Reklama

Nie mam planów odejścia zaraz po Rosji 2018. Nie czuję się wypalony

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2017, 09:59 • 10 min czytania 45 komentarzy

– Z pokładu mógłbym zejść formalnie już teraz, ale nie mam takich planów. Nie czuję się wypalony. Nie wszystko zależy ode mnie, chodzi o zdrowie, ale dbam o siebie. Nie mam planów odejścia zaraz po Rosji 2018, ale też nie patrzę tak daleko jak Katar 2022. Zobaczymy, na ile zdrowie pozwoli. Euro 2020? Nie przesądzając, ale może i tak. Mam nadzieję, że kadra awansuje i ewentualnie pozwoli mi się pożegnać meczem Biało-Czerwonych – mówi na łamach “Super Expressu” o swoich planach związanych z emeryturą Dariusz Szpakowski.

Nie mam planów odejścia zaraz po Rosji 2018. Nie czuję się wypalony

FAKT

Grosicki miał walczyć z Hull o powrót do Premier League, a gra o utrzymanie.

Rzeczywistość jest dla Tygrysów bolesna. Trzy porażki z rzędu zepchnęły drużynę na 20. miejsce w tabeli, zaledwie cztery punkty nad strefą spadkową.

– Drużyna latem została rozmontowana, a zastępcy zostali sprowadzeni za małe pieniądze. To jest główna przyczyna problemów Hull City. W ostatnich tygodniach przegrywanie stało się niestety tradycją – mówi Faktowi dziennikarz „Hull Daily Mail” Philip Buckingham.

Reklama

Z zespołu, który zleciał z Premier League, zostały tylko strzępy (liczba graczy, którzy pożegnali się z klubem, wynosi – wraz z piłkarzami drugoplanowymi – około 20!). Odszedł również, a może przede wszystkim menedżer Marco SIlva (40 l.), dziś dobrze radzący sobie jako trener Watfordu.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.19.55

Górnik uczy się sztuki przetrwania. Czy wytrzyma do zimy bez kryzysu formy?

Pojawiające się wątpliwości nie dotyczą jakości kadry Górnika, lecz jej liczebności. Zespół od początku sezonu gra w zasadzie tylko 12-13 piłkarzami, trener Marcin Brosz (44 l.) wymienia w ekipie tylko tych, których musi, bo akurat mają uraz lub pauzują za kartki.

– Cały czas słyszymy, że spuchniemy, a my prujemy do przodu. Robimy swoje – ocenia Damian Kądzior (25 l.).

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.20.07

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Nawałka ma czas na eksperymenty. Jakie rozwiązania przetestuje z Urugwajem i Meksykiem?

W sparingach momentami możemy zatem zobaczyć reprezentację, która nie będzie przypominała niczego, co już widzieliśmy. Mowa nie o rewolucji personalnej, bo na nią polskiej piłki nie stać, ale o taktycznej – w listopadzie selekcjoner może sprawdzić ustawienia 4-3-3 oraz 3-5-2. Z pierwszego korzystał już na początku kwalifikacji ME (w Tbilisi), ale zrezygnował, by do perfekcji doprowadzić system 4-4-2. Drugiego nie testował nigdy, tłumacząc, że przy trójce środkowych obrońców trudno pomieścić w jedenastce wszystkich najlepszych piłkarzy. Ostatnio uznał jednak, że warto spróbować. Decyzji nie podjął, ale logiczne wydaje się, że z trójką środkowych obrońców Polska zagra już z Urugwajem. Żeby nowe ustawienie przetestować na galowym składzie. A ten zobaczymy tylko w piątek. Selekcjoner przez cztery lata pracy przyzwyczaił, że w drugim sparingu rozgrywanym w ciągu kilku dni daje odpocząć gwiazdom, sprawdza rezerwowych i zawodników, którzy dopiero pracują na miejscu w kadrze. Dlatego z Meksykiem zapewne nie zagrają zawodnicy występujący w europejskich pucharach.

Marco Giampaolo będzie dla polskiej piłki drugim Juergenem Kloppem? Wyborcza szuka analogii między byłym trenerem Borussii a obecnym Sampdorii na bazie tej najważniejszej – obaj mieli pod skrzydłami trzech wyróżniających się polskich piłkarzy.

Giampaolo to inny typ fachowca, Genua to inna okolica niż Dortmund, a Polacy zatrudnieni w Sampdorii grają inaczej niż byli podwładni Kloppa, ale analogie są uderzające.

Jak niemiecki trener uchodził za innowatora wnoszącego do Bundesligi ożywczą myśl i nadającego drużynie autorski sznyt, tak włoski szkoleniowiec podbija Serie A. Genueńczyków komplementuje się nie tylko za wyniki (trzy razy z rzędu triumfowali w derbach, co nie zdarzyło się od 1960 r.), oni uwodzą także stylem. Ofensywnym, metodycznym, bazującym na wierze w zbiorową współpracę i synchronizację ruchów, ze ściśle przylegającymi do siebie formacjami. Sampdoria demonstruje futbol o wyrazistej tożsamości, z niewielką dozą przesady można ją obwołać „małym Napoli”. Jeśli utrzyma szóste miejsce, awansuje do Ligi Europy i osiągnie najlepszy wynik od sezonu 09/10.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.21.31

SUPER EXPRESS

Dariusz Szpakowski zapowiada, że Rosja to nie będzie jego ostatni przystanek w komentatorskiej karierze.

Mistrzostwa świata w Rosji będą twoim 11. mundialem. Jesteś światowym rekordzistą?
Słyszałem o latynoskim komentatorze, który zaliczył 11 mistrzostw świata. Nie wiem, czy będzie w Rosji. Jeśli nie, to możliwe, że wyrównam światowy rekord. „Na liczniku” mam nie tylko 10 mundiali, ale i dziewięć turniejów finałowych ME, 15 igrzysk olimpijskich, a także 25 finałów Ligi Mistrzów i PEMK – jej poprzednika. Pierwszy mecz reprezentacji Polski skomentowałem w radiu w 1976 r., w Lens przegraliśmy z Francuzami 0:2. Jestem więc z kadrą już ponad 40 lat!

Kiedyś powiedziałeś w ‚SE”, że mundial w Rosji może być dobrą okazją do pożegnania się z widzami. Po Rosji schodzisz z pokładu czy jeszcze nie? A może dotrwasz do mundialu 2022?
Z pokładu mógłbym zejść formalnie już teraz, ale nie mam takich planów. Nie czuję się wypalony. Nie wszystko zależy ode mnie, chodzi o zdrowie, ale dbam o siebie. Nie mam planów odejścia zaraz po Rosji 2018, ale też nie patrzę tak daleko jak Katar 2022. Zobaczymy, na ile zdrowie pozwoli. Euro 2020? Nie przesądzając, ale może i tak. Mam nadzieję, że kadra awansuje i ewentualnie pozwoli mi się pożegnać meczem Biało-Czerwonych.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.36.22

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.43.41

Kadra w laboratorium, czyli do poprawy jakich elementów mają doprowadzić eksperymenty Nawałki? Tomasz Włodarczyk w swoim tekście wymienia pięć: uszczelnienie defensywy, stałe fragmenty gry, poprawienie koncentracji w drugich połowach, więcej jakości z ławki oraz element zaskoczenia. Zatrzymamy się przy „drugim akcie dekoncentracji”.

Brak skupienia, zmęczenie, a może coś innego? 12 z 14 goli reprezentacja traciła w drugich połowach meczów. Wyłączając pewne zwycięstwa (Rumunia 3:0 i 3:1, Kazachstan 3:0 i Armenia 6:1) oraz porażkę-anomalię z Danią (0:4), w pozostałych pięciu spotkaniach zawsze obejmowaliśmy prowadzenie, nawet dwu-, trzybramkowe, ale potem jakby na własne życzenie piłkarze serwowali sobie kłopoty, a kibicom podnosili ciśnienie. Mecze, które rysowały się jako spacerek, dostarczały nerwowych końcówek. Ta dziwna utrata kontroli szczęśliwie tylko raz kończyła się podziałem punktów – na inaugurację z Kazachstanem (od 2:0 do 2:2). Jednak Armenia (1:0, 1:1, 2:1 w ostatniej akcji meczu), Dania (od 3:0 do 3:2) czy Czarnogóra (2:0, 2:2, 4:2 w 85. i 87. minucie) to wystarczające sygnały alarmowe. Oczywiście nie można cały czas prowadzić gry. To wyczerpujące. Trzeba niekiedy oddawać pole rywalowi. Jednak kadrowicze sami zwracali uwagę, że coś w tych gorszych drugich połowach jest. Organizacja gry i koncentracja po objęciu prowadzenia do poprawy.

Fabiański wyznaje, że brakowało mu Boruca w kadrze i mówi o grze trójką w obronie.

Jest jeden powód, dla którego to zgrupowanie będzie szczególne – pożegnanie z kadrą Artura Boruca, nie tylko pańskiego rywala, ale również dobrego kolegi.
Fajnie, że Artur dostał okazję, by w taki sposób pożegnać się z kibicami reprezentacji. Cieszę się, że przyjeżdża na zgrupowanie, bo troszkę go tutaj brakowało.

Na konferencji prasowej Adam Nawałka zdradził, że zechce sprawdzić grę z trzema obrońcami. Czy dla bramkarza taka taktyka ma jakieś znaczenie?
W Swansea w tym sezonie wielokrotnie występowałem właśnie w takim ustawieniu. Ważne jest też, jak będzie ustawiona linia pomocy. W przypadku mojego zespołu, gramy z trójką pomocników usposobionych mocno defensywnie. W takiej taktyce jest bardzo solidne zabezpieczenie środkowej strefy, dzięki czemu trudno złamać obronę przeciwnika. Gorzej jednak z grą ofensywną. Mówię oczywiście tylko na przykładzie swojej drużyny. Generalnie mam może niewielkie doświadczenie gry przy takim ustawieniu, ale widzę, że to skuteczny sposób na bronienie.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.43.47

W Lubinie zaczyna się niepokój. Ostatnie wyniki nie napawają optymizmem.

Dwie ligowe porażki z rzędu plus pucharowa przegrana u siebie z Koroną Kielce to dla władz klubu niepokojący sygnał. Szef KGHM Zagłębia kilka dni temu zapowiadał, że dwa najbliższe mecze określą, o co zespół jest w stanie walczyć w tym sezonie.

– Dlatego spotkania z Cracovią i Koroną są tak istotne. Po nich będziemy mogli określić, na co nas stać w obecnych rozgrywkach – mówił nam prezes Robert Sadowski. Nic więc dziwnego, że porażka z Pasami (1:2) oznacza, że atmosfera w klubie mocno gęstnieje, a ambitne cele na ten sezon już nie są tak wyraziste. Tym bardziej że nie chodzi jedynie o przegraną, ale o kiepski styl. To był najgorszy mecz Zagłębia w tym sezonie. Z euforii, jaka towarzyszyła bardzo dobrym występom KGHM z początku rozgrywek, zostało tylko ckliwe wspomnienie.

Kamil Vacek wielkim rozczarowaniem, podczas gdy miał być wielkim, ale wzmocnieniem.

Kontrakt dla Vacka w sierpniu wywoływał we wrocławskim klubie duże emocje. Dyrektor sportowy Adam Matysek był za zatrudnieniem doświadczonego piłkarza, a prezes klubu Michał Bobowiec przeciw. Tłumaczył, że w budżecie na taki wydatek nie ma pieniędzy i sugerował, że będzie to operacja na kredyt. Ostatecznie zgodził się, przyjmując argument, że zawodnik tej klasy może się okazać niezbędny w walce Śląska o czołowe lokaty. Tymczasem na półmetku zespół jest poza górną ósemką, a Vacek choć gra, to wcale mu nie pomaga.

– Nie chcę naszych kłopotów sprowadzać do formy Vacka. Gdy go zatrudnialiśmy, wiedzieliśmy, że jest nieprzygotowany, bo miał dość długą przerwę w grze. I wciąż czekamy, aż osiągnie dyspozycję, z której go znamy – mówi szef klubu, który wcale nie odczuwa satysfakcji z tego, że jego obawy co do Vacka teraz się potwierdzają.

Pasy idą w dobrą stronę.

Ostatni mecz Cracovia przegrała jeszcze we wrześniu. To była przykra porażka – u siebie z Wisłą Płock 1:3, ale okazała się dnem, od którego wreszcie udało się odbić. Od tego momentu Pasy nie przegrywają. Prezes Janusz Filipiak może sobie pogratulować. Przetrwał trudny okres bez podejmowania decyzji o zmianie trenera.

Po tamtej porażce Cracovia zremisowała z Arką 1:1 i rozgrywki ekstraklasy zostały przerwane na mecze reprezentacji. Czas ten został dobrze przepracowany, choć Michał Probierz wolałby mieć go znacznie więcej. – Najchętniej wziąłbym sześć tygodni przerwy. Ludzie często nie dogadują się w związkach, a to przecież tylko dwie osoby. A co dopiero mówić o nas, gdzie jest aż tyle nowych twarzy – mówił przed meczem z Pogonią. Trzy dni później Pasy pewnie wygrały 3:0. Tak wysoko ostatnio zwyciężyły w październiku zeszłego roku, gdy trenerem był jeszcze Jacek Zieliński.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.45.51

Marcin Dobosz porozmawiał przed meczami kadry U-21 z Czesławem Michniewiczem. Między innymi o roszadach w bramce czy grze trójką w obronie.

Co było przyczyną zmiany bramkarza na mecz z Litwą? W miejsce Drągowskiego wskoczył Tomasz Loska.
Nie było żadnego urazu Bartka, po prostu uznaliśmy, że damy szansę Losce. Jest cały czas w rytmie. Bronił solidnie, choć pod naszą bramką wielkiego zagrożenia nie było. Wszyscy trzej, których powołaliśmy teraz, grają regularnie: Loska i Jakub Wrąbel w ekstraklasie, Kamil Grabara w młodzieżowej drużynie Liverpoolu.

Ten ostatni cały czas jest u pana numerem dwa, chociaż numerem jeden raz jest Drągowski, raz Loska. Jak to przyjmuje?
To młody, ambitny chłopak. Ma przyszłość przed sobą, ale musi być cierpliwy. On, Sebastian Szymański i David Kopacz są najmłodsi w drużynie, trzy lata młodsi od niektórych, będą mogli grać jeszcze w następnych eliminacjach U-21. Wszyscy chcą grać od początku, ale na tę chwilę decyzje są, jakie są.

Planuje pan zagrać z Danią trójką stoperów, tak jak z Finlandią? Wtedy to się nie sprawdziło.
Chcemy grać w różnych ustawieniach. Mamy przygotowanych kilka wariantów na mecz z Wyspami Owczymi. Chcemy wykorzystywać potencjał środkowych pomocników, których mamy wielu, i dynamicznych zawodników, jak będący w dobrej formie Konrad Michalak. Przy grze trójką w drugiej linii, ustawionym przed nią ofensywnym pomocniku i dwójką napastników trochę nie ma dla Konrada miejsca, ale kiedy ożywiamy skrzydła przy grze trójką obrońców, ten plac się tworzy. Żadnego wariantu nie wykluczam, musimy być przygotowani na wszystko.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.46.59

„PS” pyta (zresztą nie tylko „Przegląd”): gdzie są goleadorzy Realu – Ronaldo i Benzema?

Największy problem wydaje się być z Francuzem. – To nadal najlepsza dziewiątka na świecie – przekonuje Casemiro, ale napastnik sprawia wrażenie odłączonego od gry. W starciu z Las Palmas

w 75 minut wykonał zaledwie 18 podań, z czego aż 6 nie dotarło do celu. Wcześniej, w meczu z Tottenhamem w Lidze Mistrzów (1:3), 29-latek miał najmniej podań spośród graczy Los Blancos. – Karim teraz ma problem z wykorzystywaniem okazji, jednak jestem spokojny i ciągle w niego wierzę – zapewnia trener Zinedine Zidane. Problemem jest to, że gry Benzemy dość mają kibice na Santiago Bernabeu, którzy wygwizdali snajpera, gdy ten opuszczał boisko. – Gwizdy świadczą o tym, że jest coś do poprawy – podkreślił Marcelo.

Ciekawić może też to, że pudła Cristiano nie przeszkadzają kibicom na Bernabeu tak mocno, jak te jego partnera z ataku. Kiedy Portugalczyk zmarnuje świetną okazję, szybko usłyszy brawa. Francuz? Tylko gwizdy. – Nie wiem, dlaczego kibice biją brawo Cristiano i jednocześnie wygwizdują Benzemę. Oni są pierwszymi niezadowolonymi ze swojej gry – tłumaczy Zidane.

Zrzut ekranu 2017-11-07 o 09.47.03

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

45 komentarzy

Loading...