Czasy, w których młokosy rozdawały karty na turniejach Wielkiego Szlema minęły wraz z końcem lat 80. minionego wieku. Wówczas, w przeciągu kilku lat, aż trzech siedemnastolatków (Wilander, Becker, Chang) triumfowało na najważniejszych imprezach tenisowych w roku. Od tego momentu jedynie Rafaelowi Nadalowi udało się zgarnąć Szlema przed dwudziestką, ale było to w czasach, gdy w radiu królowało “Hang Up” Madonny.
I choć póki co nie zanosi się na to, by ta tendencja miała zostać odwrócona, to ostatni US Open wlał trochę świeżości w Tourze. Postanowiliśmy więc szerzej przyjrzeć się “młodym zdolnym” – nastolatkom, którzy w przyszłości mogą poważnie namieszać. Pod uwagę wzięliśmy tylko tenisistów z roczników wyższych niż 1997, dlatego w zestawieniu zabrakło m.in. Andreya Rubleva i Taylora Fritza.
8. Yibing Wu – 18 lat, #496 (obecne miejsce na liście ATP)
Na początek totalny odlot, bo Wu to chłopak znajdujący się pod koniec piątej setki rankingu. Dlaczego więc zdecydowaliśmy się go wyróżnić? Bo Chińczyk to świeżo upieczony mistrz juniorskiego US Open w singlu i deblu. Dosyć wysoki jak na Azjatę (183 cm), dobrze czujący się przy siatce.
Oczywiście granie z seniorami to zdecydowanie inna para kaloszy, ale Wu zdaje się nic sobie z tego nie robi. W sierpniu dotarł bowiem do półfinału Challengera w Chengdu, gdzie odpadł z późniejszym zwycięzcą, stałym bywalcem pierwszej setki rankingu, Yen-hsun Lu. Ten sam rezultat osiągnął w obecnie trwającym turnieju tej samej rangi w Szanghaju, w którym ograł już m.in. Petera Polansky’ego czy Hirokiego Moriyę. Umieszczamy go trochę w ramach ciekawostki, ale z pewnością warto dalej obserwować jego rozwój.
7. Nicola Kuhn – 17 lat, #232
Reprezentuje Hiszpanię, choć jego matka jest Rosjanką, ojciec Niemcem, a sam urodził się w Austrii. W młodym wieku przeprowadził się na Półwysep Iberyjski, gdzie trafił do akademii Juana Carlosa Ferrero. Doskonale czuje się na mączce, jest tegorocznym finalistą juniorskiego French Open i jednym z dwóch tenisistów w naszym zestawieniu urodzonych w 2000 roku.
W sezonie ziemnym otrzymał szansę gry w kwalifikacjach do trzech turniejów ATP. Wprawdzie nie udało mu się ich przejść i na debiut na najwyższym poziomie będzie musiał poczekać, ale to co wyczyniał w lipcu i tak robi spore wrażenie. Kuhn był pierwszoplanową postacią Challengera w Brunszwiku, gdzie grał jako kwalifikant. Wygrał w sumie siedem kolejnych meczów, w pokonanym polu zostawiając Carlosa Berlocqa czy Martona Fucsovicsa. Z dobrej strony pokazał się także w Meerbusch, gdzie osiągnął półfinał. Te wyniki sprawiły, że w sierpniu notowano go na 229. miejscu w rankingu, najlepszym w karierze.
6. Alex De Minaur – 18 lat, #189
Ma dopiero 18 lat, a w tym roku wystąpił w trzech turniejach wielkoszlemowych. Wprawdzie łącznie wygrał w nich tylko jeden mecz – przed własną publicznością z Gerardem Melzerem – ale to i tak spory wyczyn, bo De Minaur nie miał szczęścia w losowaniu. Nie gra widowiskowo, nie kasuje rywali serwisem, ale wygląda na ułożonego taktycznie i cierpliwie znoszącego wymiany.
Póki co jego jedynym tytułem jest tegoroczny triumf w Futuresie w Portugalii. Brzmi średnio, nawet jeśli dołożymy do tego dwa przegrane finały Challengera i porażkę w finale juniorskiego Wimbledonu. De Minaur jest jednak przyszłością australijskiego tenisa i sam fakt, że w jednym roku zgarnął aż trzy dzikie karty na turnieje Wielkiego Szlema sugeruje, że mamy do czynienia ze sporym talentem.
5. Casper Ruud – 19 lat, #137
Zawodnik stworzony na mączkę, z której przez cały rok schodzi dosłownie na kilka turniejów. Szerszej publiczności pokazał się niemal równo rok temu, gdy w wieku 17 lat zwyciężył w Challengerze w Sewilli. Ograł wówczas całkiem uznanych zawodników, bo m.in. Taro Daniela czy Andreja Martina. Jak się okazało, był to jego ostatni tytuł w karierze, ale w tym roku również potwierdził swoje nieprzeciętne umiejętności.
W marcu Ruud otrzymał dziką kartę w Rio de Janeiro, gdzie rozgrywano turniej ATP 500. Norweg dotarł tam aż do półfinału, po drodze pokonując Thiago Monteiro, Roberto Carballes Baenę i Rogerio Dutra Silvę. W tym roku osiągnął również swój najlepszy ranking w karierze – w czerwcu był 108. rakietą na świecie. Jeśli jednak chce pobić rekord ojca, Christiana (#39), musi zacząć grać na Wielkich Szlemach. Ruud nie przebrnął aż trzech tegorocznych kwalifikacji, co zwłaszcza na Roland Garros było uznane za dużą niespodziankę.
4. Stefanos Tsitsipas – 19 lat, #120
Grecki kolos, który w ostatnich tygodniach podkręcił obroty i zanotował ogromny awans w światowym rankingu. W najświeższym notowaniu Tstitsipas zameldował się na 120. miejscu, ale kwestią czasu wydaje się, gdy pobije liczący blisko 50 lat rekord kraju Nicholasa Kalogeropoulosa (#69). Ze swoim wzrostem (193 cm) znakomicie czuje się w polu serwisowym. Lubi wypady do siatki, ale zaskakująco dobrze wygląda również w grze z głębi kortu. Jego największą bolączką pozostaje jednoręczny backhand, ale i tak znacznie polepszył ten element względem tego, co pokazywał jeszcze kilka miesięcy temu.
W minionym tygodniu Tsitsipas wygrał swój pierwszy turniej Challenger, ogrywając w finale Guillermo Garcię Lopeza. Co ciekawe, dokonał tego na mączce, która do tej pory nie była jego ulubioną nawierzchnią. 19-latek ma już za sobą debiut na Wielkim Szlemie – w tym roku udanie przeszedł kwalifikacje do French Open i Wimbledonu, gdzie jednak odpadał w pierwszych rundach. Wystąpił też na kilku imprezach z cyklu ATP. Furory tam nie zrobił, ale – jak choćby w meczu z Jo-Wilfriedem Tsongą – pozostawił po sobie dobre wrażenie.
3. Frances Tiafoe – 19 lat, #70
Dzięki dzikiej karcie zadebiutował na Wielkim Szlemie jako 17-latek. Dziś ma już na koncie siedem turniejów wielkoszlemowych, na których jednak maksymalnie docierał do drugiej rundy. Światową publikę podbił na tegorocznym US Open, gdzie mimo porażki znakomicie zaprezentował się w spotkaniu z Rogerem Federerem. Styl Tiafoe jest typowy dla amerykańskich graczy – mocny serwis, krótkie wymiany i dążenie do uderzeń kończących.
W tym roku dołożył dwa kolejne zwycięstwa na turniejach Challenger, dzięki czemu osiągnął najlepszy ranking w karierze (#60). Póki co Tiafoe jest jednak zbyt chimeryczny, żeby myśleć o sukcesach szczebel wyżej. Wygląda na to, że mobilizuje go gra o najwyższą stawkę, bo w tym roku, w imprezach ATP najlepsze wyniki osiągał w… Mastersach i turniejach wielkoszlemowych. W 2018 roku powinien przede wszystkim ustabilizować formę.
2. Felix Auger-Aliassime – 17 lat, #168
Najmłodszy z całej stawki, co również wpłynęło na jego pozycję w naszym zestawieniu. Kanadyjczyk dopiero w tym roku na dobre zagościł na poziomie Challenger, a w rankingu już depcze po piętach Jerzemu Janowiczowi czy Tommy’emu Robredo. Lubi przejmować inicjatywę w wymianach, świetnie gra przy siatce, mimo wzrostu (191 cm) doskonale pracuje na nogach. Nie ma w zwyczaju się zagotować, nie obraża się, a co za tym idzie -zawsze gra do końca. Krótko mówiąc, oglądanie go na korcie to czysta przyjemność.
W tym roku wygrał już dwa Challengery i w Banja Luce walczy o trzeci tytuł. Obecnie jest notowany na najwyższym miejscu w karierze (#168), ale w przyszłym roku spokojnie powinien wskoczyć do najlepszej setki. Zwyżkę formy Auger-Aliassime pokazał już w zeszłym roku, gdzie nie miał sobie równych na juniorskim US Open. Co tu dużo gadać – jeśli głowa nadąży za ciałem, będzie z niego kawał zawodnika.
1. Denis Shapovalov – 18 lat, #51
Pierwsze miejsca na naszej liście skradli dwaj Kanadyjczycy, co w zestawieniu z Milosem Raoniciem szykuje konkretną ekipę w Pucharze Davisa. Shapovalov znalazł się u nas na szczycie, bo w przeciwieństwie do wyżej wymienionych tenisistów ma już za sobą moment przejścia na międzynarodowy poziom. Rok zaczął przeciętnie, przytrafiła mu się niefortunna sytuacja z uderzeniem piłką sędziego, ale z każdym kolejnym miesiącem podkręcał tempo.
Efekt? Dwa zwycięstwa i finał w Challengerach, półfinał turnieju Masters oraz czwarta runda US Open. Odprawieni m.in. Rafael Nadal, Juan Martin del Potro czy Jo-Wilfried Tsonga. Brzmi nieźle? Dodajmy do tego porządne występy na trawie (wygrana z Edmundem, zacięta walka z Berdychem) i ujrzymy obraz niemal ukształtowanego tenisisty. Bardzo duże wrażenie w grze Shapovalova robi zwłaszcza jego klasyczny backhand, wyraźnie usprawniony w ciągu ostatnich miesięcy. Kątowe uderzenia grane przez Kanadyjczyka w ten sposób przyniosły mu – również pośrednio – sporo punktów w Montrealu i Nowym Jorku.
W najnowszym rankingu otarł się o najlepszą pięćdziesiątkę, ale do końca roku nie broni niemal żadnych punktów, więc powinien podskoczyć jeszcze wyżej. Czy stać go na to, żeby odnosić największe sukcesy? Oddajmy głos Matsowi Wilanderowi:
– To ogromny talent. Nie można porównać go do innego zawodnika w tym wieku. To zupełnie inny poziom. To jak oglądanie połączenia Nadala i Federera w wieku 18 lat. Ma szybkość i poruszanie się po korcie Rafy oraz wdzięk Szwajcara. To niewiarygodne.
WIKTOR DYNDA