Trzeba przyznać, że Real będący w słabszej formie mógł trafić gorzej, jeśli chodzi o dobór rywala w tej kolejce – Las Palmas gnije na dnie tabeli, przegrało sześć meczów z rzędu, ma tylko sześć punktów i słabsza pod tym względem jest tylko Malaga. Rzeczywiście, wynikiem Real się obronił, bo wygrał 3:0. Jednak jeśli chodzi o samą grę, można mieć już wątpliwości.
Ładne zdanie przeczytaliśmy na Twitterze à propos tego meczu – „relacja na żywo z przepychania rury”. Tak to bowiem długimi momentami wyglądało, Los Blancos męczyli się, nie było w ich akcjach luzu i pomysłów, które pozwoliłyby oszukać równie słabą defensywę (25 straconych bramek, najgorszy wynik w lidze). Co prawda w pierwszych pięciu minutach Benzema wyszedł sam na sam (koszmarnie zawalił, strzelając lekko i wprost w bramkarza), ale później Real miał spore problemy, by przykręcić śrubę. Cristiano trafił w boczną siatkę, w innym wypadku tylko musnął słupek, a z wolnego przymierzył w swoim stylu, czyli w mur. Niby więc coś w polu karnym gości się działo, ale przyznacie, że 4-5 niezłych okazji to jak na 40 minut grania mizerny wynik. Szczególnie jeśli jesteś Realem na Bernabeu, szczególnie jeśli przyjeżdża równie słaby przeciwnik. A tutaj doszliśmy do momentu, kiedy Isco próbował wydębić rzut karny, nabijając rywala piłką w rękę.
Ostatecznie Realowi pomógł inny stały fragment gry, konkretnie rzut rożny. Wrzucił Asensio, dobrze znalazł się Casemiro i głową skierował piłkę do siatki.
Od tego momentu mecz stał się dla gospodarzy trochę łatwiejszy, już kilka minut drugiej połowy wystarczyło, by Real podwyższył prowadzenie. Gol Casemiro był akurat ładny jak Fiat Multipla, natomiast Asensio przymierzył cudownie. Ma ten gość wszystko, by po odejściu Ronaldo i Messiego rozdawać karty w futbolu, ale teraz dość słów. Trzeba bowiem tego gola zobaczyć:
CO ZA BOMBA MARCO ASENSIO! 💣😱
20-latek zdobył kapitalną bramkę na 2:0 przeciwko UD Las Palmas. Czy to będzie GOL SEZONU? #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/NDvHgcnNZT
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 5 listopada 2017
Z kolei wynik zamknął Isco, strzelając na 3:0, kiedy ze skrzydła wrzucił mu Ronaldo. A właśnie, Portugalczyk. Słusznie zwrócił uwagę Tomek Ćwiąkała, że Ronaldo nie jest już wściekły, tylko po prostu zrezygnowany. Widać to było po jego minie, kiedy nie wychodziły mu kolejne próby. O trzech sytuacjach już wspominaliśmy, ale była też ta, gdy uderzył z szesnastki, ale piłka kompletnie zeszła mu z nogi i poleciała w trybuny. A jak ładnie zawinął, to strzał minimalnie przeleciał nad bramką. Nie ma również Ronaldo szczęścia, bo Real powinien mieć jeszcze jedenastkę, ale gwizdek sędziego milczał i Portugalczyk nie mógł ustawić piłki na wapnie. Ostatniego gola w meczu ligowym u siebie strzelił w maju. Niebywała statystyka jak na kogoś takiego.
No, ale co ważniejsze dla całego Realu – jest zwycięstwo, Barcelona nie uciekła jeszcze dalej.