„Nie można go porównać do innego piłkarza. Jest jak laska z trzema cyckami” – to może niezbyt wyrafinowany, ale na pewno trafny cytat z Claudio Borghiego. Jorge Valdano: „to wyjątkowy typ, który drogi z punktu A do punktu B nie pokona autostradą, jak każdy normalny człowiek. Ruszy raczej krętą górską ścieżką z pięknymi widokami”. I w końcu: „to triumf poezji nad prozą” – ciężko ustalić autora. Wiadomo za to, kto jest bohaterem tych wypowiedzi. Juan Roman Riquelme. Gość, który nie wygrał w piłce zbyt wiele, jeśli popatrzymy na trofea. Ale jeśli zerkniemy na sympatię fanów, „gablota” pęka w szwach.
Nie ukrywamy, że też mamy wielki sentyment do Argentyńczyka. Przy okazji tworzenia tej rubryki trochę powspominaliśmy sobie wyczyny Riquelme (miło spędzony czas) i odkopaliśmy gratkę dla fanów jego talentu. Dla najmłodszych z was to może być szok, ale wyobraźcie sobie, że były czasy, w których w reprezentacji grał Leo Messi, ale ani nie nosił dyszki na plecach, ani nie strzelał z rzutów wolnych. Nawet z pozycji, przy której jego lewa noga powinna być wielkim atutem.
To wszystko należało do Riquelme. Mecz eliminacji do mistrzostw świata z Chile. Na sam mundial w 2010 roku były pomocnik Boca nie pojechał, ale do awansu się przyczynił. Choćby wtedy, posyłając dwie perełki z wolnych.