– Czuję się potraktowany trochę nie fair. Przede wszystkim, nie zrobiliśmy takich wzmocnień, na jakie się umawialiśmy. Od podpisania kontraktu odnoszę wrażenie, że nasza strategia brzmi: „jakoś to będzie” – mówi w mocnym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego i Faktu Radosław Mroczkowski.
FAKT
VAR-u póki co nie będzie w każdym meczu Ekstraklasy. Powód? Brakuje jednego wozu.
Pół miliona złotych trzeba wydać na jeszcze jeden wóz do obsługi ekstraklasowych meczów w systemie VAR (Video Assistant Referee). Bez tego wydatku VAR będzie brakować przynajmniej na jednym meczu w każdej kolejce. (…) – Tego na razie nie przeskoczymy, bo chodzi o ograniczenia techniczne. Mamy dwa wozy z odpowiednim wyposażeniem. I jeśli w sobotę są trzy mecze, nie ma szans, żeby być wszędzie – tłumaczy Łukasz Wachowski, nadzorujący w PZPN wdrażanie VAR.
Radosław Mroczkowski krytykuje swojego pracodawcę.
– Po tym, jak podpisałem nową umowę, nie do końca zaczęto działać tak, jak się umawialiśmy. Czuję się potraktowany trochę nie fair. Przede wszystkim, nie zrobiliśmy takich wzmocnień, na jakie się umawialiśmy. Od podpisania kontraktu odnoszę wrażenie, że nasza strategia brzmi: „jakoś to będzie” – mówi Mroczkowski (…). – Wierzyłem, że wszyscy zrozumieją, że wymagania są większe. Dziś jest nowy zarząd, inni ludzie, a struktura organizacyjna klubu nie jest dla mnie do końca jasna. Brakuje mi jasno określonej strategii i większej odpowiedzialności za poszczególne etapy pracy – podkreśla.
GAZETA WYBORCZA
Kraków zakochał się w Carlitosie.
Odkąd w czerwcu podpisał kontrakt, z twarzy niemal nie schodzi mu uśmiech. Już w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec przed sezonem trafił do siatki tzw. krzyżakiem, a to był tylko przedsmak tego, co przygotował na ligę. W debiucie ustrzelił z rzutu wolnego Pogoń Szczecin, niedługo potem dwoma trafieniami dał Wiśle zwycięstwo w derbach z Cracovią. Tym do reszty zaskarbił sobie sympatię kibiców, którzy na grafikach przedstawiają go jako krakowskiego matadora. – To w tym momencie najjaśniejsza postać ekstraklasy – uważa Tomasz Frankowski, były napastnik Wisły i reprezentacji Polski. – Robi na mnie dużo większe wrażenie niż Angulo. Nie tylko skuteczny, ale też kreatywny, potrafi się uwolnić od jednego czy dwóch rywali. Nie uważam go zresztą za napastnika, dla mnie to bardziej ofensywny pomocnik, który dobrze wchodzi w pole karne. Carlitos często szuka sobie miejsca na bokach boiska i dogrywa kolegom. Ze Śląskiem miał pięć dokładnych kluczowych podań i dziewięć udanych dryblingów. Dla Wisły jest bezcenny, zasłużył się dla 11 z 15 ligowych trafień zespołu.
SUPER EXPRESS
Rozmówka z Jarosławem Niezgodą.
Ciężko było wam się pozbierać na ten mecz po ostatnich zawirowaniach w drużynie i wokół niej?
Nie, każdy chciał wyjść i wygrać to spotkanie, żeby wyciszyć nastroje, jakie panowały wokół Legii.
Przed meczem byliście na urodzinowej kolacji zorganizowanej przez Romea Jozaka. To spotkanie poprawiło relacje na linii trener – drużyna?
Szczerze mówiąc – nie wiem. Relacje są takie, jak były. Normalne. Myślę, że ta sytuacja po Poznaniu znacząco nie zmieniła naszych stosunków.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Angielskie kluby zmieniają kurs. Wreszcie mogą coś znaczyć w LM, choć na ferowanie wyroków zbyt wcześnie.
Na fajerwerki można liczyć na Etihad Stadium. Manchester City zagra z Napoli w meczu drużyn, które w swoich ligach strzeliły w sumie już 55 goli. The Citizens w sobotę rozbili Stoke City aż 7:2 i prowadzą w Premier League, a Napoli po ośmiu meczach jest liderem Serie A z kompletem punktów. Tak silnego przeciwnika The Citizens jeszcze w tym sezonie nie mieli, dlatego Pep Guardiola jest ostrożny. – Wiele rzeczy robią perfekcyjnie. Musimy się dostosować, bo ich styl jest inny od tego, jaki prezentują nasi rywale w Anglii. My też gramy dobrze, mecz ze Stoke był naszym najlepszym, ale jeśli uznamy, że osiągnęliśmy już najwyższy poziom, będzie po nas – przestrzega Guardiola. Manchester United też nie będzie miał łatwo. Zagra na wyjeździe z Benficą, która choć nie zdobyła jeszcze punktu i wysoko przegrała z FC Basel, to z ostatnich szesnastu meczów u siebie w LM przegrała zaledwie trzy. – Musimy uważać. To nasz najważniejszy mecz w grupie – przestrzega Jose Mourinho.
PS podsumowuje pierwszą kolejkę, w której VAR gościł na siedmiu stadionach.
Inny problem, to ocena sytuacji, które z założenia są bardzo trudne do jednoznacznego rozstrzygnięcia – na przykład wtedy, gdy piłkarze łapią się za koszulki w polu karnym. Sędziowie VAR mogą tu stosować uznaniowość, bazując na subiektywnej wrażliwości. Dlatego raz będą bardzo skrupulatni (jak przy zasądzeniu rzutu karnego dla Wisły Kraków w meczu ze Śląskiem, kiedy Piotr Celeban ciągnął za koszulkę Zorana Arsenicia), a raz przymkną oko (brak karnego dla Piasta, kiedy Adrian Danek z jeszcze większą pasją szarpał Aleksandara Sedlara. – Nie twierdzimy, że obecny system jest idealny. Na pewno wnioski wyciąga też Kolegium Sędziów i uwagi przekaże arbitrom. Nie ulega natomiast wątpliwości, że dzięki VAR-owi udaje się znacząco ograniczyć listę pomyłek, które mają ważny wpływ na wynik meczu, a przecież o to w tym wszystkim chodzi – podkreśla Łukasz Wachowski.
Mocny wywiad z Radosławem Mroczkowskim.
W czasach pracy w Widzewie, mówiło się o panu, że jest za grzeczny. W Sandecji można odnieść przeciwne wrażenie. Która łatka jest bliższa prawdy?
Żadna. Nigdy nie uważałem się za osobę, która nie potrafi się odezwać. Wysłuchuję innych, ale gdy prowadzi się zespół, trzeba mieć własne zdanie. Sytuacje, z którymi się spotykamy, nie zawsze są miłe i sympatyczne. Jeśli przekraczają granice przyzwoitości, wiem jak powinien zareagować trener. Staram się, by takich sytuacji było jak najmniej, ale czasem się pojawiają. Nie wynika to z jakiejś nagłej zmiany mojego nastawienia.
To z tego powodu nie w Nowym Sączu są dalecy od stawiania panu pomników, mimo historycznych sukcesów?
Nie zabiegam o pomniki, nie wypinam piersi po ordery. Jest tutaj wiele osób, które wiedzą, komu te ordery przyznać. Jak się zorientowałem, zapotrzebowanie na nie jest duże, a ja jestem gdzieś daleko w kolejce. To trzeba jednak zrozumieć, więc nie obrażam się. Nie jestem tu po to, by mnie głaskano, tylko po to, by drużyna osiągała jak najlepsze wyniki.
W wywiadach tuż po awansie brzmiał pan na bardzo zadowolonego z tego jak funkcjonuje klub.
Gdy zacząłem tu pracę, w bardzo trudnym momencie, bo zespół bronił się przed spadkiem z I ligi, postawiłem warunki, które musiały być spełnione, żebyśmy osiągnęli cel. To się powoli działo. Mogłem pracować, wdrażać pomysły, co pozwalało nam – od strony organizacyjno-sportowej – wyjść na prostą. To przełożyło się na utrzymanie. Zmienialiśmy się w dobrym kierunku, działy się pozytywne rzeczy, co w efekcie dało awans. Była harmonia, nie było przeszkadzania.
Tekst o postawie wiślackich Hiszpanów.
Carlitos dziewięciokrotnie podejmował próbę dryblingu i za każdym razem wychodził z niego zwycięsko. Zanotował 6 kluczowych podań (5 okazało się celnych, a jedno zakończyło się golem Jesusa Imaza), pięciokrotnie strzelał na bramkę wrocławian i nadal pozostaje najczęściej uderzającym piłkarzem w ekstraklasie. Statystyki w tym meczu powinien poprawić o asystę, ale w jednej z akcji strzelał (i został zablokowany), zamiast podać do świetnie ustawionego Pawła Brożka. Ale i tak jego występ był bliski ideału. Podanie mu piłki to jak schowanie jej przed przeciwnikami do sejfu. Carlitos rzadko ją traci, a zazwyczaj robi z niej duży użytek, kreując sytuację sobie lub kolegom. – Cieszę się życiem i przekładam to na boisko. Gdy czujesz się pewny siebie, nie stresujesz się, a po prostu robisz swoje – tłumaczy Hiszpan. Gola strzelonego w spotkaniu ze Śląskiem zadedykował mamie. – Bardzo ją kocham, a gdy zdobywam bramki, moje myśli często wędrują ku moim krewnym – dodaje.
Fot. FotoPyK