Świetny start Barcelony zarówno w rozgrywkach krajowych jak i Lidze Mistrzów zatuszował słabą dyspozycję Luisa Suareza. Urugwajczyk kompletnie nie przypomina piłkarza z poprzedniego sezonu, który niemal co mecz strzelał bramkę. Ba, statystyki ewidentnie wskazują, że to najgorszy początek sezonu w wykonaniu Suareza, odkąd wzmocnił Barcelonę.
Luis Suarez rozkręcał się w Barcelonie z sezonu na sezon. Zadebiutował 24 października 2014 roku, ale na początku trudno mu było przystosować się do gry w nowym systemie. Pierwszą bramkę strzelił dopiero po miesiącu gry. Po tym trafieniu odblokował się i kolejne trafienia przychodziły mu już z dużą łatwością. Jego bilans z sezonu na sezon na starcie rozgrywek wyglądał następująco:
2014/2015 – po 13 spotkaniach – bramka co 261 minut gry
2015/2016 – po 13 spotkaniach – bramka co 171 minut gry
2016/2017 – po 13 spotkaniach – bramka co 100 minut gry
2017/2018 – po 13 spotkaniach – bramka co 387 minut gry
Widać jak na dłoni, że teraz jest zdecydowanie najsłabiej. Na pewno duży wpływ na postawę Suareza ma zmiana pozycji. Wcześniej ,, El Pistolero” występował jako klasyczna dziewiątka. W tym sezonie musi grać bliżej skrzydła, ponieważ Barcelona często gra dwójką napastników, czyli Messim ustawionym obok Urugwajczyka. W takim układzie to Argentyńczyk jest ustawiony najbliżej bramki. Trudno jednak powiedzieć, jak bardzo przeszkadza to Suarezowi, gdyż nie jest tak, że 30-latek nie dochodzi do sytuacji strzeleckich. Jest wręcz przeciwnie.
– Kompletnie nie przejmuję się zmarnowanymi sytuacjami przez Luisa. Dla napastnika podstawą jest, aby znajdować się w sytuacjach bramkowych. Im więcej Suarez ich zmarnuje, tym lepiej, bo to przecież jest jednoznaczne z tym, że dochodzi do okazji bramkowych – tłumaczy swojego piłkarza, Ernesto Valverde.
Powodem tak słabej formy Suareza mogą być również kłopoty ze zdrowiem. Urugwajczyk na początku sezonu doznał kontuzji kolana, której nabawił się w meczu z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii. Wówczas lekarze mówili, że piłkarz będzie zdolny do gry dopiero po miesiącu rekonwalescencji. Jednak Suarez nie zamierzał czekać aż tak długo, gdyż koniecznie chciał pomóc reprezentacji Urugwaju w walce o awans na mundial. Wrócił więc po dwóch tygodniach, lecz ostatecznie nie była to najlepsza decyzja. Co prawda Suarez wraz z Urugwajem wywalczył awans na mistrzostwa świata, ale za swoje poświecenie karę płaci do dzisiaj. Od tamtego przedwczesnego powrotu cały czas gra na lekach przeciwbólowych, a w jego kolanie pojawiła się torbiel. Uraz ma zostać całkowicie wyleczony dopiero w trakcie najbliższej przerwy reprezentacyjnej.
Kłopoty Suareza powinny skończyć się wraz z powrotem do gry Dembele (styczeń 2018 rok), a także pełnym wyleczeniem kolana. Trudno powiedzieć czy Barcelona może czekać aż tak długo, ponieważ jej gra w ofensywnie opiera się obecnie tylko na Leo Messim. Oczywiście Argentyńczyk gra świetnie, ale przecież nawet jemu może przydarzyć się mały dołek formy. Co wtedy? Może być naprawdę kiepsko, bo Deulofeu gra w kratkę, Rafinha jest kontuzjowany od dłuższego czasu, a Paco Alcacer nie gra wcale. O problemach Barcelony w ataku najlepiej świadczy to, że jej drugim najlepszy strzelcem jest autor trzech goli – jak Suarez – czyli… Paulinho.