W przypadku Lechii nie trzeba być absolwentem medycyny, by postawić diagnozę na temat problemu, który toczy ten klub właściwie od początku sezonu. Defensywa. Najmocniejszy punkt szczególnie w końcówce poprzednich rozgrywek, gdy Dusan Kuciak wykręcał setki minut z rzędu bez straty gola, stał się piętą achillesową. Gdańszczanie nawet w pierwszej części tamtego sezonu, z elektrycznym Vanją Milinkoviciem-Saviciem między słupkami, nie tracili tak wielu bramek, jak teraz.
Skoro więc między wiosną a jesienią nie zmienił się golkiper, a dostępu do celu strzeże wciąż Dusan Kuciak, autor dziewięciu czystych kont w poprzedniej rundzie, którego nie można posądzić o drastyczny spadek formy (jedynie drobny), powód może być tylko jeden – zawodnicy grający najbliżej słowackiego golkipera. Zawodnicy, którymi po odejściu Mario Malocy i Rafała Janickiego miał dowodzić nowo sprowadzony Błażej Augustyn.
Doświadczony? Jak najbardziej, w końcu mowa o 29-latku.
Ograny? Zdecydowanie. Kilka meczów w Serie A, po kilkadziesiąt w Serie B i szkockiej Premiership. Dwa ostatnie sezony to grubo ponad cztery tysiące ligowych minut na włoskich i szkockich boiskach.
Gwarantujący pewność na swojej pozycji? Oj, i tutaj właśnie zaczynają się schody.
Przede wszystkim Augustyn ma głupią manierę łapania głupich kartek, którą zdążył już potwierdzić choćby w starciu z Bruk-Betem, gdy goniąc źle opanowaną piłkę zarobił w końcówce żółty kartonik. W trzech ostatnich sezonach nie zanotował choćby jednych rozgrywek bez bezpośredniej czerwonej, wykręcał też coraz wyższe rekordy pod względem liczby żółtek:
– 7 w 17 meczach w Górniku w sezonie 14/15
– 8 w 22 meczach w Hearts w sezonie 15/16
– 13 w 30 meczach Ascoli w sezonie 16/17
Jeśli chcesz opierać na kimś swoją defensywę, nie możesz ryzykować, że regularnie, co kilka meczów gość będzie pauzować przez nadmiar żółtych kartoników. Augustyn rozegrał w lidze dopiero siedem meczów, a pierwsza pauza już za nim. Sześciu starć potrzebował, by uzbierać cztery napomnienia. Znów wróćmy do poprzednich sezonów, bo tam też co i rusz trenerzy musieli kombinować, jak tu zastąpić swojego podstawowego stopera, który znów nabroił.
W sezonie 14/15 pauzował z powodu kartek w 6 meczach (dwa razy po meczu kary za nadmiar żółtych kartek + zawieszenie na 4 mecze za czerwoną z meczu z Pogonią).
W sezonie 15/16 pauzował z powodu kartek w 2 meczach (raz za sześć żółtek + raz za czerwoną z meczu z Ross County).
W sezonie 16/17 pauzował z powodu kartek w 3 meczach (dwa razy po meczu kary za piątą i dziesiątą żółtą kartkę + raz za czerwoną z meczu z Novarą).
Należy przy tym zaznaczyć, że we Włoszech i – przede wszystkim – w Szkocji kartkowiczów kara się zdecydowanie lżej. W Serie B Augustyn pauzował po 5. i 10. żółtej kartce, w Premiership pauzuje się po 6. (1 mecz), a potem dopiero po 12. (2 mecze przerwy).
U nas za poprzedni sezon (13 żółtych i bezpośrednia czerwona) Augustyn pauzowałby w czterech spotkaniach za żółte oraz w przynajmniej jednym za czerwoną kartkę. Razem – w pięciu meczach Lechia nie mogłaby na niego liczyć. Jeśli utrzyma podobną jak teraz regularność łapania upomnień, ta liczba może wcale nie okazać się nieosiągalna.
Druga sprawa to forma czysto sportowa Augustyna. Z tą też nie jest najlepiej. Kuleje u niego wyprowadzenie piłki – podczas gdy Maloca czy Janicki kręcili się zawsze w ligowej czołówce pod względem dokładności podań (około 90% celności), Augustyn dogrywa piłkę do partnerów na 80-procentowej celności. Co pozwala rywalom zebrać na przykład takie żniwa:
To Augustyn zresztą odpowiadał za krycie Kolewa, któremu dwa razy swobodnie pozwolił pchnąć akcję do przodu
W powietrzu – choćby z racji naprawdę porządnych warunków fizycznych – powinien rządzić, a tego nie robi. A jak już robi, to rzadziej niż choćby jego poprzednik Maloca, w lidze nie jest nawet w czołówce zawodników pod kątem wygranych główek. Naprawdę trudno też powiedzieć o stuprocentowej pewności, gdy Augustyn wykonuje interwencję na ziemi:
Można powiedzieć – okej, gdyby puścił, Sheridan pokonałby Kuciaka. Tak, ale też gdyby wcześniej nie został i nie próbował ratować pułapki ofsajdowej spóźnionym wybiegnięciem do przodu, ze znacznie większą łatwością przeciąłby wrzutkę Cernycha.
A to tylko najbardziej drastyczne przypadki, w których błąd stopera Lechii doprowadza do utraty gola, bo nie raz i nie dwa można zwrócić uwagę, jak w sytuacjach tworzonych przez rywali pod bramką Lechii stoper nie nadąża, zostawia przeciwnikowi zbyt wiele swobody. Oczywiście nie bez winy są też partnerzy, ale to Augustyn miał być liderem z prawdziwego zdarzenia. Miał otrzeć łzy po Malocy i Janickim, a zamiast tego posypuje tylko rany solą. Dodaje od siebie błędów, które zawodnikowi o jego doświadczeniu zdarzać się nie powinny. Dwa prowadzące jasno do utraty bramki na siedem występów to zdecydowanie za dużo dla zawodnika, po którym obiecywano sobie naprawdę wiele.
I jeżeli Augustyn szybko się nie otrząśnie i nie zacznie grać na poziomie występów w Górniku u Adama Nawałki, a przy tym nie przestanie łapać głupich kartek, to tak długo jak gdańszczanie nie będą mogli dokonać wartościowego wzmocnienia na tej pozycji, tak długo będą cierpieć w obronie. Bo w tym momencie wszystko wskazuje na to, że oparli ją nie na potężnym filarze, a na drewnianej belce, do której śmiało dobierają się wszystkie okoliczne korniki.
fot. 400mm.pl