Artur Sobiech w lidze niemieckiej. Historia z całą masą zwrotów akcji, przyznacie. Gość najpierw fatalnie zaczął w Hannoverze – od kontuzji i czerwonej kartki w debiucie w pierwszej drużynie. Później świetnie kończył swój drugi sezon, bramkami z Mainz oraz Leverkusen i nadziejami na bardziej regularne niż dotąd granie. Te spełniały się od czasu do czasu, innymi razy znów lądując na bruku, gdy strzelanie zaczynali rywale Polaka. I tak praktycznie co sezon.
Dziś Sobiech po długiej przygodzie z H96 gra w Darmstadt, gdzie znów – rollercoaster. Świetny początek sezonu, udział przy sześciu golach w pierwszych ośmiu kolejkach (2 gole + 4 asysty) i “zacinka”. Do dziś nie powiększył swojego dorobku, trzy razy w czterech ostatnich kolejkach zamiast w podstawowym składzie, wylądował na ławce.
Ku pokrzepieniu serc przypominamy jeden z jego bardziej chlubnych momentów w pierwszym niemieckim klubie. Czyli – precyzyjne, pewne wykończenie z meczu z Wolfsburgiem.