Oczywiście nie ma żadnych wątpliwości, że liga chińska profesjonalizmem piłkarzy nie grzeszy, a zwłaszcza na myśli mamy tutaj najemników z Europy. Choć takiej popeliny jaką odwala Tevez, to chyba nie spodziewał się nikt. Argentyńczyk zawsze był niezbyt kumaty i rozgarnięty, ale tym razem przeszedł samego siebie.
Na początku przypomnijmy, że Tevez od czasu gdy trafił do Shanghai Shenhua, zarabia około 650 tysięcy funtów tygodniowo. Nie będziemy oszukiwać, że to kwota, której nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić w skali miesiąca, roku, a nawet znacznie dłuższego okresu czasu. No, ale jeśli już by przyszło nam tyle zarabiać, to stwarzalibyśmy choćby pozory, że zależy nam na tej robocie. W końcu inkasowalibyśmy największą kasę wśród wszystkich innych, którzy wykonują ten sam zawód, a na dodatek mają dużo większe umiejętności. Jednak Tevez obrał zupełnie inną strategię, bo zamiast trenować i grać w piłkę, to powrócił do starych nawyków żywieniowych:
2011 – Miałem osobisty kryzys tego lata. Przytyłem pięć albo sześć kilo i musiałem się z tym udać do kliniki. Byłem w depresji, dlatego jadłem i jadłem – stwierdził Tevez.
2013 – Nawet jeszcze się nie pojawiłem w Turynie, a ludzie już mówią, że muszę zgubić sześć kilogramów. Szczerze mówiąc nawet się nie ważyłem, a takie słowa mnie tylko rozśmieszają – skomentował Argentyńczyk.
2017 – Nie mam zamiaru na niego stawiać. On nie jest gotowy do gry pod względem fizycznym. Chodzi o to, że Tevez ma nadwagę, zresztą tak samo jak Fredy Guarin. Ja jestem trenerem i muszę brać odpowiedzialność za zespół, a także za takich zawodników. Jeśli nie możesz dać z siebie maksimum, by grać, nie mam powodu, żeby cię wystawiać. Nieważne jak wielką gwiazdą jesteś, ja nigdy nie wybieram na podstawie reputacji – skomentował wydalenie ze składu Teveza, trener Wu Jingui.
Rzecz jasna podjadanie Teveza i Guarina wcale nie musiało zacząć się dopiero teraz, ponieważ wcześniejszy trener przymykał oko na nieprofesjonalizm europejskich gwiazd. Jednak Gusa Poyeta w Chinach już nie ma, gdyż – cóż za niespodzianka – notował tragiczne wyniki, dlatego podał się do dymisji. Za jego kadencji drużyna plasowała się na 12 miejscu w tabeli (na 16 drużyn), a złożyło się na to dwanaście porażek, sześć remisów i tyle samo zwycięstw. Nie da się ukryć, że Tevez nie zrobił kompletnie nic, aby odmienić losy Shanghaiu Shenhua. Przykładowo zamiast wybrać się na mecz ligowy swojej drużyny, to Argentyńczyk wraz z rodziną udał się do Disneylandu, w którym cyknięto mu fotkę.
Szkoda, że żaden fan nie zapytał go wtedy o wynik, bo pewnie nawet nie pofatygował się, aby sprawdzić to w sieci. Zresztą kibice drużyny z Szanghaju mają go już po dziurki w nosie. I nic w tym dziwnego. Prawda jest taka, że liga chińska nie może być traktowana zbyt poważnie, ale jest różnica między graniem dla kasy i wykonywaniem swoich obowiązków, a tym co robi Tevez, czyli totalnym szydzeniem z kibiców i kolegów z drużyny.