Reklama

Felix Baumgartner, czyli od skoku ze stratosfery do Rajdu Barbórka

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

14 października 2017, 17:09 • 3 min czytania 5 komentarzy

Pamiętacie, co robiliście 14 października 2012 roku? Pewnie nie, ale dla niektórych mamy podpowiedź. Pewnie siedzieliście przed telewizorem i gapiliście się, jak niejaki Felix Baumgartner skacze sobie z wysokości – takich tam – 39 kilometrów. I chociaż jego rekord został już pobity, to Austriak i tak wciąż pozostaje jednym z najsłynniejszych spadochroniarzy na świecie. Z okazji piątej rocznicy tego wydarzenia sprawdziliśmy, co Pan Adrenalina robił przez ten czas, bo działo się u niego naprawdę sporo. Także w sporcie.     

Felix Baumgartner, czyli od skoku ze stratosfery do Rajdu Barbórka

Tak dokładnie pięć lat temu wyglądała najsłynniejsza kropka na świecie. I we wszechświecie.

kropka

Biorący udział w odjechanym projekcie „Red Bull Stratos” Felix Baumgartner, skacząc ze stratosfery, ustanowił wówczas trzy rekordy świata: najwyższego załogowego lotu balonem, skoku ze spadochronem z największej wysokości, był też pierwszym człowiekiem, który przekroczył podczas swobodnego lotu barierę dźwięku. Zanim wylądował na spadochronie na pustyni niedaleko Roswell w Nowym Meksyku, przeleciał dokładnie 38 969 m. Kosmiczny był jednak nie tylko sam skok, ale i oglądalność. Np. tylko relację live w serwisie YouTube śledziło około 8 mln widzów.

Dwa lata później rekord Austriaka pobił wiceprezes Google’a Alan Eustace, skacząc z wysokości ponad 41 kilometrów. Jego skok nie był jednak tak opakowany marketingowo i w porównaniu do próby z 2012 roku przeszedł tak naprawdę bez większego echa.

Reklama

Co od tego czasu działo się natomiast z zakręconym Baumgartnerem? Najpierw zgarnął oczywiście tonę przeróżnych nagród, a później ruszył w świat. Zapraszany był do najbardziej znanych programów telewizyjnych, od Stanów Zjednoczonych przez Europę i Azję, po Australię. Latał po świecie jako mówca motywacyjny próbując przekonać innych, że nie ma rzeczy niemożliwych. Udzielał się także na rzecz organizacji charytatywnych, a w wolnych chwilach oddawał się jednej ze swoich największych pasji, czyli lataniu helikopterem.

Jak wiadomo, Feliksa od zawsze jarały też sporty motorowe i na tym polu również się realizował. W 2014 roku wziął nawet udział w 24-godzinnym wyścigu na niemieckim torze Nurburgring. I poszło mu naprawdę nieźle, bo razem ze swoim zespołem zajął dziewiąte miejsce. Jego Audi R8 pokonało w czasie doby 153 okrążenia.

Felix Baumgartner Pretests R8LMS

A ponieważ Austriak nie może usiedzieć w miejscu, brał też udział w rajdach samochodowych. Niecałe dwa miesiące po swoim skoku ze stratosfery został nawet zaproszony do Polski na jubileuszowy, 50. Rajd Barbórka. To był dla niego powrót do Warszawy, bo brał udział w tej imprezie już w 2005 roku zajmując wtedy w klasyfikacji generalnej 29. lokatę.

Edycja 2012 była dla niego jednak wyjątkowo kiepska, bo jadąc swoim Subaru Impreza… pomylił trasę jednego z odcinków, przez co nie został w ogóle sklasyfikowany. Niektórzy śmiali się, że tym razem zasady grawitacji mu nie pomogły. Gwiazdor z przestworzy w Barbórce jeździł jeszcze w latach 2014 (34.), 2015 (68.) i 2016 (57.).

Reklama

To jest jedyny rajd, w którym startuję regularnie – mówił przed rokiem. – Za każdym razem uczę się tu czegoś nowego. Na treningach Tomek (Kuchar – red.) zawsze udzieli mi cennych wskazówek, a przy okazji podłapuję kilka nowych słów po polsku. „Barbórka”, „Karowa”, „dzień dobry”, „jak się masz”, „kierowca” – te już znam bardzo dobrze. Wszyscy mi powtarzają, że ma być fun i dobra rozrywka, ale wiadomo: jak się zakłada kask, to zabawa się kończy. Na pewno chcę skończyć w jednym kawałku. Dobrze by było, jakby samochód wyglądał podobnie.

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...