Reklama

Zagrać, zwyciężyć, zapomnieć – plan zrealizowany. Legia bliżej Pucharu Polski

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2017, 18:34 • 2 min czytania 55 komentarzy

Za nami kolejny mecz 1/8 finału Pucharu Polski i musimy wam powiedzieć, że nie żałujemy tego, iż spędziliśmy spory kawałek popołudnia z piłkarzami Legii Warszawa i Ruchu Zdzieszowice. Oczywiście wolelibyśmy sobie uciąć w tym czasie drzemkę, ale teraz przynajmniej jesteśmy bogatsi o pewną wiedzę. Na przykład stało się jasne, że nie ma takiego rywala, na którego tle wyróżnić mógłby się Daniel Chima Chukwu. Albo że Łukasz Moneta został ściągnięty do Warszawy po to, by być wzmocnieniem. Trzecioligowych rezerw. Przy wyciąganiu innych wniosków po takim spotkaniu bylibyśmy bardzo ostrożni. 

Zagrać, zwyciężyć, zapomnieć – plan zrealizowany. Legia bliżej Pucharu Polski

Po pierwszej połowie nie uwierzylibyśmy, że to mecz mistrza Polski z 13. ekipą trzeciej grupy trzeciej ligi. To już bardziej pasowałoby stwierdzenie: “spotkały się dwie równorzędne drużyny”. Legia zagrała w zmienionym składzie, np. szansę na środku obrony dostał Mateusz Żyro, ale marne to usprawiedliwienie dla faktu, że drużyna faworyta była słaba jak herbata z torebki, którą zalewa się wrzątkiem po raz siódmy. Do wspomnianej dwójki asów doliczyć możemy jeszcze:

– Cristiano Pasquato, który wyglądał bardziej jak uczeń Michała Masłowskiego niż Alessandro Del Piero, i to taki niezbyt pojętny,
– Michała Kopczyńskiego, który nawet przy takim rywalu postanowił się nie wychylać,
– Krzysztofa Mączyński, który zachowywał się tak, jakby grał na zwolnienie kolejnego trenera wyszedł jak na orlika po całym dniu ciężkiej harówy.

Na ich tle Dawid Czapliński czy Denis Sotor wyglądali jak panowie piłkarze. Ostatnio słabszy występ w Opolu zaliczył chyba tylko Jan Pietrzak na swoim benefisie. Całe szczęście, że legionistom postanowił pomóc sędzia, który podyktował karnego po faulu na Jarosławie Niezgodzie, który – jeśli w ogóle był – to chyba przed linią pola karnego. Na prowadzenie Legia wyszła za sprawą Łukasza Brozia.

Musimy podkreślić, że “Zdzichy” były dobrze zorganizowane i ambitne aż do momentu, gdy starczało im sił. Trochę szkoda, że Czapliński nie wykorzystał świetnej okazji do strzelenia gola, byłaby fajna nagroda za postawę w tej edycji Pucharu Polski. Druga połowa na stadionie w Opolu jednak pokazała, kto za piłkę kasuje porządne pieniądze, a kto kopie bardziej amatorsko. Z dobrej strony pokazał się Szymański, który najpierw obsłużył Sadiku, a później sam wykorzystał dogranie Kucharczyka. Rywali dobił jeszcze Maciej Dąbrowski, który zamienił na gola dośrodkowanie z rzutu rożnego.

Reklama

Cóż, fajny sparing, pora sprawdzić jak drużyna Romeo Jozaka poradzi sobie w poważniejszych meczach. Z Jagą na wyjeździe, Lechem w Poznaniu, Lechią u siebie, no i w Krakowie przeciwko Wiśle.



Fot. FotoPyK

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

55 komentarzy

Loading...