Co robiliście mając szesnaście lat? Odpisywaliście pracę domową z matmy? Graliście w Vice City? Uganialiście się za cycatką z klasy równoległej? Tłukliście w piłę za szkołą z kumplami? Być może Pietro Pellegri też odpisuje matmę, też gra w GTA, też robi wszystko to, co każdy nastolatek. Ale Pellegri w tak młodym wieku strzelił dwa gole w jednym meczu Serie A, i to bynajmniej nie w grze FIFA.
Z miejsca stał się – co naturalne – rekordzistą. Jego ojciec, Marco, oglądał to wszystko z ławki rezerwowych Stadio Luigi Ferraris i nie mógł powstrzymać łez szczęścia. Młody – rocznik 2001! – idzie po wielką karierę jak po swoje.
Marco to wielki fan Grifone, który kiedyś powiedział nawet: „Dzień, w którym mój syn wyjdzie na Marassi w koszulce Genoi, będzie dniem, w którym mogę umrzeć, bo to znaczy, że widziałem już wszystko”.
Nie jest to jego pierwszy wyskok, debiutował w grudniu 2016 roku, czyli przed szesnastymi urodzinami. Pellegri miał wtedy 15 lat i 280 dni, tyle samo ile Amedeo Amadei w barwach Romy 2 maja 1937. Wbite Lazio bramki też nie są jego pierwszymi – ukłuł już Romę w zeszłym sezonie, miesiąc po urodzinach, zostając tym samym najmłodszym strzelcem w historii Serie A.
Tak jest, chłopak do dowodu ma daleko, a już trzy efektowne rekordy jednej z najlepszych lig świata na koncie.
Czy może dziwić, że Pellegri jest uznawany za złote dziecko włoskiej piłki? Chłopaka, który może być pierwszą od jakiegoś czasu włoską gwiazdą ofensywy? Parę lat minęło odkąd Baggio, Totti, Vieri i Del Piero byli na szczycie. Balotelli nigdy nie dorósł, Cassano też, Immbolie nie postawił kolejnego kroku. Włochy mają wielu graczy wysokiej europejskiej klasy w ofensywie, ale supergwiazda linii ataku? Nie, kogoś takiego im brakuje i w Italii liczą, że tym kimś na lata będzie Pellegri.
Od małego jest wychowany w kulcie kibicowania Grifone. Jego Idolem jest z kolei Zlatan, do którego boiskowego stylu niektórzy fachowcy Pietra porównują. Wysoki, mający przy tym znakomite wyszkolenie techniczne. Ma fakultet szkoły im. Mariusza Ujka, czyli dobrze gra tyłem do bramki, a przy tym posiada zabójcze wykończenie akcji. Jego talent już zwrócił uwagę możniejszych: Man Utd chciało Pellegriego w 2015, tego lata oferty miały zgłaszać oba kluby z Mediolanu. Pellegri chce najpierw jednak spokojnie rozwijać się w Genoi. Powiedzieć, że ma czas, to nic nie powiedzieć.
I byleby tylko został zgnieciony presją oczekiwań. Prezydent Genoi, Enrico Preziosi, już powiedział, że Pellegri będzie nowym Messim…