Romeo Jozak pytany na swojej pierwszej konferencji przy Łazienkowskiej o to, co zamierza zmienić w Legii, odpowiedział, że ten zespół ma po prostu zacząć grać w piłkę. Czy w pierwszym meczu się to udawało? Momentami tak. Jednak generalnie mistrzowie Polski na tle przedostatniej w tabeli Cracovii wypadli bardzo średnio. Pytanie, czy po dwóch dniach z nowym trenerem mogło się coś zmienić.
Nie spodziewaliśmy się fajerwerków, ale bylismy bardzo ciekawi, jak legioniści zareagują na zmianę trenera. Dariusz Mioduski mówił, że piłkarze za szkoleniowca, jakim był Jacek Magiera powinni umierać, za to Romeo Jozak powiedział przed meczem, że gdy wszedł do szatni, zaskoczyła go cisza. Dzisiaj w Legii nie zaskoczyło nas nic. Grała tak jak w całym tym sezonie – powoli, bez wielkiego planu na mecz i bez dobrej improwizacji. Jednak jedna różnica była i robił ją Kasper Hamalainen. Fin wypadł dziś bardzo dobrze i wreszcie sprawdził się jako „dziesiątka”. Jeśli utrzyma formę i będzie w stanie pociągnąć za sobą innych ofensywnych piłkarzy, to faktycznie będzie tylko lepiej.
W pierwszej połowie to Cracovia potrafiła stworzyć sobie więcej dobrych sytuacji bramkowych. Najgroźniej było, gdy Krzysztof Piątek obił poprzeczkę bramki Arkadiusza Malarza. Gdyby piłka poleciała ciut niżej mieliśmy bramkę kolejki, a Wojskowi dostaliby gonga, po którym trudno byłoby się podnieść.
Za to Legia najgrożniejszą okazję (ale już w drugiej połowie) stworzyła sobie za sprawą… rykoszetu. Hamalainen uderzył z dystansu. Nie był to najlepszy strzał, za to kiedy na torze lotu piłki pojawił się Siplak, było bardzo blisko, żeby wpadła do bramki, ale świetnie interweniował Sandomierski.
Coś zaczęło się dziać na pół godziny przed końcem meczu, gdy na murawie pojawił się Michał Kucharczyk. Wejście „Kuchego” ożywiło grę Legii. Z nim, może nie, że było lepiej, ale na pewno ciekawiej. Rezerwowy w debiucie nowego trenera wypadł nieźle i przy nieco większym szczęściu strzeliłby dwa gole. Choć na przykład nie wiemy, jak oceniać go za akcję, w której okiwał dwóch obrońców, a potem jeszcze… Michała Kucharczyka. Typowo, ale dziś na duży plus.
Raz Kucharczyk zagrał ze środka do Jędrzejczyka, ten mu odegrał, a pomocnik Legii oddał strzał z pierwszej piłki, który leciał wprost do bramki. Ale zmienił to Michał Helik, który wślizgiem uratował Cracovię. A druga sytuacja, w której mógł strzelić gola? Chodzi nam o tę, kiedy bramka faktycznie padła. Sadiku znajdujący się na prawej stronie dośrodkował piłkę do Kucharczyka, ten uderzył ją głową, ale odbiła się ona od jednego z obrońców, ale do bramki piłkę dobił Moulin i dał Legii prowadzenie 1:0.
I tak już pozostało. Legia męczyła się i nas wszystkich, jednak zdobyła trzy punkty i do lidera traci tylko dwa „oczka”. Jozak ma dużo lepszą sytuację wyjściową niż mieli Stanisław Czerczesow czy sam Jacek Magiera obejmując drużynę z Warszawy.
[event_results 358846]
fot. FotoPyK