Reklama

Powtórka z rozrywki: Helik strzela, Cracovia frajersko nie wygrywa

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2017, 20:50 • 3 min czytania 3 komentarze

Cracovia wysoko wygrała z Pogonią i zremisowała z Sandecją. Bruk-Bet zremisował z Arką i po emocjonującym meczu ograł Pogoń. Przypomnieliśmy sobie ostatnie spotkania drużyn Michała Probierza oraz Macieja Bartoszka i pomyśleliśmy, że dziś w Krakowie mogą stworzyć one całkiem niezłe widowisko. To nie był szczyt naiwności. Ale już wysokość, na której rozbija się ostatni obóz przed atakiem na szczyt, jak najbardziej. 

Powtórka z rozrywki: Helik strzela, Cracovia frajersko nie wygrywa

Pierwsza połowa? Wolelibyśmy obejrzeć film o facecie w łódce. Albo sami na nią wsiąść i odpłynąć gdzieś daleko – tam, gdzie nie ma VAR-u transmisji z meczów ekstraklasy. Nasze miny przez 45 minut wyglądały mniej więcej tak:

probierz2

Dość powiedzieć, że w przerwie nie było nawet klasycznego skrótu a jakaś dziwna kompilacja z siatką i próbami niezłych zagrań. Nie wykluczamy, że osoba, która próbowała wybrać najciekawsze sytuacje, rzuciła to wszystko i poszła do baru. Generalnie jeśli zarzucaliście kiedyś ekipie C+, że tak stara się promować swój produkt, że wypada wręcz groteskowo, gdy wmawia ludziom, że gówno to czekolada, to ta transmisja tego nie potwierdziła. Komentatorzy na przywitanie drugiej połowy stwierdzili, że nie dziwią się tym, którzy już ich nie słyszą, bo zmienili kanał.

Niestety my musieliśmy przetrwać do końca. Zlitowali się nad nami trochę piłkarze, bo na początku drugiej połowy dwa razy zakotłowało się pod bramkami. Najpierw Misak posłał dobrą piłkę do Łukasza Piątka, ale przytomnie z bramki wyszedł Sandomierski, dzięki czemu nie miał problemów z obroną strzału. Dwie minuty później po dośrodkowaniu Drewniaka z rzutów rożnego strzelał – tak, zgadliście – Michał Helik. Tym razem stoper trafił w słupek.

Reklama

Ale prawdziwą nagrodę dostali ci, którzy wytrwali do 80. minuty. Dwa gole! Powiedzieć, że się nie zanosiło, to jak nic nie powiedzieć. Znów pokazał się Helik, który w tym sezonie lepiej czuje się pod bramką rywala niż pod swoją. No bo…

Po pierwsze: jego gol dał zwycięstwo nad Lechią.
Po drugie: po faulu na nim był karny, który pomógł zremisować z Górnikiem.
Po trzecie: jego gol pozwolił zremisować z Arką.
Po czwarte: przeciwko Pogoni zaliczył asystę.
Po piąte: jego gol pozwolił zremisować z Sandecją.
Po szóste: otworzył wynik spotkania z Bruk-Betem.

I to jak otworzył.

Nie upilnował go Piątek. A znów dośrodkowywał Drewniak – dobrze rozumie się ten duet. Niestety, Cracovia ma coś takiego, że potrafi wszystko wypuścić z rąk. Przypomnijcie sobie ostatni mecz z Sandecją, tam wygrana też była bardzo blisko. Teraz mieliśmy minutę do końca – akcja lewą stroną, Łukasz Piątek trafia w słupek. Dobitka Jovanovicia była średniej jakości, ale minęła Sandomierskiego i stojący na linii Helik też nie dał rady. Była jeszcze okazja Krzysztofa Piątka, ale napastnik zdecydowanie nie miał dziś swojego dnia.

No dramat. Nasz, bo zmarnowaliśmy tyle czasu. I Cracovii, która mogła wydostać się ze strefy spadkowej, ale po bramce w końcówce musi oglądać plecy m.in. Piasta i Bruk-Betu. Zadowolony może być jedynie Helik – prawdopodobnie już nigdy tyle ludzi jednocześnie nie wymieni jego nazwiska w jednej linii ze Zlatanem Ibrahimoviciem.

Reklama

[event_results 374359]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...