Po udanym meczu pierwszej reprezentacji liczyliśmy, że również przegląd wojsk w kadrze U21 będzie dla nas kolejną dostawą optymizmu. Ujmijmy to tak: dostawa się opóźniała, po drodze zaliczyła trzy wywrotki i ostatecznie nie zostawiła całego pakunku w Polsce.
Dostać trzy gole u siebie od młodzieżówki Finlandii, to nie jest chluba – w ostatnim czasie tej sztuki, grając u siebie, dokonały Wyspy Owcze, Turkmenistan i Luksemburg. No, nie do nich chcielibyśmy równać, a dziś niestety stało się, Drągowski musiał trzykrotnie wyciągać piłkę z siatki. Za pierwszym razem, gdy Bednarek został wrzucony na karuzelę i po podaniu na ósmy metr sprawę zamknął Dahlstrom. Za drugim, gdy KAPITALNIE zza pola karnego uderzył Kairinen, a polski bramkarz mógł tylko razem z resztą widzów obserwować lot piłki. Za trzecim, kiedy futbolówkę po wrzutce z rożnego niefortunnie strącił Kownacki, a tę z bliska zapakował Jensen.
Każdy z tych goli był inny ze względu na swoją urodę, ale też pisał inną historię tego meczu. Najpierw byliśmy zaskoczeni szybką odpowiedzią rywala, potem zszokowani, że goście wyszli na prowadzenie, a potem już chyba wkurzeni, bo po naszym udanym comebacku Finowie nie chcieli wciąż odpuścić.
Wygrywaliśmy bowiem szybko, znów super pokazał się Gumny, który podobnie jak w lidze, tak teraz dał przemyślaną asystę. Wszedł w szesnastkę i nie pałował, tylko w stylu Piszczka inteligentnie wycofał do Kownackiego, a ten spokojnie skończył tę akcję golem. Przy golach numer dwa i trzy główną rolę odgrywał Michalak, dający świetną zmianę. Ma ten chłopak niezwykły gaz, ale też nie jest jeźdźcem bez głowy, wie, że w piłce chodzi jednak głównie o jej celne kopanie. Tak było przy golu na 2:2, kiedy idealnie dośrodkował do Tomczyka. Przy bramce na 3:2 Michalak wywalczył zaś karnego – wyprzedził rywala, ten zagrał ciałem i powalił Polaka na murawę. Pewnie, Michalak nagle stracił wszystkie mięśnie, bo rzucił się bardzo łatwo i tej jedenastki wręcz być nie powinno. Natomiast mamy wątpliwości, czy inny skrzydłowy potrafiłby dzisiaj dać sędziemu w takiej sytuacji pretekst do wskazania na wapno. A karnego wykorzystał Kownacki.
Były plusy w dzisiejszym spotkaniu Polaków – wspomniany Michalak, zapieprzający Kownacki, błysk Kapustki, to on zagrywał kluczowe podania przy pierwszej i drugiej bramce. Jednak łatwo możemy wskazać też minusy. Za łatwo oddawaliśmy prowadzenie, a potem długo biliśmy głową w mur, próbując je odzyskać, grając za wolno. Dwa mecze, cztery punkty. Niby nie jest źle, ale po meczu z Finami u siebie, którzy dopiero co zremisowali z Wyspami Owczymi, liczyliśmy na komplet oczek.
Polska U21 – Finlandia U21 3:3
Kownacki 7′ 71′, Tomczyk 68′ – Dahlstrom 8′ Kairinen 61′ Jensen 76′
Fot. FotoPyk