Pewna era jest na wykończeniu. Era piłkarzy, którzy zaczynali jeszcze w latach dziewięćdziesiątych jest na naszych boiskach coraz mniej, a ich najstarszy przedstawiciel dziś pożegna się z Ruchem Chorzów, a tym samym z polską piłką, przynajmniej jako zawodnik. O końcu kariery zadecydował Łukasz Surma, rekordzista i wzór dla wielu chłopaków. Niby od czerwca nie oglądaliśmy go na murawie, ale i tak jest to coś, co trochę w nas uderza i pozwala zdać sobie sprawę, jak szybko leci czas.
W Ekstraklasie Surma zadebiutował 27 lipca 1996 roku, miał wtedy 19 lat. W lidze zanotował aż 559 meczów i 26 goli na co złożyły się występy w Wiśle, Legii, Lechii i Ruchu, do tego doszły też epizody w austriackiej Admirze Moedling i izraelskich Maccabi Hajfa i Ihud Bnei Sakhnin. Był wyrobnikiem, ale cholernie zawziętym, dającym drużynie dużo pewności i pozwalające na bycie autorytetem u młodszych. Przecież zdarzało się, że w środku pola Ruchu grał u jego boku młodszy o 23 lata (!) Przemek Bargiel. Ten jest teraz w Milanie i za parę lat, jak przebije się do wielkiej piłki, czego mu życzymy, będzie wspominał, że w Ruchu zaczynał u boku gościa, do którego obawiał się pewnie mówić po imieniu ze względu na różnicę wieku.
W wywiadzie ze „Sportem” Surma powiedział, że mógł iść do odradzającego się trzecioligowego Widzewa Łódź lub pierwszoligowej Stali Mielec, ale nie poszedł, bo nie chciał wyprowadzać się z Krakowa. Postawił w tym przypadku na wygodę, ale w żadnym wypadku nie jest to zarzut. Gdyby powiedział tak jakiś młokos, bylibyśmy w szoku, bo to nie na miejscu, ale 40-letni rekordzista pod względem liczby występów Ekstraklasie ma prawo do takiego postawienia sprawy.
Jako że Surma nie zdążył pożegnać się na boisku, bo w ostatniej kolejce minionego sezonu był zawieszony za kartki, nie było pewności czy pogra jeszcze rok, czy odpuści i zakończy karierę. Po przemyśleniu sprawy padło na to drugie, dlatego dziś przed meczem Ruchu z Górnikiem Łęczna pożegna się z kibicami i klubem. Co ciekawe, w ostatniej kolejce swojego ostatniego sezonu przez kartki nie wystąpił właśnie z zespołem z Łęcznej.
W dzisiejszej rozmowie ze „Sportem” Surma tak odnosi się do pożegnania przy Cichej: – Gdy odebrałem telefon z Ruchu z zaproszeniem, miałem mieszane uczucia, mając w pamięci to, jak my, piłkarze, byliśmy traktowani przez działaczy. Ale pomyślałem o kibicach, którzy przychodzili na mecze i mocno nas wspierali. Nie mam pretensji do siebie za sezon spadkowy. Niektóre mecze mi wyszły, inne nie, ale nigdy nie przeszedłem obok spotkania. Nie mam też obaw przed tym, że kiedy wyjdę na murawę, usłyszę gwizdy. Niech fani, którzy mają do mnie pretensje, spojrzą całościowo na ten sezon.
Tym samym kończy się pewna era – kariery zakończyli nie tylko Surma, ale też Pavol Stano czy Zbigniew Małkowski, a najstarszym piłkarzem w ekstraklasie jest 38-letni Arkadiusz Głowacki, który też wahał się, czy dać sobie jeszcze jeden sezon. Korki na kołku zawiesili Surma, Stano, Małkowski, wcześniej Żewłakow, Frankowski, Krzynówek, Zieńczuk, a patrząc na światową czołówkę – Totti, Raul, Gerrard, Beckham czy Puyol. Oczy się „pocą” przy każdym pożegnaniu z idolem młodości, ale niestety, taka kolej rzeczy.
fot. 400mm.pl