Nad Dariuszem Wdowczykiem zbierają się czarne chmury. Nie bronią go ani wyniki, ani styl, działaczom nie podoba się też jego niewielkie zaangażowanie przejawiające się np. w tym, że nie zawsze wraca z drużyną z wyjazdów. Wdowczyk nie zamierza jednak bezczynnie czekać na opadnięcie gilotyny i przechodzi do desperackich ataków.
– Proszę o pół napastnika. Nie całego, ale pół – wypalił na konferencji prasowej.
Uważamy, że jest to wypowiedź idiotyczna. Miałaby ona sens, gdyby DW wypowiedział ją mniej więcej wtedy co Rumak, czyli przed zamknięciem okna transferowego. Działacze pod presją trenera mogliby wtedy ściągnąć jeszcze kogoś sensownego? Teoretycznie tak. A kogo ściągną teraz? Drugiego Sandro Gotala? Na rynku zostały same leszcze, które przez dwa miesiące nie zdążyły znaleźć sobie klubu – i takiego leszcza Wdowczyk może sobie teraz sprawić. Już widzimy, jak bezrobotny szrot z przeszłością w drugiej ligi rumuńskiej odmienia grę Piasta Gliwice.
Problem jest inny. Każdy z trójki obecnych napastników – Papadopulos, Barisić i Angielski, który swoją drogą nie dostał poważnej szansy, a w pierwszej lidze bił się z Angulo o króla strzelców – myśli sobie teraz: – O rany, trener ma mnie za jakiegoś ćwierćpiłkarza. Jestem do dupy.
W skrócie: taką wypowiedzią Wdowczyk nie wskóra nic, a tylko znacznie obniży morale dotychczasowych napastników, pewnie też zdenerwuje pozostałych zawodników. Dlatego uważamy, że to wypowiedź idiotyczna.
O bycie idiotą Wdowczyka jednak nie podejrzewamy i to jasne, że trener jest już pogodzony ze swoim losem i właśnie rozpoczął kampanię pt. „co złego to nie ja”. Przeciętny kibic po przeczytaniu takich słów może sobie pomyśleć: no tak, Wdowczyk nie wygrywa, ale czy da się wygrywać bez napastnika? Prezesi innych klubów analizując poszczególne opcje powiedzą: zaraz, no Wdowczyk faktycznie nie punktował, ale zobacz kogo on tam miał na ataku! Odsuwanie odpowiedzialności od siebie i dyskretne wskazywanie palcem na winnych – taktyka stara jak świat.
Tchórzostwo, panie Wdowczyk. Tchórzostwo.
Fot. FotoPyK