Boruca. Być może – podobnie jak z Urugwajem – nie będzie gradu goli i nie będzie to także piłkarski spektakl, a mecz, który trzeba będzie oglądać pod kątem niuansów taktycznych oraz indywidualnych występów. Ale też pamiętajmy, że polska piłka w najbliższym czasie raczej nie zaoferuje nam nic lepszego, także warto cieszyć się z dzisiejszego wieczora i z tego, co w postaci kadry Nawałki mamy.
Fot. FotoPyK