Wisła Kraków nie ma specjalnego szczęścia w losowaniach, jeśli chodzi o europejskie puchary – jak nie Barcelona to Real, jak nie Real to Levadia. No, żarty żartami, ale wielu uważa, że gdyby Biała Gwiazda za najlepszego Cupiała startowała w eliminacjach LM według reformy Platiniego, spokojnie by awansowała do elity. Do czego jednak zmierzamy– nie tylko Wisła sponsorowana przez Cupiała miała pecha, bowiem w 1978 krakowianie wpadli w pierwszej rundzie Pucharu Europy na Brugię.
Niektórzy mogą stwierdzić, że co to za pech i jak w ogóle można Belgów zestawiać z Blaugraną czy Królewskim. Jednak wtedy to była bardzo mocna ekipa, dość powiedzieć, że jeszcze parę miesięcy wcześniej Brugia grała w finale Pucharu Europy! Tam uległa co prawda Liverpoolowi, ale hej, dla polskiego zespołu to wciąż nieosiągalne Himalaje futbolu.
Był więc krakowski zespół skazywany na pożarcie i wszystko szło mniej więcej zgodnie z planem. Dwa tygodnie wcześniej Belgowie wygrali u siebie 2:1 i choć zaliczkę wypracowali nikłą, miała ona wystarczyć na Wiślaków. Taki psikus. Dokładnie 39 lat temu ekipa Oresta Lenczyka rąbnęła rywala 3:1 po golach Kmiecika, Lipki i Krupińskiego. Dwaj ostatni strzelali w 82. i 89. minucie meczu, więc dramaturgii nie brakowało.
Ernst Happel, trener gości, mówił po meczu: – Wisła sprawiła nam, nie ukrywam, przykrą niespodziankę. Po przerwie, gdy zdobyliśmy wyrównującą bramkę, krakowianie sprawiali wrażenie zespołu, który zrezygnował z walki. Takie pozorne ich zachowanie sprawiło, że mój zespół został “uśpiony”. W efekcie wykazał w ostatniej fazie meczu słabą koncentrację i stąd sukces Wisły. Aktualna drużyna FC Brugge gra, niestety, o wiele słabiej niż przed rokiem. Muszę Wiśle pogratulować zwycięstwa i życzyć jej powodzenia w dalszych bojach o Puchar Europy. Nie będę chyba zarozumiały, jeśli powiem, że pokonali trudną, bardzo wysoką przeszkodę. Uwzględniając nawet fakt, że moja drużyna nie błyszczy taką formą jak przed rokiem, to i tak prezentuje wysoki poziom i cieszy się dobrą marką na międzynarodowej arenie. Wygranie z FC Brugge to wyśmienita wizytówka dla drużyny, która przeciera sobie międzynarodowe szlaki.
Lenczyk: – Cieszę się – to zrozumiale – ze zwycięstwa. Uważam, że należało się nam ono. Moi podopieczni walczyli do końca bardzo ambitnie i zagrali lepiej od swoich słynnych rywali. W tej sytuacji należy wybaczyć nam drobne błędy. W piłce nożnej liczą się przede wszystkim bramki, a tych my zdobyliśmy w sumie więcej. Chciałbym wylosować teraz też markową drużynę. Ucieszę się, gdy będzie to Real Madryt.
Realu nie było, tylko Zbrojovka Brno, którą udało się przejść po dwóch remisach. Niestety, potem za mocne okazało się już Malmoe i chyba ta historia miała jeszcze większy potencjał.