Reklama

Trenerzy go nienawidzą – znalazł jeden prosty sposób, by zarobić i się nie narobić

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2017, 13:08 • 3 min czytania 27 komentarzy

Żyjemy w czasach coraz większej specjalizacji. Mówcie co chcecie, ale widać to również w świecie piłki, w której sztaby szkoleniowe to czasami całe armie złożone z fachowców w danej dziedzinie. Coraz trudniej wymyślić coś nowego. Ale naszemu staremu znajomemu, Besnikowi Hasiemu, chyba się to udało! To nowatorskie podejście, koncentracja na celu. Albańczyk właśnie staje się trenerem-specjalistą od awansu do Ligi Mistrzów. 

Trenerzy go nienawidzą – znalazł jeden prosty sposób, by zarobić i się nie narobić

Później niech się dzieje co chce. Można słabo wystartować w Champions League, w lidze można rozdawać punkty komu popadnie, można odpaść z krajowego pucharu, no i – specjalność zakładu – zrazić do siebie wszystkich wokół. Ważne, że wpada kasa za sam awans do elity. No i do samej kieszeni szkoleniowca również, bo wcześniejsze zwolnienie nie oznacza przecież, że trener zostanje puszczony w skarpetkach.

Hasi w mniej więcej tym samym czasie żegnał się zarówno z Legią, jak i teraz z Olympiakosem. Oba przypadki różnią detale, które jednak warto wyliczyć:

– droga Greków do Champions League była trochę krótsza, ale jednak trudniejsza – podczas gdy warszawianie musieli sobie poradzić ze Zrinjskim, Trenczynem i Dundalk, Olympiakos mierzył się z Partizanem i Rijeką,
– sam start w Lidze Mistrzów nie był tak bolesny – Legia na dzień dobry dostała wpierdol od Borussii Dortmund, grecki klub co prawda również przegrał, ale tylko 2-3 ze Sportingiem po strzeleniu dwóch bramek w końcówce,
– w krajowym pucharze Legia Hasiego wywróciła się na pierwszej przeszkodzie, grającym w I lidze Górniku Zabrze, w Grecji jest inny system rozgrywek, na razie Olympiakos wygrał pierwszy mecz fazy grupowej,
– jeśli chodzi o granie ligowe, to w stolicy Polski albański trener zdążył ugrać 9 punktów w 9 meczach (średnią łatwo obliczyć), a w Pireusie jego zespół nazbierał 8 oczek w 5 spotkaniach, wczoraj przegrał po raz pierwszy, z AEK-iem.

Wszystko to pokazuje, że działacze greckiego klubu mieli jeszcze mniej cierpliwości do Albańczyka niż przed rokiem władze Legii. Przy czym oczywiście trzeba pamiętać, że Olympiakos to tamtejszy hegemon, zwycięstwa na własnym podwórku mogły w tym klubie spowszednieć (siedem mistrzostw z rzędu w ostatnich latach) na tyle, że trochę trudniej przymknąć oko na wpadki na początku (prócz wspomnianej porażki, remisy z Xanthi i Asterasem). Na razie zwolnienie Hasiego nie zostało potwierdzone przez klub, ale tamtejsze media są przekonane, że to formalność i do czasu znalezienia nowego szkoleniowca drużynę poprowadzi Antonis Nikopolidis.

Reklama

No i jest jeszcze jeden punkt wspólny dla obu przygód – Vadis Odjidja-Ofoe. Rok temu trafił do Warszawy w dużej mierze za sprawą Hasiego i pomógł w wywalczeniu awansu (choć na dobre odpalił dopiero za kadencji Jacka Magiery). Teraz powędrował za trenerem do Grecji, pomógł w wywalczeniu awansu i choć starał się, by szef zachował posadę (wczoraj gol i asysta), to resztę rozgrywek spędzi pod okiem kogoś innego.

Pewnie aż do początku sezonu 2018/19. No bo skoro na swój sposób żre, to raczej nie warto nic zmieniać. Chętnych na awans chyba nie zabraknie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...