Jak na wtorek bez Ligi Mistrzów mieliśmy dziś naprawdę spory wybór meczów – bo choćby puchary w Polsce, Anglii, Hiszpanii i Niemczech. Jednak jeśli ktoś pozostał wierny rozgrywkom ligowym i swój wzrok skierował na San Siro, gdzie Inter podejmował Sampdorię, nie miał prawa żałować. To widowisko miało wszystko: masę bramek, dramaturgię i – co ważne dla nas – sporo polskich akcentów.
I od tych ostatnich zacznijmy, ponieważ Dawid Kownacki, choć wszedł na boisko z ławki, miał duży wpływ na losy meczu. Dostał od Giampaolego nieco ponad pół godziny i wykorzystał je bardzo dobrze, już po siedmiu minutach strzelił gola. Inter zlekceważył tę akcję Sampdorii, myślał, że już jest po niej i zarówno bramkarz, jak i obrońcy biernie patrzyli, co się wydarzy. A wydarzyło się coś świetnego dla Polaka i jego ekipy, młody napastnik z ostrego kąta sprytnym strzałem pokonał Handanovicia. Kownacki trafiał już przeciwko Crotone i Foggii, ale strzelić gola na San Siro, to już brzmi naprawdę godnie.
DRUGI GOL @dkownacki24 🇵🇱 W SERIE A TIM! 👏
Napastnik UC Sampdorii zdobywa bramkę przeciwko Interowi Mediolan na Giuseppe Meazza 💪 pic.twitter.com/HkTdlTLpQ5
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 24 października 2017
Sampdoria złapała wówczas oddech i zaczęła Inter od stanu 1:3 cisnąć. Długo zawodził Quagliarella, który podejmował złe decyzje – niecelnie poddawał, zbyt długo zwlekał ze strzałem – ale w końcu wziął się za siebie i również trafił, po wrzutce Praeta. Z 3:0 Inter dopuścił do wyniku 3:2 i jego kibice mogli do końca mieć obawy, ponieważ Sampdorii udało się jeszcze przeprowadzić dwie-trzy akcje na mniejszą czy większą aferę. Ostatecznie nic nie wpadło, ostatecznie punktów nie ma, ale i tak trzeba pochwalić gości za dojście do rywala.
Wydawało się przecież, że będzie to mecz skrajnie jednostronny. Inter w pierwszej połowie dominował maksymalnie, pozwolił rywalowi na dwa strzały na wiwat w pierwszych 10 minutach, a potem już przejął mecz dla siebie. Efektem tego były gole Skriniara i Icardiego, ale Sampa miała też masę szczęścia: słupek obijali Icardi i Perisić, szczególnie żal – ze względu na urodę – tego drugiego uderzenia.
Puggioni… 😅😅😅
Co za spokój 😁 #włoskarobota 🇮🇹 pic.twitter.com/Q6CDiC7QRq
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) 24 października 2017
Po przerwie ładną kombinację wykończył Icardi, jeszcze w poprzeczkę walnął Perisić, ale nikt nie spodziewał się, że tutaj może coś się więcej wydarzyć. Aż do trafienia Kownackiego…
Jak zaprezentowało się pozostałych dwóch Polaków? Bereszyński miał masę roboty i nie zawsze udawało mu się z niej wywiązać wzorowo. Raz puścił Perisicia, gdy ten wpadł w pole karne i uderzył w bramkarza, raz zatrzymał Nagatomo dopiero faulem. Trzeba też odnotować, że lepiej mógł się zachować przy trzeciej bramce Interu, ponieważ to on odpowiadał za Icardiego. Co na plus? Na pewno celność podań, obrońca nie tracił głupio piłek. Z kolei Linetty wniósł sporo ożywienia, jedyne czego żałujemy, to tego, że nie spróbował w końcówce oddawać strzału sprzed pola karnego, tylko jeszcze szukał podania. Może w takim dniu by wpadło?
Inter – Sampdoria 3:2
Skriniar 18′ Icardi 32′ 54′ – Kownacki 64′ Quagliarella 85′