Reklama

Oto jedyny biały maratończyk, który może nawiązać walkę z afrykańskimi gwiazdami

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

10 października 2017, 20:24 • 6 min czytania 2 komentarze

Jest pierwszym od 35 lat urodzonym w Ameryce mężczyzną, który wygrał prestiżowy maraton w Chicago. Ktoś policzył, że jego triumf przerwał serię… 53. zwycięstw z rzędu ciemnoskórych zawodników na największych zawodach biegowych świata na królewskim dystansie. Galen Rupp to zdaniem wielu ekspertów obecnie jedyny biały lekkoatleta, który może postawić się pochodzącym z Afryki szybkobiegaczom.

Oto jedyny biały maratończyk, który może nawiązać walkę z afrykańskimi gwiazdami

99% czytelników tego tekstu zapewne nie kojarzy Grega Meyera. I nic dziwnego, bo to biegacz, który swoje największe sukcesy święcił w latach 80. Jednym z nich był triumf w maratonie w mieście „Byków”, w 1982 roku. Od tego czasu owszem, w Chicago zdarzyło się wygrać Amerykaninowi, ale „przyszywanemu”. Dwadzieścia lat po Gregu najlepszy na trasie biegu okazał się bowiem Khalid Khannouchi, czyli zawodnik urodzony i wychowany w Maroku.

– Sukces Ruppa jest dla mieszkańców USA niezwykle ważną sprawą – nie ma wątpliwości Marek Tronina, organizator PZU Maratonu Warszawskiego. – W Ameryce od lat odczuwano duży głód tego, żeby jakiś biały zawodnik dawał radę walczyć z ciemnoskórymi. I to nie tylko w bieganiu, ale i chociażby w boksie, gdzie przecież swego czasu nazywano Andrzeja Gołotę ostatnią nadzieją białych. On oczywiście nie był traktowany przez obywateli Stanów jak ich rodak, ale mieli do niego sentyment, bo jednak tam mieszkał.

Ostatnim białym biegaczem, który doprowadził Amerykanów do takiej ekstazy, jak w niedzielę Rupp, był chyba Frank Shorter niemalże… pół wieku temu. – To mistrz olimpijski z 1972 roku z Monachium, z którym wielu rodaków mocno się utożsamiało. Biały chłopak po uniwersytecie Yale, który zdobył złoto igrzysk, zapoczątkował boom na maratony pośród obywateli USA – przypomina Marek Tronina.

Reklama

Na dystansie maratońskim Rupp zadebiutował w lutym 2016 roku, podczas mistrzostw USA. Okazał się w nich najlepszy, wyprzedził m.in. Meba Keflezighi, który wcześniej trzykrotnie startował w amerykańskich barwach na IO, a w Atenach wywalczył nawet srebro.

– To niezwykłe, w jakim miejscu obecnie się znajduję, jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Reprezentować swój kraj, Stany Zjednoczone, to dla mnie ogromny honor. Maraton był dla mnie pewną niewiadomą, dlatego cieszę się, że mimo wszelkich przeciwności losu byłem tutaj, dałem z siebie wszystko i wygrałem – mówił po wszystkim Galen, dla którego mistrzostwo kraju było jednocześnie kwalifikacją olimpijską. Co ciekawe, na trasie biegu Rupp pociął się z Keflezighim, który o całej awanturze opowiadał potem tak: „biegł bardzo blisko mnie, naciskał, było to niekomfortowe, wręcz niebezpieczne. Powiedziałem mu, że to nie jest bieżnia, gdzie musi mi siedzieć na plecach. To jest ulica i jest wystarczająco miejsca dla nas obu”.

O tym drobnym zgrzycie oczywiście szybko zapomniano, szczególnie, że Galen bardzo dobrze wypadł w Rio de Janeiro, gdzie na dystansie 42 km i 195 m wyprzedziło go tylko dwóch zawodników – Kenijczyk Eliud Kipchoge i Etiopczyk Feyisa Lilesa. Brązowy medal IO w drugim maratońskim starcie w karierze przyjęto w USA jako zadowalający rezultat. To nie był pierwszy krążek igrzysk wywalczony przez Ruppa. W 2012 roku w Londynie amerykański wytrzymałościowiec zajął bowiem drugie miejsce na 10 km. Lepszy od niego okazał się tylko Mo Farah, czyli kolega z grupy Nike Oregon Project.

To właśnie z występami na bieżni kojarzył się przez lata przeciętnemu kibicowi lekkoatletyki Rupp. Urodzony w Portland w stanie Oregon chłopak od 15. roku życia był przygotowywany do tego, żeby zostać jednym z największych biegaczy świata. Nieco wcześniej firma odzieżowa wraz ze słynnym trenerem Alberto Salazarem wymarzyła sobie, by „stworzyć” białego sportowca, który da radę podjąć walkę z wychowanymi w Afryce niezwykle wytrzymałymi biegaczami. Padło na Galena, który miał kapitalne warunki do rozwijania się. Nie dość, że ćwiczył pod okiem legendy, nie dość, że Nike projektowało specjalnie dla niego obuwie, nie dość, że korzystał z bieżni antygrawitacyjnej, kriosauny, a w jego domu specjalne pompy utrzymywały takie warunki, jakie panują w wysokich górach, to jeszcze cieszył się nieustanną pomocą dziesiątek masażystów, kręgarzy, znawców biomechaniki ruchu czy trenerów przygotowania fizycznego.

Pod okiem tych wszystkich speców Rupp rozwijał się bardzo dobrze – w wieku 19 lat pobił rekord Ameryki juniorów na 10000 i 3000 m. Potem oczywiście z roku na rok robił kolejne postępy, a efektem końcowym pracy na bieżni był wspomniany medal na IO w Anglii. Oczywiście w międzyczasie nie brakowało kibiców i dziennikarzy, którym nie podobało się, że Galen został, wybaczcie słowo, wyhodowany przez Nike. Sam biegacz nic sobie z tego nie robił tylko pracował i to naprawdę bardzo, bardzo ciężko. Czasem nawet do utraty tchu i przytomności…

Kiedy swego czasu sięgnął po złoto mistrzostw kraju w biegu na 5 km, najpierw rozdał kibicom autografy i zrobił sobie z nimi zdjęcia, a chwilę potem rozpoczął katorżnicze zajęcia – biegał na zmianę mocne odcinki, po 800 i 400 m. Te pierwsze w tempie 2:00, te drugie – 54, 53 sekundy. Trening był tak mocny, że pod sam koniec Rupp po prostu zasłabł i musiał przerwać ćwiczenia. Skrajny przykład, ale pokazujący dobitnie, że w świecie biegaczy najlepsze nawet otoczenie nie pomoże, jeśli nie jesteś gotów do naprawdę olbrzymich poświęceń. Galen jest do nich zdolny, chociaż oczywiście zdaniem niektórych jego rezultaty są aż tak dobre również dzięki dopingowi.

Reklama

c18ktoATGh0dHA6Ly9vY2RuLmV1L2pjbXNwcnplZ2xhZHNwb3J0b3d5Lzc0NmNkMDRmLTllYzYtNDgwOC04MDNkLThmMzY3MTAyNmY3Ni5qcGeSlQLNA1wAwsOVAgDNAgDCww

Jakiś czas temu hakerzy z grupy Fancy Bears ujawnili tajny raport, jaki w marcu 2016 roku przygotowała Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA). Dotyczy on metod działania wspomnianego Salazara. Z dokumentów wynika, że znany trener wraz z doktorem Jeffreyem Brownem starali się obchodzić przepisy.

„(…) wysoce prawdopodobne jest, że Galen Rupp otrzymał zastrzyk L-karnityny od doktora Browna w ilości przekraczającej 50 ml z naruszeniem obowiązujących przepisów antydopingowych” – między innymi takie zdanie można w nim przeczytać.

Sprawa odbiła się w USA głośnym echem, ale w sumie… na tym się skończyło. Ani w stosunku do Salazara, ani do jego zawodników nie wyciągnięto konsekwencji, prawdopodobnie dlatego, że brakowało twardych dowodów potwierdzających tezę, że coś brali.

– A skoro tak, to ja wychodzę z założenia, że to wszystko są na razie spekulacje. Nawet najlepsi śledczy dziennikarze w USA nie udowodnili, że Rupp czy inni zawodnicy Salazara byli na dopingu i wolałbym, żeby tak pozostało. To byłby jednak duży dramat, gdyby okazało się, że Galen czy Mo Farah walczyli nieczysto – tłumaczy Marek Tronina. Kiedy pytam go o szanse Amerykanina na to, żeby namieszać w kolejnych największych biegach świata, organizator PZU Maratonu Warszawskiego zwraca uwagę na jedną ważną rzecz:

– Galen ma swoje ograniczenia jeśli chodzi o prędkość. Dlatego nie będzie wygrywał naprawdę szybkich biegów, podczas których padają rekordy świata, czyli chociażby takich, jak maraton w Berlinie. Tam chodzi o to, żeby bron Boże nie zwolnić, Rupp ma sprawdza się za to w biegach taktycznych, w których szybkość jest trochę niższa, ale za to w pewnym momencie można przyspieszyć i pokonać znanych rywali. Pewnie dokona tego jeszcze nie raz, ku dużej uciesze milionów Amerykanów.

KG

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
1
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
0
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Komentarze

2 komentarze

Loading...