W środę wieczorem Komisja Ligi poinformowała, że nie przystaje na odwołanie Wisły Kraków, która podała w wątpliwość żółtą kartkę dla Arkadiusza Głowackiego. Przypomnijmy, że wiślak otrzymał ją po tym jak był… faulowany. O sprawie pisaliśmy już TUTAJ, poniżej możecie odświeżyć sobie tę akcję.
Minęło już trochę czasu od tej decyzji, ale my wciąż nie potrafimy odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: jakim cudem ktoś uznał, że wszystko jest OK? Jakim cudem ktoś uznał, że nie można odkręcić sprawy, która jest ewidentną pomyłką arbitra? Zapytaliśmy zatem tego kogoś o zdanie – jest to Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN. Jego rola przy decyzji Komisji Ligi jest znacząca, Komisja podejmując decyzję oparła się bowiem na interpretacji Kolegium Sędziów PZPN.
– Zaraz utniemy dyskusję i powiem panu dlaczego – zaczyna Przesmycki. – W regulaminie dyscyplinarnym Komisji Ligi jest napisane, że do pozytywnego rozpatrzenia odwołania musi mieć miejsce rażące naruszenie przepisów gry.
To nie było rażące?
Według mnie decyzja sędziego nie była rażącym naruszeniem przepisów gry. Dziękuję, nic więcej nie mam do powiedzenia. Podkreślam: chodzi o rażące naruszenie przepisów gry. Rażące! Tak jest napisane w regulaminie i to sprawa gremium, które takie a nie inne zapisy ustala. Może być to napisane inaczej, ale póki użyte jest słowo “rażące”, tak musimy to rozpatrywać. Jeśli pana zdaniem ta sytuacja jest rażącym naruszeniem przepisów – wymagania regulaminu dyscyplinarnego są spełnione i kartka powinna być nie być uwzględniana w rejestrze napomnień Arkadiusza Głowackiego. Dodam, że formalnie nie należy mówić o anulowaniu kartki, bo przepisy gry takiej czynności nie przewidują.
To jeśli ukaranie kartką zawodnika faulowanego zamiast faulującego nie jest rażące, to co w takim razie jest?
Z całym szacunkiem ale stwierdzenie, że to przeciwnik faulował pana Głowackiego jest nieuprawnione. Natomiast, rzeczywiście, nie mam wątpliwości, że pan Głowacki nie powinien zostać napomniany. Proszę pamiętać, że “rażące” to bardzo mocne określenie. Standardowo jest to np. pomylenie zawodnika ukaranego napomnieniem albo żółta kartka za symulację w przypadku, gdy dany piłkarz był ewidentnie wycięty. Nie ma ostrej definicji „rażącego naruszenia przepisów gry” i proszę sobie odpowiedzieć, czy sytuacja z panem Głowackim była takim rażącym naruszeniem przepisów. 20 lat temu, zgoda, to byłoby rażące naruszenie, bo atak na piłkę i jej trafienie załatwiało sprawę. A zagranie piłki przez pana Głowackiego było bardzo ewidentne. Ale teraz, jeżeli atak na piłkę jest wykonany bez zważania na bezpieczeństwo przeciwnika, jest karany napomnieniem nawet wtedy, gdy piłka jest ewidentnie trafiona.
Ale przecież Jurado sam go kopnął!
Pan Jurado był nieco spóźniony, oczywiście, i to przesądza o tym, że w mojej ocenie nie było faulu a tym samym kartki dla pana Głowackiego. Natomiast mówienie o faulu pana Jurado nie jest uprawnione. Ale zostawmy już rozważania na temat faulu – ten błąd, w moim rozumieniu, nie był rażącym naruszeniem przepisów gry i tyle. Ale możemy się tu różnić, to oczywiste. Przeanalizowaliśmy całą sytuację, wyciągnęliśmy wnioski i Bartek już wie dlaczego nie podjął prawidłowej decyzji.
Czyli jak mniemam uznaje pan, że rzeczywiście kartki nie powinno być, ale przepisy nie pozwalają nam nic zrobić i mówią jasno, że kartka powinna być utrzymana.
Nie można powiedzieć, że w tym przypadku zabraniają. Nie ma przecież ostrej definicji rażącego naruszenia przepisów gry i Komisja Ligi nie musiała podzielić mojego spojrzenia na sprawę. Ale jeśli już wchodzimy obszar regulaminów to rzeczywiście, jego zapisy są niekiedy bardzo jednoznaczne. Regulamin dyscyplinarny mówi na przykład, że Komisja Ligi może interweniować, gdy sędzia czegoś nie widział. Czasami zdarza się tak, że sędzia z zajmowanej pozycji widzi zdarzenie, ale nie dostatecznie ostro. W efekcie zamiast czerwonej daje żółtą. I tu Komisja Ligi już nie może interweniować, bo nie jest spełniony podstawowy wymóg regulaminu. Ale regulaminy dyscyplinarne to przecież otwarty zbiór przepisów. Na przykład w Anglii wprowadzono możliwość karania symulantów również wtedy, gdy sędzia źle ocenił powód upadku zawodnika. Czyli można zmieniać zapisy regulaminów dyscyplinarnych. Zainicjujcie więc taką dyskusję i jeżeli uprawnione gremia zaproszą Kolegium Sędziów do niej, chętnie weźmiemy w niej udział. Dodam, że ostatnio dyskutowano z naszym udziałem o karomierzu dla trenerów.
Czyli generalnie potwierdza pan nasze zdanie odnośnie Komisji Ligi: w tym kształcie i przy tych przepisów ona nie ma sensu.
Nie, broń panie Boże! Czy nasza dotychczasowa wymiana zdań uprawnia do zadania takiego pytania? Ani nie jestem kompetentny, ani nie mam najmniejszych powodów do wypowiadania się na temat Komisji Ligi i kształtu przepisów w kategoriach krytycznych.
To nie jest żaden zarzut wobec Komisji Ligi, a wobec regulaminów. Ona nic nie może.
To też nie jest moim zdaniem uprawnione stwierdzenie. Gdy pan mnie pyta o regulaminy dyscyplinarne to moja szczegółowa ich znajomość kończy się na styku z przepisami gry. Wiem, co sędzia powinien zrobić, a później wpada to w tryby innych organów. Komisja Ligi to prawnicy, którzy pracują na określonym regulaminie. Kto ten regulamin ustala? Mówiąc szczerze nie wiem , ale, powtórzę, nie powiem niczego złego o Komisji Ligi, bo nie mam do tego najmniejszych powodów.
Pracują na określonych zasadach i mają związane ręce, tak było w przypadku Głowackiego.
Dyskutowano już kiedyś o tym, co jest rażącym naruszeniem przepisów i obawiano się, że definiowanie tego pojęcia w celu jego złagodzenia spowoduje zbyt dużą liczbę decyzji podejmowanych przy tak zwanym zielonym stoliku. Dyskutowanie na ten temat, na podstawie tego jednego przypadku jest moim zdaniem niewskazane. Bardzo lubię i cenię pana Arka Głowackiego za jego postawę na boisku a także poza nim, ale niech pomylenie zawodników przy pokazywaniu kartki pozostanie wyznacznikiem pojęcia rażącego naruszenia przepisów gry.
***
Czyli w skrócie: Komisja Ligi może interweniować tylko wówczas, gdy przydarzy się prawdziwy kataklizm. W sytuacji kartki dla Głowackiego mogłaby zareagować np. wtedy, gdyby zamiast obrońcy Wisły przez pomyłkę ukarany został Paweł Brożek. A że to nie Głowa faulował i kartka należy mu się jak Tettehowi nagroda fair play? Oj tam, oj tam. Nic się nie da zrobić!
Naszego zdania nie zmieniamy: Komisję Ligi w obecnym kształcie należy zaorać, zakopać, zapomnieć. Ewentualnie zmienić przepisy na życiowe.