Reklama

Cracovia była dziś gorsza nawet niż Maciej Terlecki

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2017, 20:44 • 4 min czytania 55 komentarzy

Po poniedziałku z Ekstraklasą wiemy już jedno: nikt z nas nie odmówi Cracovii długofalowej wizji, chodzenia sprawdzonymi ścieżkami, korzystania z rozwiązań, po których sukces przyjść zwyczajnie musi. Nie żadna tam kwadratura koła – proste, oklepane środki na jakościowy skok klubu w górę. Ostatnie lata pokazały, że najłatwiej o przebudowę klubu po spadku do pierwszej ligi (Zagłębie Lubin, Górnik Zabrze). Nikogo zatem nie dziwi, że w Krakowie powiedzieli jasno i wyraźnie: idziemy tą samą drogą.

Cracovia była dziś gorsza nawet niż Maciej Terlecki

Nie znajdujemy bowiem żadnego innego wytłumaczenia do tego drastycznego zjazdu, jaki zaliczyła Cracovia w porównaniu z poprzednim sezonem (który także był beznadziejny), nie mówiąc już o sezonie 15/16, który dziś wydaje się tak odległy jak obecność na ziemi mamutów. Oczywiście rozumiemy, że w drużynie doszło do przebudowy i że została ona zasilona tabunem nowych piłkarzy, głównie młodych. Tak, zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko od razu musi funkcjonować jak w dobrze naoliwionej maszynie. Ale musimy też oceniać sytuację taką, jaką jest. A sytuacja jest tragiczna. Cracovia to w tym momencie absolutnie najgorsza drużyna w lidze. I od drugiej najgorszej drużyny dzieli ją… no bardzo dużo, po prostu.

Możemy dziś zastanawiać się, jaki był sens w ściąganiu Adama Deji, który dziś najpierw nie ogarniał jako środkowy pomocnik, a później nie ogarniał w roli środkowego obrońcy. Możemy rozważać, czy po takich meczach w ogóle warto przykładać szrotomierz do Zenjova. Istnieją uzasadnione obawy, że może wybuchnąć, a drugiego nie mamy. Można zastanawiać się też po takich występach czy Siplak to piłkarz czy jednak podpiłkarz. W zasadzie dziś – poza Hernandezem – nie funkcjonowało kompletnie nic. Nawet Piątek – którego przecież trudno nie cenić – po ograniu (ośmieszeniu!) dwóch obrońców Wisły w sposób niewytłumaczalny przestrzelił. Cracovia była bezradna nawet wówczas, gdy Kiełpin popełnił ogromny błąd i podał jej piłkę w okolicach pola karnego. “Pasy” nie miały pojęcia, co się robi w takich sytuacjach.

Dzisiejszy mecz – wbrew słowom Macieja Terleckiego, który uważał, że to mecz kolejki, czym obnażył fakt, że nie ogląda meczów – do mniej więcej 49. minuty można było sobie z czystym sumieniem odpuścić. Wtedy kompletnie znienacka – trochę jak wczoraj Cernych – Wisła wyprowadziła taką kontrę, że trudno jej nie oklaskać. Piątkowski podał wtedy kiedy trzeba Vareli, ten mądrze oddał do Michalaka i samemu pobiegł szukać pozycji, a później tak jak trzeba wykończył podanie. Do tego momentu – poza wspomnianą sytuacją Piątka – oglądaliśmy festiwal strzałów prosto w ręce bramkarzy. Cracovia próbowała bardzo nieśmiało się odgryzać i w końcu jej się to udało – trochę psim swędem, bo asystę przy trafieniu Javiego trzeba zapisać Sielewskiemu. Wisła jednak wykazałaby się dużym frajerstwem, gdyby nie potrafiła uporać się z rywalem, który pozorował grę w piłkę. No i w końcu wsadziła dwie sztuki – najpierw Merebaszwili zabawił się z Zenjovem tak, że ten omal nie uszkodził sobie kolan, a później walnął prosto między nogami Sandomierskiego (bramkarz mógł, a nawet powinien to jednak wyjąć), na sam koniec wyprowadziła modelową kontrę, którą wykończył Furman.

Jako że kolejka już za nami, możemy podsumować efekty naszej klątwy, klątwy Weszło, jaką rzuciliśmy na kilku piłkarzy nie potrafiących od dłuższego czasu trafić do siatki (KLIK). Sytuacja jest nam już od dawna dobrze znana – zawsze gdy napiszemy, że jakiś gość może się schować, bo już nie pamiętamy jak to jest oglądać jego gole, ten za chwilę trafia i uciera nam nosa. Spośród całej stawki przełamali się Zwoliński, Wolski i dziś Merebaszwili, czyli serię uznajemy za całkiem pokaźną.

Reklama

Panie Probierz, gdyby trzeba było przypomnieć kilku piłkarzom jak się trafia do siatki, prosimy dać znać. Jakoś się na pewno dogadamy. Nie będzie o to łatwo, ale zrobimy co w naszej mocy.

Dodajmy, że leży to nie tylko w pańskim interesie, ale i naszym. Jeśli będziemy musieli dalej oglądać takie kaleczenie piłki, prawdopodobnie wykorkujemy.

[event_results 361279]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

55 komentarzy

Loading...