Reklama

W tenisie białe są nie tylko linie, ale i… nosy niektórych zawodników

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

08 października 2017, 16:03 • 5 min czytania 2 komentarze

Daniel Evans. Kojarzycie? Pewnie średnio. Angielski tenisista, który ten rok zaczął z wysokiego C, zaliczając pierwszy w karierze finał w ATP i awansując do najlepszej 50 rankingu. Na Australian Open dotarł aż do czwartej rundy, pokonując po drodze faworyzowanych Marina Cilicia i Bernarda Tomicia. Dziś jest notowany na 108. miejscu i w przeciagu najbliższych miesięcy spadnie znacznie, znacznie niżej.

W tenisie białe są nie tylko linie, ale i… nosy niektórych zawodników

Powód? Dość wyjątkowy. Chwilę przed rozpoczęciem Wimbledonu w organizmie Brytyjczyka wykryto kokainę. Evans nie próbował kręcić i udawać, że nie wie, jakim cudem ją zażył. – Popełniłem błąd i muszę za niego odpowiedzieć. Moje zachowanie jest nie do zaakceptowania. Przepraszam wszystkich z całego serca – powiedział pod koniec czerwca. Wówczas został zawieszony, a kilka dni temu ostatecznie ukarany za swój występek. Do gry będzie mógł wrócić dopiero 28 kwietnia przyszłego roku, czyli dwanaście miesięcy od turnieju, z którego próbki okazały się dla niego feralne.

Evans nie jest jedynym przypadkiem w męskim Tourze, którego zawieszono za zażywanie szeroko rozumianych środków zakazanych. W ostatnich latach takich sytuacji było znacznie więcej, również w gronie światowej czołówki. Niektóre nazwiska, wymienione poniżej w kontekście dopingu, mogą zaskoczyć.

Ban za odmówienie próbek krwi

Niemal równo cztery lata temu w organizmie Marina Cilicia wykryto niketamid – stymulant usprawniający funkcjonowanie układu nerwowego. Pierwsza kara dla Chorwata mówiła o dziewięciu miesiącach przerwy, ale ten złożył odwołanie. Przed federacją tłumaczył się tym, że środek ten znalazł się w tabletkach glukozy, które kupił w aptece. ITF uznał to za okoliczności łagodzące i zredukował zawieszenie do czterech miesięcy.

Reklama

Mniej więcej w tym samym okresie swoje odcierpieć musiał Viktor Troicki. Temperamentny Serb w trakcie turnieju w Monte Carlo przekazał do analizy próbkę swojego moczu, ale odmówił oddania krwi z powodu choroby. I choć Serb twierdził, że został zapewniony przez lekarza, że ta decyzja nie będzie nieść ze sobą żadnych konsekwencji, to rzeczywistość okazała się dla niego brutalna. Za nieprzedstawienie próbki krwi ITF zdecydował się zawiesić go na 18 miesięcy. – Ta decyzja kończy moje marzenia o zostaniu topowym tenisistą – powiedział wówczas.

Jak jednak często w tego typu przypadkach bywa, po złożeniu apelacji kara ta uległa skróceniu. Trybunał Arbitrażowy (CAS) stwierdził, że pomimo naruszenia regulaminu antydopingowego wina Troickiego nie jest znacząca, w rezultacie do rywalizacji wrócił już po roku.

Podzielone środowisko

Jako że sprawy Troickiego i Cilicia zbiegły się w czasie – dodatkowo obaj deklarowali swoją niewinność – nie uszły one uwadze największych tenisistów w Tourze. Roger Federer stwierdził, że Serb nie miał powodu, by odmówić testów, a funkcjonalność systemu uznał kiepską. Mocne słowa powiedział wówczas Andy Murray, który podważył profesjonalizm obu panów.

– Czy celowo oszukiwali? Tego nie wiemy. Osobiście uważam, że żaden z nich nie zdecydowałby się na takie ryzyko. Jednocześnie sądzę, że obaj zachowali się jednak nieprofesjonalnie. (…) Nie wiemy dokładnie jakie słowa padły pomiędzy lekarzem a Troickim, ale istnieją pewne reguły, których trzeba się trzymać. Kiedy jesteśmy proszeni, by przeprowadzić testy narkotykowe, po prostu musimy to zrobić. (…) Musisz znać zasady. Osobiście sam nigdy nie kupuję nic w aptece – to nieprofesjonalne. Zawsze trzeba sprawdzać suplement, jaki się przyjmuje.

Po drugiej stronie barykady stanął rodak Troickiego, Novak Djoković, który zakwestionował funkcjowanie programu antydopingowego. – Decyzja ta pokazuje, że obecny system nie działa. Po pierwsze – badania Troickiego nie wyszły pozytywnie w stosunku do jakiejkolwiek substancji zakazanej. Po drugie, lekarka nie przedstawiła mu konsekwencji, jakie mogą na niego spłynąć za odmowę oddania próbki. Stwierdziła, że napisze raport i będzie w porządku. Teraz Viktor nie zagra do lipca przyszłego roku, a ta kobieta wróci jutro do pracy. Poza nim, nikt za tę pomyłkę nie poniesie odpowiedzialności. Dlaczego? Dla mnie to niesprawiedliwe. Nie mam zaufania do obecnego systemu.

Reklama

French Kiss

Cztery lata wcześniej kara miała miejsce dość zabawna sytuacja z udziałem jednego z najlepszych francuskich tenisistów. W maju 2009 roku Richard Gasquet został zawieszony przez ITF do czasu wyjaśnienia sprawy obecności kokainy w jego organizmie. Francuz zapierał się, że jest niewinny, a w wyniku dochodzenia ustalono, że Gasquet zażył narkotyk nieświadomie, poprzez… pocałunek z Pamelą, striptizerką w klubie nocnym w Miami. ITF przystał na to tłumaczenie ostatecznie dodatkowo nie karząc tenisisty. W oświadczeniu dodano, że decyzja ta była podyktowana również tym, że w ilości kokainy w organizmie Francuza były śladowe.

Choć ostatecznie Gasquet wymigał się od banicji i pauzował jedynie nieco ponad dwa miesiące, to jego wersji nie potwierdziła kobieta, która miała być sprawczynią całego zamieszania. Pamela stwierdziła, że nie brała kokainy i złożyła skargę na Francuza. Jej adwokat powiedział wówczas, że w trakcie przesłuchań została przeciągnięta przez bagno i stała się alibi dla Gasqueta. Ostatecznie jednak nic nie udało jej się wskórać.

Wpadki mistrzów

Jednym z najbardziej znanych “kokainistów” w tenisowym światku jest również Mats Wilander, siedmiokrotny mistrz wielkoszlemowy obecnie pracujący w roli eksperta. Będąc już u schyłku swojej kariery, w trakcie French Open 1995 Szwed – do spółki z Karelem Novackiem – oddał do badań próbkę moczu, w której znajdował się narkotyk. Obaj panowie odwoływali się od tych wyników podważając procedury testów wykonywanych przez federację. Dokumentacja laboratoryjna nie pozostawiła jednak wątpliwości i obaj tenisiści, w połowie 1997 roku, ponieśli karę. Musieli zwrócić wszystkie pieniądze zarobione w okresie dwóch ostatnich lat, co w przypadku Wilandera wyniosło niemal 300 tysięcy dolarów. Szwed stwierdził, że narkotyk zażył nieświadomie.

Innym znakomitym tenisistą, który w latach ’90 był bohaterem skandalu narkotykowego, jest Andre Agassi. Ten sympatyczny dziś pan w średnim wieku na początku swojej kariery był niezłym ziółkiem, o czym szczegółowo opowiedział w swojej biografii. W 1997 roku, w czasie jednego z kilku kryzysów, które go dotknęły, został przyłapany na stosowaniu metamfetaminy. Kary jednak uniknął, bo przed federacją tłumaczył się, że narkotyk został mu dosypany do napoju. W rezultacie otrzymał jedynie ostrzeżenie. We wspomnianej biografii Agassi przyznał jednak, że skłamał i “metę” zażywał świadomie, traktując ją jako ucieczkę od problemów…

WIKTOR DYNDA

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

2 komentarze

Loading...