Reklama

Już nikt nie krzyknie w taki sposób: “Panowie, jedziemy!”

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2017, 09:54 • 9 min czytania 14 komentarzy

“Już nikt nie krzyknie w taki sposób przed meczem: „Panowie, jedziemy!”. Sebastian Mila opisuje, że gdy robił to Boruc, ciarki przebiegały po plecach. Mobilizacja sięgała szczytu. Skończy się też inny zwyczaj w kadrze Nawałki. Na kolacji po meczu kończącym zgrupowanie Boruc jako pierwszy wstawał od stołu, szedł do selekcjonera i wyciągał rękę: „Trenerze, dziękuję, do widzenia”. Po nim robili to pozostali kadrowicze. To był znak, że zgrupowanie się zakończyło” – tak w “PS” wspominany jest Artur Boruc, który dziś rozegra ostatnie spotkanie w koszulce z orzełkiem.

Już nikt nie krzyknie w taki sposób: “Panowie, jedziemy!”

FAKT

Pożegnanie Artura Boruca. Fakt apeluje, by dać mu pobić rekord Jana Tomaszewskiego.

Boruca, choć w reprezentacji był zazwyczaj bohaterem w przegranych sprawach, na Stadionie Narodowym będą żegnać z honorami. Z boiska zejdzie w 44. minucie, pozostali kadrowicze mają ustawić się w szpaler. To będzie jego 65., ostatni mecz w barwach narodowych, żaden inny polski bramkarz nie zagrał w nich więcej razy. Ale więcej czasu na boisku spędził Tomaszewski. Boruc wyprzedziłby go pod tym względem, gdyby dotrwał na boisku do 57. minuty.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.11.17

Reklama

Nico Varela z Wisły Płock uważa, że najlepszych piłkarzy kształtuje ulica.

Mimo że Urugwaj ma zaledwie ponad trzy miliony mieszkańców, zawsze należał do światowej czołówki, jeżeli chodzi o futbol. Urugwajczycy wygrali pierwsze mistrzostwa świata, słyną z fantastycznych piłkarzy, choć w ich kraju żyje tylko dwa razy tyle mieszkańców, co w Warszawie.

Może to mały kraj, ale ludzie mają wielkie serca. Warunki do życia nie są łatwe, więc od najmłodszych lat hartujesz się na ulicy, gdzie piłka nożna to całe nasze życie. Cavani i Suarez nie mieli doskonałych warunków do rozwoju, ale w najmłodszych latach hartowali charakter. Tak daleko doszli dzięki temu, że są twardzi, stali się skurczybykami – opowiada Faktowi jedyny Urugwajczyk w ekstraklasie.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.11.24

GAZETA WYBORCZA

W „Wyborczej” dziś dwa piłkarskie teksty. Pierwszy o reprezentacji Polski, zapowiadający mecz i zmiany w taktyce i składzie kadry.

Reklama

Mimo niekorzystnych okoliczności wydaje się, że selekcjoner przetestuje nowe ustawienie (decyzja miała zapaść po wieczornym treningu), bo później zabraknie czasu. Jeśli w piątek się okaże, że drużyna w ten sposób grać nie potrafi, kolejnych prób nie będzie. Gdyby testy się udały, system będzie doskonalony w marcu.

Nawałka chce też sprawdzić Jacka Góralskiego. 25-letniego pomocnika powołał już rok temu, dał mu zadebiutować w sparingu ze Słowenią. Później nie miał okazji, by go sprawdzić, choć Góralski zaczął regularnie występować w Łudogorcu Razgrad. Jego partnerem w środku pola ma być Grzegorz Krychowiak, przed nimi – ustawieni w środku, a nie na skrzydłach – biegać będą Kamil Grosicki i Jakub Błaszczykowski. Dodajmy do tego, że w bramce rozpocznie Artur Boruc, dla którego będzie to pożegnalny mecz w kadrze (w 44. minucie zastąpi go Łukasz Fabiański), a okaże się, że kibica czeka wieczór pełen niespodzianek, w czasie którego trudno mu będzie poznać drużynę.

Drugi o bandzie z Urugwaju, która spróbuje napaść na Polskę.

Urugwajczycy mają podczas meczu – to znana kalka z futbolowej popkultury – ucieleśniać wojowniczego ducha Charrúa, rdzennej ludności z obecnego terytorium kraju. Wolno prowokować czynem i słowem, łamać przepisy, oszukiwać. Byle nie nakrył cię sędzia, inaczej zostajesz frajerem. Aż dziwne, że akurat z tego kraju pochodzi Eduardo Galeano, czyli najsłynniejszy literat wśród kibiców i najsłynniejszy kibic wśród literatów, który futbolowi poświęca wyłącznie frazy romantyczne.

Czasami przeradza się ów urugwajski amok w wywołujące globalne oburzenie kuriozum – jak na ostatnich MŚ, gdy Luis Suárez ugryzł Włocha Giorgio Chielliniego. Czasami oglądamy spektakularny pokaz tzw. boiskowego cwaniactwa – jak na przedostatnich MŚ, gdy ten sam napastnik z pełną premedytacją wyciągnął dłonie, by zatrzymać piłkę zmierzającą do bramki. Dochodzi też do aktów ślepej brutalności – jak w 1986 r., gdy sędzia wlepił najszybszą w historii mundiali czerwoną kartkę Sergio Batiście, który w 56. sekundzie meczu skosił Szkota Gordona Strachana. Ewentualnie w historii zostają smaczne anegdoty – przed finałem w 1950 r. piłkarze kupili brazylijskie gazety prorokujące gospodarzom triumf, by gromadnie na nie nasikać.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.28.21

SUPER EXPRESS

Artur Boruc, czyli bramkarz ze swoimi przywarami, ale który w najważniejszych momentach bardzo rzadko dawał ciała.

Genialnych spotkań Boruc w kadrze rozegrał mnóstwo i aż ciężko wybrać najlepsze. Jeden ze słynnych występów to ten pamiętny z meczu z Niemcami (0:1) na MŚ 2006, gdy w pojedynkę niemal zatrzymał gospodarzy. Jako jedyny z polskich piłkarzy mógł wtedy wracać do kraju z podniesionym czołem, ale wyśmiewał głosy, że jest bohaterem. – Jakim bohaterem? Przecież przegraliśmy i odpadliśmy. Mundial jest raz na cztery lata, a my go kompletnie spieprzyliśmy – mówił w swoim stylu.Inny genialny występ Boruca to ten w zakończonym remisem 1:1 meczu z Austrią na Euro 2008. W pierwszej połowie co chwilę doprowadzał do rozpaczy rywali, wykonując seryjnie swoje słynne “pajacyki” w sytuacjach sam na sam.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.31.48

Kamila Glika czeka deja vu z hitów ligi francuskiej. Raz jeszcze rywalem Cavani.

Cavani, nazywany zabójcą, prezentuje w tym sezonie rewelacyjną formę. W 11 ligowych meczach strzelił dla PSG aż 13 goli, a w ostatniej kolejce przekroczył granicę 100 bramek w lidze francuskiej.

W 144 spotkaniach dla paryżan 101 razy posyłał piłkę do siatki. Imponuje również liczba jego trafień w reprezentacji: w 96 meczach zdobył już 39 goli. Daje mu to drugie miejsce na liście wszech czasów za Luisem Suarezem (49 bramek), który jednak na mecz z Polską nie został powołany.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.31.58

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.34.50

Plan C Nawałki. Dziś kadra mocno przemeblowana.

Wątpliwości, czy to odpowiedni moment, aby sprawdzić nowy wariant taktyczny, mogły spotęgować kontuzje i to wcale nie ta najbardziej medialna – Lewandowskiego. Kilka tygodni temu selekcjoner wyobrażał sobie, że trójkę defensorów stworzą Kamiński, Glik i Michał Pazdan. Lewonożny obrońca VfB Stuttgart miał dostać dużą szansę. Z powodu urazu więzadła w ogóle nie przyjechał na zgrupowanie. Z kolei piłkarz Legii Warszawa ma problemy ze stawem skokowym po ligowym meczu z Pogonią Szczecin i być może będzie gotowy na poniedziałkowe spotkanie z Meksykiem. W takim wypadku Nawałka musi wdrożyć plan B lub nawet C. Podczas ostatniego treningu kadry przymierzał do wyjściowego składu reprezentacyjnego żółtodzioba Jarosława Jacha, dla którego występ od pierwszej minuty na wypełnionym po brzegi PGE Narodowym będzie sprawdzianem nie tylko umiejętności, ale też nerwów. Zestaw obrońców dopełni Thiago Cionek. Defensywne trio dobrze zna testowane ustawienie, w którym gra lub grało w przeszłości.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.34.58

Krychowiaka odrodzenie w West Bromwich.

Krychowiak w WBA nie tylko wrócił do gry, ale również do swojego stylu. Jest skupiony bardziej na zadaniach czysto defensywnych, problem tkwi w tym, że cały zespół broni się bardzo głęboko. O zapędach pod bramkę przeciwnika właściwie można zapomnieć, nic dziwnego, że nasz reprezentant ma tylko jedną asystę. Ostatniego gola ligowego Krychowiak strzelił w lutym 2015 roku, kiedy występował jeszcze w Sevilli, w starciu z Cordobą

Były gracz Reims cieszy się jednak każdą minutą spędzoną na boisku. Po spektakularnym transferze, z Sevilli do PSG, zagrał we francuskim gigancie tylko 11 spotkań ligowych w poprzednim sezonie. W tych okolicznościach West Brom jawił się jako zbawienie, a to nie był jedyny angielski klub, który chciał zatrudnić Grzegorza. Kusili go szefowie West Hamu United, współwłaściciel Młotów David Sullivan chciał go pozyskać, by wzmocnić drużynę Slavena Bilicia. Do przenosin do Londynu jednak nie doszło, a Bilić dzisiaj nie pracuje już na London Stadium, został niedawno zwolniony.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.35.03

Duży tekst wspominkowy o Arturze Borucu.

Najlepiej czuł się w kadrze Beenhakkera. Był wtedy w wyjątkowej formie i grał dla selekcjonera, który starał się go zrozumieć, a poza tym w drużynie spotkał piłkarzy w podobnym wieku i o podobnym temperamencie, jak Żewłakow czy Marcin Wasilewski. W reprezentacji Adama Nawałki przyjeżdżał już bramkarz bardziej stateczny, ale z dużym wpływem na pozostałych. Nierzucający się w oczy przywódca. Kiedy w towarzyskim spotkaniu z Litwą drużyna grała słabo i do przerwy przegrywała 0:1, a Robert Lewandowski uspokajał w szatni, że w drugiej połowie to się zmieni, Boruc wybuchł: „Weźmy się do roboty, bo będzie wstyd!”.

Co wraz z jego odejściem traci reprezentacja? Już nikt nie krzyknie w taki sposób przed meczem: „Panowie, jedziemy!”. Sebastian Mila opisuje, że gdy robił to Boruc, ciarki przebiegały po plecach. Mobilizacja sięgała szczytu. Skończy się też inny zwyczaj w kadrze Nawałki. Na kolacji po meczu kończącym zgrupowanie Boruc jako pierwszy wstawał od stołu, szedł do selekcjonera i wyciągał rękę: „Trenerze, dziękuję, do widzenia”. Po nim robili to pozostali kadrowicze. To był znak, że zgrupowanie się zakończyło.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.35.06

Bartosz Bereszyński w rozmowie z Izą Koprowiak opowiada o swoich słabych liczbach jako bocznego obrońcy w lidze włoskiej.

Do poprawy są liczby.
To prawda, liczby zawsze były moją piętą achillesową. W klubie mam jednak głównie zadania defensywne. Nie jestem typowym europejskim bocznym obrońcą, który zasuwa w pole karne. Gramy czwórką w obronie, ale bez skrzydłowych, tylko z bocznymi i środkowymi pomocnikami. Od napastnika często dzieli mnie 50-60 metrów, trudno, bym w takiej sytuacji szedł na obieg, bo po prostu nie zdążę. Pozycja bocznego obrońcy w kadrze jest bardziej nowoczesna. Gramy wyżej niż Sampdoria, ustawienie początkowe jest nawet na połowie przeciwnika. Dzięki temu w reprezentacji mam bliżej do bramki rywala, do wrzutek, obiegów. Lubię tak grać. Cieszę się, że skoro w Sampdorii skupiam się na obronie, to choć w kadrze mogę tak występować.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.35.10

Orły spalone słońcem – Antoni Bugajski wspomina pierwszy mecz kadry z Urugwajem, w ramach przygotowań do mundialu w Meksyku w 1986 roku.

Na początku 1986 roku, cztery miesiące przed mundialem w Meksyku, reprezentacja Polski wybrała się do Ameryki Południowej na serię spotkań, których zwieńczeniem był pierwszy w historii mecz z Urugwajem. Zanim do niego doszło, biało-czerwoni zagrali w obecności 30 tysięcy ludzi spotkanie z River Plate, wówczas z najlepszą klubową drużyna świata. Wydarzenie było tak znaczące, że największy as urugwajskiego futbolu Enzo Francescoli zagrał z Polakami w tym spotkaniu, a odpuścił sobie występ w meczu drużyn narodowych. River Plate pokonało Polskę 5:4, choć nasz zespół prowadził już 4:2. Zwycięskiego gola strzelił właśnie Francescoli, na sekundy przed końcem spotkania popisując się kosmiczną przewrotką. Zachwycona tamtejsza prasa okrzyknęła ten triumf „meczem dekady”. Późniejszy remis 2:2 z Urugwajem w Montevideo dla Polaków też był pechowy, bo dwa razy obejmowali prowadzenie.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.35.15

Korona ma „środek na uspokojenie”. Czyli dwóch wprowadzających spokój defensywnych pomocników – Żubrowskiego i Możdżenia.

Pięć lat temu ani jeden, ani drugi pewnie nie pomyślałby, że spotkają się w szatni Korony. Możdżeń miał 60 meczów w ekstraklasie, złoty medal mistrzostw Polski i gola strzelonego Manchesterowi City, którego kibice Kolejorza będą wspominać jeszcze długo. – Przed zdobyciem tej bramki chyba nie wszyscy mnie znali, bo po spotkaniu podszedł do mnie dziennikarz i powiedział: „Piotrek, można na słówko?” – wspomina dziś z uśmiechem.

Żubrowski wtedy zaczynał swoją przygodę ze Stalą Mielec. Działacze Korony w 2012 roku oddali 20-latka bez żalu. W Kielcach przypomnieli sobie o nim pięć lat później. 1 stycznia 2017 roku o 9 rano zadzwonił telefon Żubrowskiego. Na wyświetlaczu pojawił się numer prezesa Marka Paprockiego. – Odebrałem, choć pora nie była najlepsza – żartuje dziś zawodnik.

Zrzut ekranu 2017-11-10 o 09.35.30

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

14 komentarzy

Loading...