Reklama

Bayern dopiero co był w kryzysie, a już ma spory zapas nad peletonem

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2017, 20:58 • 2 min czytania 23 komentarzy

Spotkanie BVB z Bayernem to ten rodzaj meczów, kiedy jako widz masz właściwie pewność, że musi być dobrze – dwie świetne marki, 22 dobrych i bardzo dobrych piłkarzy, kapitalna oprawa. Szanse niepowodzenia: praktycznie żadne, oczywiście, jeśli chodzi o wrażenia postronnych obserwatorów. Z dwóch obozów przeciwnych zawsze ktoś będzie bardziej rozczarowany (nawet w przypadku remisu) i dziś ta rola przypadła gospodarzom, którzy przegrali ten mecz 1:3.

Bayern dopiero co był w kryzysie, a już ma spory zapas nad peletonem

Wynik wskazuje na to, że Bayern dominował w tym spotkaniu ewidentnie i pozwolił rywalowi jedynie na skromne wybryki. To mylne wrażenie, bo BVB naprawdę dawało dzisiaj radę, tylko miało jeden, kluczowy w futbolu problem, mianowicie brakowało skuteczności. Mogło się wydawać, że skoro nie ma Neuera, powinno pójść lekko, ale Ulreich dawał dzisiaj radę. Wyjął sam na sam Jarmołenki, wyjął mocne uderzenie Aubameyanga. Pewnie, obaj panowie strzelali prosto w Niemca, natomiast ten stał do końca na nogach i nie ułatwiał rywalowi zadania. Miał też sporo szczęścia, żeby wspomnieć tylko uderzenie Kagawy, które musnęło słupek oraz sytuację Castro z końcówki, kiedy zabrakło milimetrów.

Szans mieli gospodarze na trzy-cztery sztuki, a kończą z jednym – strzał rozpaczy Bartry z boku pola karnego wpadł po długim rogu. Było to ładne uderzenie, ale jedynie honorowe.

Bayern bowiem choć początkowo nie zachwycał, po prostu zagrał, jak na mistrza przystało. Pierwsza okazja: James zgrywa piłkę w szesnastce do Robbena, ten długo się nie zastanawia i mierzy po długim, a Burki nie ma nic do powiedzenia. Później idzie piłka z prawej strony, w polu karnym jest Lewandowski i uderza piętą – ma przy tym sporo szczęścia, bo Weigl podbija futbolówkę, a ta myli bramkarza i wpada do siatki. Ta sytuacja pokazała pewność siebie Polaka, bo nie miał łatwego meczu. Gdy wyszedł sam na sam, to dał się dogonić, później piłka zaplątała mu się między nogami i było po sprawie. Jego strzały blokowano, obrońcy obchodzili się z nim ostro. A on w takim momencie spróbował piętki i weszło. Klasa.

Po przerwie Borussia chciała podejść wyżej pod Bayern, ale wciąż brakowało tej kropki nad i, która cały czas wisiała nad grą Bayernu. Bawarczycy poklepali przed polem karnym, w końcu poszła wrzutka, piłkę chciał trącić Lewandowski i ta, choć płakała jak kobiety na największym romansidle, to jednak wpadła do bramki. Chyba ostatecznie bez kontaktu ze szpicem Polaka, gola trzeba więc zapisać Alabie.

Reklama

Bayern niedawno był w kryzysie, a dziś ma już sześć punktów przewagi nad Borussią i cztery nad Lipskiem. Nie twierdzimy, że sprawa mistrzostwa jest zamknięte, ale tak skuteczny Bayern ma pełne prawo ten tytuł dość szybko obronić.

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...